W pierwszym piątkowym meczu Ligi Narodów reprezentacja Argentyny mimo słabszego początku i przegranego pierwszego seta pokonała 3:1 rywali z Australii. Albicelestes wciąż liczą się w walce o miejsce w turnieju finałowym. W drugim meczu nastąpił ciekawy pojedynek zespołów z czołówki tabeli, w którym reprezentacja Francji walczyła z Brazylią. Francuzi rozstrzygnęli ten pojedynek, wygrywając w trzech setach.
Mimo że Argentyńczycy wciąż walczą o awans do turnieju finałowego Ligi Narodów, to meczu z Australijczykami nie zaczęli zbyt dobrze. Wprawdzie w ataku punktował Bruno Lima, ale odpowiadali mu Lorenzo Pope i Malachi Murch. Australijczycy byli naładowani pozytywną energią. Po dwóch asach serwisowych Nicholasa Butlera to oni zaczęli przejmować inicjatywę na boisku. Ich rywale mieli kłopoty w ataku, a pojedyncze zbicia Joaquina Gallego na niewiele im się zdały. W końcówce liderami Australijczyków byli Matthew Aubrey oraz Murch, a premierowa odsłona dość niespodziewanie padła ich łupem 25:21.
W drugim secie poszli za ciosem, a ich gra nadal opierała się na skrzydłach. Ataki kończyli Aubrey i Murch, ale tym razem brązowi medaliści olimpijscy zaczęli grać trochę lepiej. Luciano De Cecco popisał się asem serwisowym, a grę kolegów przeniósł na środek. W ataku oczka zdobywali Agustin Loser i Gallego, ale wynik często oscylował wokół remisu. Australijczycy dzielnie walczyli o objęcie prowadzenia 2:0 w meczu. Próbowali wykorzystać słabość skrzydłowych rywali, ale ostatecznie za sprawą Ezequiela Palaciosa i Losera to Argentyńczycy przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę (25:23).
W trzeciej partii podopieczni trenera Mendeza poszli za ciosem. W ataku uaktywnił się Lima, wspierał go Palacios, a siła ofensywna rywali wyraźnie osłabła. Pojedyncze udane akcje Murcha czy Pope to było za mało na coraz bardziej rozpędzających się rywali. W ich szeregach na siatce królował Martin Ramos, który popisał się 3 blokami, asa serwisowego dołożył Lima, a faworyci przejmowali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. W końcówce w ataku swoje trzy grosze do wyniku dorzucił Luciano Vicentin, a Argentyńczycy pewnie triumfowali 25:19.
Czwarta odsłona zaczęła się od walki cios za cios, ale za sprawą ataków Limy oraz asa serwisowego Ramosa to Argentyna zaczęła przejmować inicjatywę na boisku (10:8). Australijczyków do walki próbował poderwać Graham Beau, ale punktową zagrywkę dołożył De Cecco, a zbicia Vicentina powiększały przewagę siatkarzy z Ameryki Południowej (17:12). W końcówce dzielili oni i rządzili na boisku. W bloku pokazał się Gallego, a dwie zagrywki punktowe dołożył Lima. Australijczycy byli już kompletnie bezradni, przegrywając tą część meczu 15:25.
Argentyna – Australia 3:1
(21:25, 25:23, 25:19, 25:15)
Składy zespołów:
Argentyna: Gallego (15), Loser (7), Armoa Morei (2), Lima (19), De Cecco (3), Palonsky (1), Danani (libero) oraz Palacios (12), Vicentin (8) i Ramos (7)
Australia: Graham (9), Pope (12), Murch (16), O’Dea (5), Butler (2), Aubrey (12), Holland (libero) oraz Heptinstall i Senica
Francuzi rozpoczęli ten pojedynek dobrymi blokami. Po asie serwisowym Nicolasa Le Goffa oraz kiwce Earvina Ngapetha prowadzili 7:4. Dodatkowo dobrą kiwką popisał się Antoine Brizard i trener Renan Dal Zotto musiał prosić o czas. Na niewiele on się zdał, gdyż po przerwie Trójkolorowi zapunktowali dwukrotnie pod rząd. Problemy Brazylijczyków widoczne były zwłaszcza w ataku kiedy do przerwy technicznej zostali zatrzymani trzykrotnie. Po kolejnej ,,czapie” tym razem Brizarda mistrzowie olimpijscy mieli aż sześć punktów przewagi. Dominowali oni wyraźnie nad swoimi rywalami, którzy nie mogli się do nich nawet zbliżyć. Dopiero po asach serwisowych Adriano Fernandesa oraz Isaca Santosa strata zmalała do trzech punktów, ale do końca seta było już bardzo blisko (18:21). Kropkę nad ,,i” postawił Barthelemy Chinenyeza zagraniem z krótkiej (25:21).
Drugi set rozpoczął się od naprzemiennego zdobywania punktów. Dopiero skończona kontra przez Darlana Souze stan taki przerwała. Gra się odmieniła, gdyż Brazylijczycy zaczęli kończyć posyłane do nich piłki, a ich rywale nie byli już tacy skuteczni w bloku. Po ataku z szóstej strefy Adriano Fernandesa ekipa Dal Zotto miała dwa ,,oczka” więcej, ale w polu serwisowym pojawił się Jean Patry i stracili trzy punkty z rzędu. Obie drużyny grały seriami, ale to zagrania Yoandy Leala oraz Adriano sprawiły, że drużyna Canarinhos prowadziła 16:12. Niemniej uaktywnił się w polu serwisowym niewidoczny do tej pory Earvin Ngapeth oraz Barthelemy Chinenyeze i Francuzi szybko doprowadzili do wyrównania. To właśnie zagrywką rozstrzygnęli losy tej partii. Antoine Brizard posyłał serwisy, które sprawiały sporo problemów, a Ngapeth wiedział co zrobić w kontrach i to jego kiwka zakończyła drugą partię (25:22).
Francuzi kontynuowali swoją dobrą zagrywkę także w trzeciej partii. Popisał się w tym elemencie Yacine Louati, ale chwilę później nie przyjął serwisu Flavio Gualberto i wynik był remisowy. Podopieczni Andrei Gianiego przyspieszyli w okolicy przerwy technicznej, na której prowadzili 12:9. Tuż po niej dystans ten nieco zmalał, ale po asie serwisowym Earvina Ngapetha powrócili do trzypunktowej przewagi. W brazylijskiej ekipie powróciły problemy z kończącym atakiem, co wykorzystywał Louati na lewym skrzydle i zrobiło się 18:13. Zmiany zaproponowane przez Dal Zotto niewiele wniosły do gry jego zawodników, choć i ich rywale stracili nieco koncentracji. Cały czas jednak funkcjonowała w ich szeregach zagrywka. W samej końcówce uaktywnił się Ngapeth, ale pojedynek ten zakończył Jean Patry atakiem z prawej flanki do skosu. Trójkolorowi po tym zwycięstwie awansowali na pierwsze miejsce w tabeli Ligi Narodów.
Francja – Brazylia 3:0
(25:21, 25:22, 25:21)
Składy zespołów:
Francja: Chinenyeze (11), Patry (19), Ngapeth (14), Brizard (3), Le Goff (7), Louati (12), Diez (libero) oraz Clevenot i Jouffroy
Brazylia: Adriano (7), Leal (5), Isac (4), Fernando (1), Flavio (8), Darian (9), Thales (libero) oraz Maique (libero), Bruno, Rodriguinho (3), Leandro (1) i Honorato
Zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów siatkarzy
źródło: inf. własna