Reprezentacja Australii okazała się najsłabsza w tegorocznej edycji Ligi Narodów siatkarzy. Zawodnicy z Antypodów mają jeszcze szansę na utrzymanie w elicie. Zadanie nie będzie jednak proste. Warunkiem jest jednak wygranie FIVB Challenger Cup, w którym wystartuje jeszcze siedem innych reprezentacji.
Australijczycy nie zaliczą tych rozgrywek do udanych. Wprawdzie drużyna prowadzona przez trenera Dave’a Prestona potrafiła urwać seta wyżej notowanym rywalom, jednak zdołała wygrać tylko jeden z 11 dotychczas rozegranych meczów – przeciwko Bułgarii (3:2). W piątek Australia przegrała z Argentyną 1:3, co definitywnie pogrzebało jej szanse na bezpośrednie utrzymanie w Lidze Narodów na przyszły rok.
W elitarnych rozgrywkach bierze udział 16 drużyn. 12 z nich – w tym Polska – ma zagwarantowane stałe miejsce, niezależnie od wyniku. Pozostała czwórka – Bułgaria, Kanada, Słowenia i właśnie Australia – musi wywalczyć miejsce w Lidze Narodów na boisku. Z tego grona najlepiej powodzi się Słoweńcom, którzy wygrali już pięć spotkań. Australia mogła jeszcze wyprzedzić Kanadę, lecz ma już stratę czterech punktów i nawet zwycięstwo w ostatnim meczu nad Francją nie zmieni ich sytuacji.
Zespół z Antypodów może jeszcze wywalczyć kwalifikację do przyszłorocznej Ligi Narodów. Warunkiem jest jednak wygranie FIVB Challenger Cup, w którym wystartuje jeszcze siedem innych reprezentacji. Turniej odbędzie się w Seulu w ostatnich dniach lipca. Awans do Ligi Narodów 2023 wywalczy tylko zwycięzca, a obok Australii zagrają w nim zespoły Korei Południowej, Czech, Kuby, Turcji, Kataru, Tunezji i Chile.
źródło: sport.tvp.pl