Po świetnym początku rozgrywek na zapleczu PlusLigi MKS Będzin ostatnio spuścił z tonu. Z 26 punktami zajmuje aktualnie 3. miejsce w tabeli I ligi mężczyzn. – Rozliczajmy się pod koniec sezonu. Nie ma znaczenia, jak wyglądamy teraz. Załóżmy, że wchodzimy do play-off z 7. czy 8. miejsca, a wygrywamy ligę. Kogo tak naprawdę obchodzi, jak graliśmy w trakcie sezonu? Nieważne jak ładnie będziemy grać, możemy przegrać finał i nie realizujemy naszego celu. Nawet w najgorszym stylu można wygrać i można awansować – mówił przyjmujący będzinian, Bartosz Pietruczuk.
W zakończonej niedawno 12. kolejce I ligi mężczyzn MKS Będzin na własnym parkiecie zainkasował komplet punktów, 3:1 pokonując Olimpię Sulęcin. – Stosunkowo mało spotkań graliśmy u siebie, zdecydowanie więcej było tych wyjazdowych. Cztery zwycięstwa, jedna porażka na własnym terenie, więc chyba jest całkiem w porządku. Mieliśmy swoje potknięcia w tej pierwszej rundzie, przed nami jeszcze kilka spotkań i liczę, że tym spotkaniem przełamaliśmy tę złą passę, wskoczymy na wyższe obroty i będzie to już szło w tym kierunku, który sobie założyliśmy na początku sezonu – przyznał Bartosz Pietruczuk. Jego zespół po imponującym starcie rozgrywek w ostatnich tygodniach zmniejszył trochę obroty.
Podopieczni Wojciecha Serafina nadal są jednak w czołówce ligi i liczą na to, że cały sezon będzie dla nich udany. – Rozliczajmy się pod koniec sezonu. Nie ma znaczenia, jak wyglądamy teraz. Załóżmy, że wchodzimy do play-off z 7. czy 8. miejsca, a wygrywamy ligę. Kogo tak naprawdę obchodzi, jak graliśmy w trakcie sezonu? Nieważne jak ładnie będziemy grać, możemy przegrać finał i nie realizujemy naszego celu. Nawet w najgorszym stylu można wygrać i można awansować – ocenił Pietruczuk i dodał: – Ja bym spokojnie do tego podszedł, chcemy dobrze grać tę ligę, wygrywać każdy następny mecz, awansować do play-off, a potem grać w finale. Co to będzie? Zobaczymy, ale będziemy się rozliczać na koniec sezonu – skwitował przyjmujący MKS-u Będzin.
źródło: MKS Będzin - Facebook, opr. własne