– Zdajemy sobie sprawę, że będziemy zmęczeni intensywnością grania. Do każdego meczu musimy być bardzo dobrze przygotowani, w każdym musimy dać z siebie wszystko. Ciężko pracujemy na treningach, nasza cierpliwość w grze przynosi pozytywne efekty. Cieszę się, że mogłem zadebiutować w Lidze Mistrzów – powiedział Patryk Łaba.
Mecz z Halkbankiem Ankara był pana debiutem w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Jak pan ocenia na gorąco swój występ?
Patryk Łaba: – Muszę przyznać, że jeszcze parę lat temu nie spodziewałbym się, że będzie mi dane grać w Lidze Mistrzów przeciwko takim drużynom i że w ogóle będę w tak fajnym miejscu, w jakim się aktualnie znajduję. Bardzo się cieszę, cierpliwość i ciężka praca popłaca. Emocje jeszcze nie opadły, fajnie że w debiutanckim dla mnie oraz całego klubu meczu zwyciężyliśmy. Teraz patrzymy w przyszłość, ponieważ już w niedzielę gramy w Nysie, a następnie jedziemy do Bułgarii na następny pojedynek w ramach Ligi Mistrzów. Nie ma za dużo czasu na jakieś rozważania. Wracamy do treningów i walczymy dalej.
Pana wejścia w tym meczu były naprawdę dobre. Prawie za każdym wejściem wykonał pan więcej niż jedną zagrywkę. Zanotował pan nawet asa serwisowego, dając tym samym powody do zadowolenia trenerowi.
– Gdzieś ten element zagrywki i wejścia na nią w ostatnich sezonach w moim wykonaniu wyglądają całkiem dobrze. Zawsze wydawało mi się, że nie jestem takim zawodnikiem, który jest w stanie wejść z kwadratu i zagrać mocno, a tym bardziej jeszcze z korzyścią dla drużyny. W tym meczu to się udało, dlatego też bardzo się cieszę. Mimo że hala dla nas wszystkich była nowa i widać było, że nie czujemy się w niej komfortowo w tym elemencie, to udało się zrobić trochę szkód moim serwisem.
Wspomniał pan, że nie czuliście się zbyt komfortowo w dąbrowskiej hali. Czy jednak w ogólnym rozrachunku gra się łatwiej na tak dużym obiekcie, jakim jest hala Centrum, czy też przyzwyczajenie do mniejszego obiektu, jaki jest w Zawierciu, bardziej wam sprzyja?
– Na pewno Zawiercie i kubatura tej hali jest dla nas przewagą. Wiele mocnych serwisów przez nas posyłanych po przyjęciu przez przeciwnika dotyka sufitu. Tutaj był trochę większy komfort, przez co kilka naszych, jak i przeciwnika przyjęć prawdopodobnie w Zawierciu zatrzymałoby się na suficie. W dąbrowskiej hali z kolei można było jeszcze utrzymać piłkę w grze. Wydaje mi się, że gra się z pewnością inaczej, ale nie było przeskoku. Hala wydawała się ogromna, ale porównując ją do największych w PlusLidze można ją opisać jako średnią wielkościowo.
Coś, na co na pewno trzeba zwrócić uwagę jako zespół, to element zagrywki. W tym meczu zepsuliście ich aż 26, podczas gdy drużyna z Turcji myliła się osiemnastokrotnie. Czy ten element był waszą bolączką?
– Prawdopodobnie nie czuliśmy się tak dobrze w tej hali, jak w swoim obiekcie i stąd też ta ilość popsutych zagrywek. Również mieliśmy świadomość, że musimy serwować mocno i ryzykować, ponieważ jeśli pozwolimy dokładnie przyjąć piłkę przeciwnikowi, to będzie naprawdę trudno grać przeciwko nim na siatce, o czym świadczą bardzo dobrzy atakujący. Jest to bezsprzecznie element, nad którym trzeba nieustannie pracować, bo według mnie jest to aspekt, którym można ustawiać mecze w męskiej siatkówce.
Wspomniał pan o nadchodzącym spotkaniu przeciwko Stali Nysa, który odbędzie się w niedzielę. Macie bardzo krótki okres pomiędzy meczem z Halkbankiem Ankara a tym ze Stalą. Nie obawiacie się, że za niedługo dopadnie waszą ekipę zmęczenie i przesyt? Intensywność grania jest spora. Średnio co pół tygodnia rozgrywane są spotkania PlusLigi, do tego dochodzi Liga Mistrzów, a za niedługo czeka was jeszcze gra w Pucharze Polski.
– Jak najbardziej liczymy się z tym, że to zmęczenie może się gdzieś dać we znaki. Staramy się jednak o tym nie myśleć i koncentrujemy się na tym, żeby do każdego meczu wyjść maksymalnie skupionym i z takimi pokładami energii, jakie aktualnie posiadamy. Zmęczenie będzie się pojawiać, jeśli łączy się grę na kilku frontach i starcia się nawarstwiają. To nie jest tylko nasz problem, ale każdej ekipy, która teraz gra w europejskich pucharach i PlusLidze.
źródło: inf. własna