W ćwierćfinale Siatkarskiej Ligi Narodów reprezentacja Francji zmierzy się z Japonią. – Niektórzy zawodnicy przyjechali do Europy i to sprawiło, że cały zespół ogólnie się rozwinął. Świetnie zagrali w VNL, pokonali Włochy. Oni naprawdę pokazali, że mają swoje miejsce w turnieju finałowym i będziemy musieli być bardzo ostrożni – powiedział przed spotkaniem Benjamin Toniutti.
Jak się masz przed rozpoczęciem ostatniej fazy VNL? Kilka wolnych dni musiało ci dobrze zrobić?
– Na pewno cięcie było dobre, zwłaszcza w głowach. Byliśmy na drugim końcu świata przez trzy i pół tygodnia z jet lagiem, nie było łatwo rozmawiać z rodziną, komplikowały się też długie podróże. Ponadto w ostatni weekend w Osace rozegraliśmy cztery mecze w ciągu czterech dni. Dobrze nam zrobił powrót do domu, odnalezienie rodziny i tej siły, którą może nam dać przed finałową ósemką.
Każdego roku radzenie sobie z fizycznym i psychicznym zmęczeniem jest jednym z wyzwań VNL?
– Trudno zrobić coś gorszego niż to, co mieliśmy w tym roku! Jesteśmy zespołem, który miał najgorszy harmonogram, jak sądzę, z trzema długimi podróżami poza Europę, do Kanady, na Filipiny, a potem do Japonii. Za każdym razem, gdy musisz zregenerować siły po podróży, przystosuj się do jet lagu. System VNL, z tygodniowym turniejem kobiet i tygodniowym turniejem mężczyzn, oznacza, że kiedy nie grasz w Europie, nie masz czasu na powrót do domu. Ja, w porządku, zostałem na odpoczynek w pierwszy weekend. Ale niektórzy, którzy grali całe VNL, nie wracali do domu dłużej niż pięć tygodni, a myślę, że mieli tylko półtora dnia, kiedy wrócili z Kanady. To trudne psychicznie i fizycznie.
W tych warunkach możemy wyciągnąć pozytywne wnioski z turnieju, z 9 wygranymi i 3 przegranymi…
– Tak, to jest satysfakcjonujące. Zwłaszcza, że trener dał odpocząć niektórym graczom – Trevorowi Clevenotowi, Nico Le Goff i mnie w pierwszy weekend, Antoine Brizardowi w drugim tygodniu, a Jenia Grebennikov dołączył dopiero teraz. Wszyscy grali i udało nam się dobrze zagrać z każdą drużyną. To pozytywne. To pokazuje, że drużyna Francji to nie tylko 14 zawodników, to 16 lub 18 zawodników zdolnych do występu.
Tego lata macie nowego trenera Andreę Gianiego. Czy miałeś czas na pracę nad nowymi systemami?
– VNL, czyli Liga Światowa, jak ją kiedyś nazywano, nigdy nie była idealnym czasem do pracy. Możemy pracować przed VNL, ale poza tym praca przechodzi przez mecze, ponieważ gramy wiele meczów w VNL. W tym roku było w porządku, ponieważ między tygodniami VNL mieliśmy trochę czasu, nie jechaliśmy do domu. Na przykład mogliśmy pracować na Okinawie między Filipinami a Japonią. Ale musisz też radzić sobie ze zmęczeniem fizycznym. Więc naprawdę, ten VNL jest ważny, aby grać, aby znaleźć automatyzm w meczu, a następnie dostosować pewne rzeczy do treningu. Ale większość pracy odbywa się w meczach.
Andrea Giani kilkakrotnie mówił, że celem tego VNL było poznanie was jako graczy, ale także jako ludzi.
– Tak, to było ważne. Spędziliśmy razem dużo czasu. Potrafił spędzać czas z zawodnikami, potrafił się komunikować. Andrea jest kimś, kto dużo rozmawia z zawodnikami, który naprawdę mówi, jak się czuje po meczu, co mogliśmy zrobić lepiej. To praktyka, która się odbywa i którą musimy kontynuować w przyszłości, ponieważ to dopiero początek naszej współpracy z nim.
Komunikacja odbywa się głównie po włosku? Wielu z was grało w Serie A.
– Łatwiej mu mówić po włosku, a do tego jest tłumacz, który tłumaczy dla tych, którzy nie znają języka. Ale jeśli chce rozmawiać bezpośrednio z graczem, który nie mówi po włosku, może też mówić po angielsku. I myślę, że stopniowo nauczy się kilku słów po francusku, aby dać pewne instrukcje. Ale w czasie przerwy, kiedy mamy mało czasu, żeby komunikacja przebiegała szybciej, na razie łatwiej mu mówić po włosku.
Zaletą jest to, że grupa dobrze się zna…
– To prawda, że gramy razem od dawna. Nawet jeśli pojawili się nowi gracze, szybko się zintegrowali. Ogólnie wszystkie te zwycięstwa są pozytywne, nawet jeśli było kilka porażek, to i tak jest dobrze, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę tę rotację, która jest niezbędna w tego typu rozgrywkach, gdzie jest dużo meczów i dużo podróży.
W ćwierćfinale zmierzycie się w czwartek z Japonią, drużyną dowodzoną przez Philippe’a Blaina, który dobrze cię zna. Czy gra przeciwko francuskiemu trenerowi jest wyjątkowa?
– To nie pierwszy raz, kiedy gramy przeciwko niemu, odkąd trenował Japonię, graliśmy już przeciwko nim kilka razy. Przede wszystkim jest to zespół, który w ostatnich latach poczynił ogromne postępy. Niektórzy zawodnicy przyjechali do Europy i to sprawiło, że cały zespół ogólnie się rozwinął. Świetnie zagrali w VNL, pokonali Włochy. Oni naprawdę pokazali, że mają swoje miejsce w turnieju finałowym i będziemy musieli być bardzo ostrożni.
Czy to zespół, który sprawiał ci problemy na Filipinach?
– To bardzo nietypowa drużyna, są trudni, dużo bronią, mają dobry rytm gry, grają szybko. Musisz być bardzo cierpliwy, świadomy, nie powinieneś się denerwować, nawet jeśli będziesz musiał atakować kilka razy przed zrobieniem bilansu. W Quezon City wygraliśmy 3:0, ale to był trudny mecz, naprawdę ucierpieliśmy w pierwszych dwóch wygranych setach. Uszło nam to na sucho, ale po meczu powiedzieliśmy sobie, że naprawdę ciężko jest grać przeciwko nim. To wyczerpujące psychicznie i fizycznie, ponieważ czujesz, że piłka nigdy nie spada. Myślę, że to trochę takie samo uczucie, jak wtedy, gdy inne drużyny grają przeciwko nam.
źródło: ffvb.org, opr. własne