– Staraliśmy się stworzyć jak najbardziej wszechstronną drużynę. Posiadamy sporo możliwych rozwiązań i nie będziemy bali się kombinować. Mam nadzieję, że dobrze wejdziemy w sezon, a później również sprawimy jeszcze kilka niespodzianek – mówi Daniel Pliński, szkoleniowiec PSG Stali Nysa przed ruszającym na początku października sezonem PlusLigi.
Jest pan zadowolony z tego, że skład PlusLigi został rozszerzony do 16 drużyn?
Daniel Pliński: Bardzo się z tego cieszę. W Tauron 1. Lidze nadal jest bowiem kilka zespołów, które aspirują do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Są nimi choćby MKS Będzin, Visła Proline Bydgoszcz czy Chemeko-System Gwardia Wrocław. Będzie nieco więcej grania w PlusLidze, ale z drugiej strony zmieni się struktura rywalizacji w Pucharze Polski. Generalnie więc obciążenia będą podobne jak wcześniej.
A ile znaczy dla was, że po raz pierwszy od powrotu do PlusLigi Stal nie będzie rozpoczynać sezonu serią meczów z ligowymi gigantami?
– Ma to swoje plusy i minusy. Rzeczywiście, na pewno lepiej zacząć sezon od meczów ze Ślepskiem Malow Suwałki i Cuprum Lubin niż z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem. Na teraz kalendarz wydaje się korzystniejszy, ale zobaczymy, co powiemy na ten temat za dwa miesiące. Bo gdybyśmy nie daj Boże przegrali dwa pierwsze mecze, już na starcie będziemy się mierzyć z dodatkową presją. Wiem jednak, że jesteśmy solidnie przygotowani do sezonu i jestem spokojny o to, że dobrze w niego wejdziemy.
Jak mocno przy kompletowaniu składu na sezon 2022/23 pomogły wam pieniądze od sponsora tytularnego PSG?
– Nie chciałbym wyróżniać żadnego pojedynczego sponsora, ponieważ wszyscy przyczyniają się do tego, żeby nasz skład był optymalny. Doceniamy każde wsparcie. Budowa kadry na ten sezon nie była prostym zadaniem, oczywiście z racji tego, że bardzo długo nie byliśmy pewni, czy wciąż będziemy grać w PlusLidze. Dużo zawodników jednak zaryzykowało i już w marcu podjęło decyzję, że chcą grać dla PSG Stali. Bardzo to doceniamy i ogólnie jesteśmy zadowoleni z wykonanych ruchów kadrowych. Szukaliśmy siatkarzy, którzy są głodni sukcesów i dla których każda rywalizacja jest wyzwaniem. Nasyconych graczy nie pozyskiwaliśmy, z obawy przed tym, że nie do wszystkiego mogliby podchodzić z pełnym zaangażowaniem.
W jakim aspekcie liczy pan na wykonanie największego postępu względem poprzedniego sezonu?
– Mam wrażenie, że na papierze jesteśmy teraz zdecydowanie mocniejsi, szczególnie na pozycji przyjmującego. Patrząc na jej obsadę, jestem dużym optymistą. Uważam, że wszyscy czterej gracze wniosą do drużyny wiele jakości.
Każdy z nich ma trochę inną charakterystykę. Wie pan już, jak będzie wyglądać wyjściowa para przyjmujących?
– Wszystko będzie zależeć od tego, czy na środku wystawimy dwóch Polaków czy zagramy z jednym obcokrajowcem. Przed każdym meczem będziemy myśleć i rozmawiać o tym, co w danym momencie będzie dla nas najlepsze. Możemy się spodziewać różnych ustawień na przyjęciu. Zgadzam się, że każdy z przyjmujących prezentuje nieco inny styl. Wszyscy są potrzebni zespołowi i z pewnością każdy mu w jakiś sposób pomoże. Nasze główne założenie w okresie transferowym było zresztą takie, by stworzyć jak najbardziej wszechstronną drużynę. Posiadamy sporo możliwych rozwiązań i nie będziemy bali się kombinować.
Nowym kapitanem PSG Stali został wybrany Kamil Kwasowski. Była to decyzja pańska czy zespołu?
– Moja. Kamil to bardzo oddany zawodnik, któremu niezwykle zależy na tym, by każdego dnia drużyna szła do przodu. Samemu na sobie również wywiera presję nieustannego rozwoju i tym samym ma bardzo dobry wpływ na całą grupę. Zdecydowanie więc zasługuje na to, by być kapitanem.
I ma też chyba coś do udowodnienia po pierwszym, niezbyt udanym sezonie w barwach PSG Stali.
– Osobiście nie lubię mówić w taki sposób. Faktycznie, jesteśmy rozliczani przez pryzmat tego, jak prezentujemy się w spotkaniach i ile zdobywamy punktów, ale ja nie przywiązuję wagi jedynie do tego. Oczywiście, mecze są bardzo ważne, ale oceniam też pracę, jaką zawodnicy wykonują podczas codziennych treningów, których kibice nie widzą. Jest ona dla mnie niemal równie ważna jak dyspozycja meczowa.
Cała rozmowa Wiktora Gumińskiego w serwisie nto.pl.
źródło: nto.pl