Ostatnie miesiące to duże zmiany w życiu Natalii Mędrzyk. Siatkarka została mamą, ale postanowiła powrócić do zawodowego uprawiania sportu. Podpisała nową umowę z mistrzem Polski, Grupą Azoty Chemikiem Police. – Dopiero przygotowuję się do sezonu, dołączenia do drużyny. Nie wiemy, kiedy konkretnie pojawię się na boisku – nie chcemy tego przyspieszać na siłę. Na ten moment trenuję i wracam do domu. Wszystko na razie odbywa się bardzo spokojnie – mówi.
Na powrót Natalii Mędrzyk na boisko trzeba jednak będzie poczekać. Na razie zawodniczka jest na etapie budowania formy. – Jestem na takim etapie powrotu, na którym nadal jest to trudna decyzja. Dopiero przygotowuję się do sezonu, dołączenia do drużyny. Nie wiemy, kiedy konkretnie pojawię się na boisku – nie chcemy tego przyspieszać na siłę. Na ten moment trenuję i wracam do domu. Wszystko na razie odbywa się bardzo spokojnie. Trudne chwile dopiero przede mną – mówi Mędrzyk. Nie ukrywa jednak, że to dla niej trudna sytuacja także pod względem mentalnym.
– Nie ukrywam, że mam mieszane uczucia. Czuję, że będę płakać kiedy po raz pierwszy przyjdzie mi spędzić noc bez dziecka, gdy wyjadę na mecz. Wszystko przede mną. Jestem zielona w tej nowej roli. Cieszę się jednak, że mogę wrócić do klubu, w którym chciałam być. To nie jest tajemnica, że prywatnie mieszkam w Szczecinie, więc bardzo zależało mi na tym, by tu zostać. Dostałam wielką szansę powrotu do sportu, więc z mojej strony należą się ogromne podziękowania władzom klubu. Cieszę się i boję jednocześnie. Już teraz jest to trudne. Przez pierwsze dni miałam „szklane oczy”. Gdy wychodziłam z domu, chciało mi się płakać. Co ciekawe, nie działo się to dlatego, że zostawiałam dziecko na trzy godziny, ale dlatego, że już myślałam o tym, co będzie później – jak będę to robiła dwa razy dziennie lub wyjeżdżała na mecz. Staram się jednak myśleć trzeźwo. Wiem, że nic mu się nie dzieje, jest szczęśliwym dzieckiem. Wszystko więc siedzi w głowie. Pocieszam się tym, że zaraz do niego wrócę i będę mogła go przytulić. Jakbym skupiała się na negatywnych aspektach tej sytuacji, chyba bym zwariowała (śmiech).
Natalia Mędrzyk podkreśliła, że rozmowy z klubem nie były trudne. – Cztery sezony grałam w Chemiku Police, więc nie trzeba było niczego udawać. Graliśmy w otwarte karty. Rozmowy między klubem i zawodniczką rozpoczynają się od stycznia, lutego. To pierwsze rozeznanie odnośnie do planów siatkarki. W moim przypadku nie ukrywałam, że nie chcę podpisywać nowej umowy, bo prawdopodobnie mam inne plany. Moja decyzja została zrozumiana i zaakceptowana. W trakcie ciąży miałam kontakt z prezesem klubu. Dzwoniliśmy do siebie bardzo często. Od początku wiedzieliśmy więc, że chcemy wrócić do współpracy. Bardzo się cieszę, że do tego doszło. Wiadomo – w każdej chwili obie strony mogły się rozmyślić – podkreśliła. – Nie założyliśmy żadnych „widełek” czy konkretnego czasu. Na tę chwilę pracuję indywidualnie. Potrzebuję około dwóch tygodni, by dołączyć do drużyny. Od tego momentu będę próbowała „dotrzeć się” z siatkówką. Moim małym marzeniem jest powrót do końca roku – dodała doświadczona przyjmująca.
Wypowiedziała się także na temat swojej obecności w reprezentacji Polski. – Moja metryka pokazuje, że to młodsze dziewczyny radzą sobie w zespole bardzo dobrze. Nie jestem stara, ale też nauczona doświadczeniem chcę do wszystkiego podejść krok po kroku. Przede wszystkim chcę bez żadnych przygód wrócić do pełnoetatowego grania w klubie. Co będzie dalej? Nie mam pojęcia. Jeśli będę miała szansę na powrót do reprezentacji, na pewno ją rozważę. Myślę, że to jednak dalsza przyszłość. W Chemiku grają świetne przyjmujące, więc muszę dać z siebie wiele, by dostać okazje do pokazania swoich umiejętności.
*cały wywiad Sary Kalisz w serwisie sport.tvp.pl
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl