W ramach 11. kolejki Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn Holandia rywalizowała z Chinami. Pierwsza partia była niezwykle zacięta, reprezentantom Królestwa Niderlandów udało się ją rozstrzygnąć na swoją korzyść dopiero po walce na przewagi (29:27). W pozostałych odsłonach dominacja Holendrów nie podlegała dyskusji, oddali rywalom odpowiednio 12 i 13 oczek. W drugim meczu Słowenia zmierzyła się z Serbią, podopieczni Igora Kolakovicia popełniali masę błędów i gładko przegrali w trzech odsłonach.
Początek meczu stał pod znakiem walki cios za cios. Na udane zagrania Nimira Abdel-Aziza odpowiadał Jingyin Zhang (7:7). Lepsza postawa Europejczyków w bloku spowodowała, że to oni mieli niewielkie prowadzenie na czasie technicznym (12:11). Dopiero dwa asy serwisowe Abdel-Aziza dały im większą przewagę (15:12). Holenderski atakujący na spółkę z Thijsem Ter Horstem zdobywali kolejne oczka, a Azjaci byli coraz bardziej bezradni (20:15). Jednak wykorzystali błędy rywali, a Guanhua Zhang doprowadził do zaciętej końcówki. W walce na przewagi lepsi okazali się dowodzeni przez Abdel-Aziza Europejczycy, którzy wygrali 29:27.
W drugim secie pomarańczowi poszli za ciosem. Na środku pokazał się Fabian Plak, a po dwóch asach serwisowych Abdel-Aziza szybko zbudowali sobie znaczącą nadwyżkę (8:3) .Pojedyncze udane zagrania Zhanga nie poderwały Chińczyków do walki, a na fali byli Holendrzy (12:6). Dobrze radzili oni sobie w bloku, a po punktowej zagrywce Gijsa Jorny kontrolowali wynik (16:9). Azjatom niewiele wychodziło, nie potrafili sforsować bloku rywali, a ci pewnie kroczyli do wygranej. Mogli liczyć na błędy Azjatów, a dwie punktowe zagrywki Ter Horsta przyczyniły się do gładkiej wygranej Europejczyków (25:12).
W trzeciej odsłonie początkowo trwała walka cios za cios, ale Abdel-Aziz na spółkę z Plakiem wyprowadzili Holendrów na prowadzenie (9:6). Asy serwisowe dołożył Abdel-Aziz, w ataku z dobrej strony pokazał się Ter Horst, a strata Azjatów robiła się coraz większa (9:15). Swoje trzy grosze do wyniku dorzucił Jorna, a punktową zagrywkę dołożył Twam Wiltenburg i Europejczycy zbliżali się do wygranej. W końcówce pomarańczowi dyktowali warunki gry, a ta część padła ich łupem 25:13.
Holandia – Chiny 3:0
(29:27, 25:12, 25:13)
Składy zespołów:
Holandia: Abdel-Aziz (30), Ter Horst (14), Plak (9), Wiltenburg (5), Keemink, Tuinstra, Andringa (libero) oraz Jorna (7), Van Garderen (1) i van der Ent
Chiny: Zhang Guanhua (12), Zhang Jingyin (12), Yu Yaochen (5), Jiang Zhengyang (4), Peng Shikun (4), Yu Yuantai (1), Yang Yiming (libero) oraz Yuan Dangyi (1), Zhang Binglong i Wang Hebin
Słoweńcy początku meczu nie mieli najlepszego. Błędy własne Tončka Šterna oraz Alena Pajenka sprawiły, że przegrywali dwoma punktami. Ich strata była nawet większa, ale wszystko odrobili przy zagrywce Klemena Čebulja, kiedy nie tylko doprowadzili do wyrównania, ale po asie serwisowym uzyskali trzypunktowe prowadzenie. Zablokowanie Mirana Kujundžicia oraz przestrzelone zagranie tego zawodnika sprawiły, że było 7:12. Problemy Serbów w przyjęciu przekładały się na ich ofensywę. Ich ataki były bronione, dlatego ich rywale mieli okazję grać sporo kontr. Po jednej z nich z krótkiej trafił Pajenk i było 18:10. Na boisku do drugiej linii pojawił się Milan Katić, niemniej i on był bezradny przy zagrywkach Čebulja. Różnica wynosiła już dziesięć ,,oczek”. W końcówce seta gracze Igora Kolakovicia odrobili częściowo straty (15:21), ale na doprowadzenie do remisu nie mieli szans. Zakończył go blok Tine Urnauta.
Słoweńcy wiele szkody wyrządzali w polu serwisowym i nie inaczej było w drugiej partii. Niemniej jej początek był wyrównany i wynik oscylował wokół remisu. Dopiero sprytne zagranie Dejana Vinčicia oraz podwójne odbicie Nikoli Jovovicia sytuację tę zmieniło. Trzypunktowa przewaga wicemistrzów Europy utrzymywała się także na przerwie technicznej. Serbowie przy słabym przyjęciu rzadko uruchamiali środek, przez co tracili swoje atuty. Gra ich rywali była dużo bardziej urozmaicona, co przekładało się na ich skuteczność. Po asie serwisowym Tončka Šterna zrobiło się 20:15 i trener Kolaković poprosił o przerwę. Niewiele ona wniosła, gdyż jego drużyna nie miała pomysłu na grę i powstrzymanie swoich przeciwników. Ostatecznie udało uzbierać im się tylko 19 ,,oczek” i po zagrywce w siatkę Mirana Kujundžicia w całym meczu było już 0:2.
Także w trzeciej odsłonie meczu podopieczni Marka Lebedewa szybko objęli dwupunktowe prowadzenie. Do wyrównania udało się Serbom doprowadzić po szczęśliwym uderzeniu Aleksandara Atanasijevicia i od tego momentu gra się wyrównała. Do przerwy technicznej doprowadził Miran Kujundžić atakiem z lewej flanki (12:11), a żadna z drużyn nie mogła uciec swoim rywalom. Dopiero trafienie Pavle Pericia oraz przestrzelone zagranie Tončka Šterna sprawiło, że zrobiło się 14:17. Słoweńcy znacznie obniżyli jakość swojej gry, a ich rywale w końcu zaczęli punktować przy swoim przyjęciu. Niemniej całą przewagę roztrwonili w jednym ustawieniu, gdy kontry kończył Klemen Čebulj oraz Alen Pajenk. Chwilę później punkt więcej mieli Słoweńcy. Wszystko rozstrzygało się w samej końcówce. Ją lepiej zagrali gracze Lebedewa, którzy po zablokowaniu Atanasijevicia mogli unieść ręce w geście triumfu i cieszyć się z kolejnej wygranej w Lidze Narodów.
Słowenia – Serbia 3:0
(25:15, 25:19, 25:23)
Składy zespołów:
Słowenia: Urnaut (12), Cebulj (11), Stern (10), Pajenk (7), Kozamernik (4), Vincić (2), Kovacić (libero) oraz Koncilja i Možić
Serbia: Atanasijević (11), Perić (10), Lisinac (9), Podrascanin (6), Kujundžić (4), Jovovic, Peković (libero) oraz Katić (1), Krsmanovic, Vucicevic, Todorović i Masulovic
Zobacz również:
Wyniki rundy zasadniczej Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna