– Nie mam żadnej recepty za długowieczność. Cały czas cieszę się dobrym zdrowiem. Odpowiedni trening, dieta i brak poważnych kontuzji – przyznał Jarosław Macionczyk, nowy rozgrywający MKS-u Będzin. – w najbliższych dniach rozpocznę indywidualne przygotowania do kolejnego sezonu. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony do nowego wyzwania w nowym klubie – dodał zawodnik.
Jedynka na koszulce towarzyszyła ci, m.in. w Radomiu, Zawierciu i Bielsku-Białej. Czy podobnie będzie w Będzinie?
Jarosław Macionczyk: – W seniorskiej siatkówce w większości klubów grałem z numerem 1. Czasem była też 7 – pewnie dlatego, że najbardziej podobna do jedynki. W Będzinie zagram właśnie z jedynką, bo do tego numeru jestem najmocniej przywiązany.
PESEL to jedno, ale wysoka forma jaką prezentujesz to drugie. Co, oprócz powiewu świeżości, spokoju rozegrania i bogatego bagażu doświadczeń, wniesiesz do MKS-u?
– Moim osobistym celem jest dobre wkomponowanie się w zespół oraz pomoc w osiągnięciu wyniku sportowego, który sobie wszyscy wyznaczymy.
Wielu twoich rówieśników pracuje już na ławce trenerskiej, a ty wciąż kierujesz grą z perspektywy pomarańczowego pola. Niedawno na Twitterze pogratulowałeś pięknej kariery Michałowi Masnemu, zwracając uwagę na wasz wspólny rocznik – 1979. Jaka jest recepta na boiskową długowieczność?
– Nie mam żadnej recepty za długowieczność. Cały czas cieszę się dobrym zdrowiem. Wpływ na ten fakt zapewne ma wiele czynników. Odpowiedni trening to najważniejsze, ale też dieta oraz to, że poważne kontuzje mnie po prostu omijają.
Do tej pory dwukrotnie występowałeś w Będzin Arena. Jakie wrażenia wywarł na tobie obiekt oraz atmosfera w nim panująca?
– Hala w Będzinie to doskonale zaprojektowany obiekt – wręcz idealny do siatkówki. Zdążyłem już trochę poznać infrastrukturę i mogę stwierdzić, że jest tu wszystko, czego nam potrzeba. Sama atmosfera, szczególnie podczas drugiego meczu finałowego była wyjątkowa. Przede wszystkim Klub Kibica MKS Będzin i Klub Kibica BBTS Bielsko-Biała zrobiły fajną robotę swoim dopingiem. Jestem pod wrażeniem frekwencji podczas meczów w będzińskiej Arenie.
Łącznie drużyna z Bielska-Białej, przy twoim udziale, aż pięciokrotnie ogrywała MKS. Jak wspominasz tamte spotkania? Które z nich było dla ciebie najłatwiejsze, a które zmusiło do największego wysiłku?
– Żaden z meczów w minionym sezonie nie był łatwy. A już na pewno nie przeciwko drużynie z Będzina. Od samego początku byłem przekonany, że MKS będzie jednym z faworytów do wygrania ligi. W pamięci utkwiły mi szczególnie mecze finałowe. Myślę, że mogły się podobać kibicom z Będzina, Bielska-Białej i nie tylko.
„Nie możemy się doczekać, odliczamy czas do pierwszego meczu” – tak pisali kibice MKS-u na wieść o inauguracji sezonu 2022/2023 już 17 września. Czy ty też odczuwasz dużą tęsknotę za klubowymi rozgrywkami, czy cieszysz się wyłącznie wakacjami i nie myślisz o powrocie do hali?
– Do środy byłem na zasłużonym urlopie, ale w najbliższych dniach rozpocznę indywidualne przygotowania do kolejnego sezonu. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony do nowego wyzwania w nowym klubie.
Czy tak doświadczony i ograny zawodnik jak ty może odczuwać presję w kontekście debiutu przed zagłębiowską publicznością, która zapewne licznie wypełni halę nad Czarną Przemszą?
– Myślę, że to nie będzie presja. Zapewne dreszczyk emocji się pojawi, bo to jednak nowe dla mnie miejsce i nowi kibice.
O miano pierwszego rozgrywającego powalczysz z Kacprem Gonciarzem. Czy dla ciebie będzie to współpraca, rywalizacja, a może jedno i drugie?
– Tylko i wyłącznie współpraca dla dobra zespołu.
źródło: MKS Będzin - Facebook