— Muszę posypać głowę popiołem, bo po tym, co pokazały Tajki w starciu z Turczynkami, byłem pełen obaw. Teraz odjęło mi mowę. To był najlepszy mecz naszych dziewczyn, jaki widziałem w życiu. Zagrały rewelacyjnie, nie było widać żadnego słabego punktu — powiedział po wygranej Polek z Tajlandią były trener kadry Ireneusz Kłos.
Świetny mecz w mistrzostwach świata rozegrały siatkarki reprezentacji Polski, które w Gdańsku 3:0 pokonały rywalki z Tajlandii, odnosząc tym samym drugie zwycięstwo w fazie grupowej mundialu.
— Muszę posypać głowę popiołem, bo po tym, co pokazały Tajki w starciu z Turczynkami, byłem pełen obaw. Teraz odjęło mi mowę. To był najlepszy mecz naszych dziewczyn, jaki widziałem w życiu. Zagrały rewelacyjnie, nie było widać żadnego słabego punktu — wylicza były selekcjoner reprezentacji Polski Ireneusz Kłos.
Biało-czerwone odebrały przeciwniczkom ochotę do gry blokiem, którym zatrzymywały je aż 16 razy. Prym w tym elemencie wiodła Magdalena Stysiak, która także w ataku była jedną z liderek polskiej kadry. — Magda kończyła mnóstwo piłek, ale ja szczególnie chciałbym wyróżnić Joannę Wołosz. Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób prowadziła grę i ile piłek obroniła. Zresztą wszystkie nasze siatkarki wzniosły się na wyżyny swoich możliwości, a ten mecz pokazał, że zmienniczki są gotowe do gry. Chciałbym, aby takie zaangażowanie i pewność siebie towarzyszyła naszym siatkarkom w każdym kolejnym meczu — nie ukrywa Kłos.
Podopieczne Stefano Lavariniego w meczu z Tajlandią zaprezentowały się zupełnie inaczej niż w starciu sprzed kilku dni, w którym wprawdzie ograły Chorwatki, ale ich dyspozycja pozostawiała wiele do życzenia. Tamto spotkanie odbyło się jednak w Holandii na stadionie, a z Azjatkami biało-czerwone zmierzyły się już w normalnych warunkach, a na dodatek w Gdańsku. — Polki zagrały wówczas bardzo słaby mecz, ale to może dlatego, że odbywał się on na stadionie piłkarskim. W Gdańsku nasi kibice stanęli na wysokości zadania, bo ich doping niósł biało-czerwone — podkreślił były trener kadry.
Polki nie mają czasu na odpoczynek, bowiem już w środę zagrają z Koreankami, które na razie nie wygrały nawet seta w mistrzostwach świata. — Myślę, że wyjdziemy na ten mecz podstawowym składem, aby nasze zawodniczki pewniej się poczuły. Oczywiście, w przypadku wysokiego prowadzenia w ramach rozwoju meczu na boisku mogą się także pojawić rezerwowe – zakończył Ireneusz Kłos.
źródło: opr. własne, Przegląd Sportowy