– Na pewno zabrakło nam w pewnym momencie koncentracji, co skutkowało też potem brakiem sił, nic nam nie wychodziło. Nie chcę powiedzieć, że się poddałyśmy, ale mogło to tak wyglądać, bo po prostu żadne zagranie nam się nie udawało. To jest jednak moment, kiedy jeszcze się zgrywamy i próbujemy opanować nasz system. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu – powiedziała po drugim towarzyskim starciu z rywalkami z Opola przyjmująca #VolleyWrocław Anna Bączyńska.
Przygotowujące się do startu nowego sezonu TAURON Ligi siatkarki #Volley Wrocław oraz UNI Opole w miniony wtorek zmierzyły się po raz drugi w spotkaniu sparingowym.
W pierwszym lepsze były wrocławianki, które wygrały 4:1. Rewanż zakończył się remisem 2:2. Dwie pierwsze partie padły łupem ekipy z Dolnego Śląska, w dwóch kolejnych natomiast górą były opolanki. – Od połowy trzeciego seta dziewczyny były mniej skoncentrowane. Miały prowadzenie, ale straciły za dużo punktów. Sporo piłek przechodziło na drugą stronę. W pierwszym meczu nam się to nie zdarzało. Pod koniec siedliśmy też trochę fizycznie, widać to było u kluczowych zawodniczek – skomentował spotkanie trener wrocławianek Michał Masek. – To jest okres przygotowawczy, mamy za sobą trudne zajęcia, długie treningi i ciężką pracę w siłowni. Ciało może więc nie być jeszcze w stu procentach gotowe do meczu – dodał.
– Na pewno zabrakło nam w pewnym momencie koncentracji, co skutkowało też potem brakiem sił, nic nam nie wychodziło. Nie chcę powiedzieć, że się poddałyśmy, ale mogło to tak wyglądać, bo po prostu żadne zagranie nam się nie udawało. To jest jednak moment, kiedy jeszcze się zgrywamy i próbujemy opanować nasz system. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu. Przed nami teraz trzydniowy turniej w Szamotułach, więc mam nadzieję, że będzie to wyglądało o wiele lepiej – przyznała z kolei przyjmująca #VolleyWrocław Anna Bączyńska.
– Jesteśmy ogólnie zadowoleni z tych sparingów – powiedział zaś trener UNI Opole Nicola Vettori. – Mamy dużo materiału do analizy, nad czym musimy pracować, bo czegoś ewidentnie jeszcze w naszej grze brakuje. Czasami nie wykorzystujemy łatwych sytuacji i wtedy robi się problem. Mieliśmy kilka razy przewagę nad przeciwnikiem, ale potem w prostych momentach nie wykorzystywaliśmy swojej szansy. Musimy uważać, żeby takie sytuacje się nie powtarzały – dodał. – Mieliśmy w miarę dobre przyjęcie . Rywalki nie zagrywały łatwo, więc to cieszy. Od trzeciego seta dobrze spisaliśmy się też w obronie, bo na początku trochę nam tego elementu brakowało. Dzięki temu byliśmy też skuteczniejsi w kontrataku – analizował grę swoich podopiecznych włoski szkoleniowiec.
Krytyczna wobec postawy opolanek była środkowa UNI Marta Orzyłowska. – Źle weszłyśmy w ten sparing, zrobiłyśmy za dużo własnych błędów, które w tych pierwszych setach nie pozwoliły nam wyjść na prowadzenie. Później zmniejszyłyśmy ich ilość, szczególnie w zagrywce. Poprawiłyśmy też przyjęcie, które pozwoliło nam na większą efektywność w ataku – przyznała zawodniczka.
źródło: inf. własna, Uni Opole - Facebook