Krzysztof Wójcik nie będzie już trenerem MOS-u Wola Tramwajów Warszawskich. Szkoleniowiec w poprzednim sezonie zajął z drugoligowcem piąte miejsce w grupie drugiej. Nie wiadomo jeszcze, co trener będzie robił w przyszłym sezonie.
– Zaczynaliśmy ligę z zespołami, których nie znaliśmy, ale znaliśmy swoją siłę i widząc jak zespół trenował byłem od początku optymistą i liczyłem właśnie na dobry początek – opowiadał o początku sezonu Wójcik.
Później dobre występy przeplatane były z trochę słabszymi. Z jednej strony zwycięstwa z dwoma najlepszymi drużynami ligi UKS Spartą Grodzisk Mazowiecki i BAS-em Białystok, z drugiej porażki z IŁ Capital Huraganem Wołomin czy w derbach z Metrem.
Krzysztof Wójcik: – To są dokładnie trudy sezonu i kwestia utrzymania dobrej dyspozycji, a także zdrowia. Tego nam zabrakło. Raz zagraliśmy świetne spotkania jak te wspomniane innym razem, gdy czegoś zabrakło – przegrywaliśmy. W ogóle muszę stwierdzić, że mecz z BAS-em to jedno z lepszych spotkań seniorskich w ostatnich latach przy Rogalińskiej. Generalnie w dłuższej perspektywie chodzi o to, kto nie traci ze słabszymi. Najrówniej w lidze zagrał BAS i zasłużenie ją wygrał.
W połowie rundy zasadniczej zajmowaliście 5. miejsce w ligowej tabeli, tracąc tylko sześć punktów do drugiej wówczas Arki Tempo Chełm. Kwestia awansu do fazy play-off była jeszcze otwarta.
– Tu już wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Wypadł nam na długo Szymek Pałka, a terminarz był taki, że wszystkie najmocniejsze zespoły w rundzie rewanżowej mieliśmy na wyjazdach. Powalczyliśmy, ale ciężko było przywieźć zwycięstwa.
Po piętnastu kolejkach było jeszcze lepiej: Arka i Sparta miały po 33 punkty, Metro 32, a MOS Wola 30. Później przyszły jednak trzy porażki w Grodzisku Mazowieckim, Chełmie i Wyszkowie. Które z tych spotkań z twojej perspektywy było decydujące o braku awansu do play-off?
– Kluczowy był mecz w Chełmie, to była ostatnia szansa na dogonienie czołówki, a także ostatni mecz naszego najlepszego środkowego Briana Malangiewicza. Robiliśmy, co było można, przez chwilę zanosiło się na tie-breaka, ale Chełm pokazał jakość i nie zdobyliśmy żadnych punktów. Po tym meczu szanse były już tylko matematyczne.
BAS Białystok pewnie wygrał rundę zasadniczą. O drugie miejsce praktycznie od 18. kolejki walczyły już tylko dwa zespoły Arka i Sparta. Drużyny, które zapewniły sobie utrzymanie, grały tylko i wyłącznie dla siebie. Trudno w takiej sytuacji zmotywować zawodników do walki?
– Tak, po meczu w Chełmie trochę zeszło z nas powietrze. Wiadomo było, że nie awansujemy, ani nie spadniemy. Ciężko w takiej sytuacji zmusić się do trenowania na 100%. Wiadomo, że kolejne mecze były raczej towarzyskie. Mimo wszystko staraliśmy się podchodzić do nich ambitnie i grać o zwycięstwa. W kilku momentach mieli okazję pokazać się juniorzy i też zaliczali dobre wejścia.
Ostatecznie sezon 2021/2022 MOS Wola Tramwaje Warszawskie zakończył na piątym miejscu. To pozycja, z której jesteś zadowolony czy oczekiwałeś więcej po swoim zespole?
– Nasza grupa okazała się najmocniejsza w kraju. Przed sezonem oczekiwaliśmy może lepszej lokaty, ale patrząc na to, co nas spotykało po drodze to myślę, że można być zadowolonym. Szymek Pałka, który mógł być naszym liderem, z powodu urazów zagrał tylko jeden mecz w wyjściowej szóstce. Można teraz tylko gdybać, ale szkoda, że nie zobaczyliśmy tej drużyny w pełnym składzie i w formie w dłuższym fragmencie sezonu. Podejrzewam, że dłużej moglibyśmy bić się o awans do półfinałów i do ostatnich kolejek mogło by być ciekawie.
Koniec sezonu w II-lidze to nie koniec emocji i rywalizacji dla Ciebie. Prowadzisz także drużynę WSM Warszawa, z którą awansowałeś do finału Akademickich Mistrzostw Polski.
– Zwykle rozgrywki II ligi łączyliśmy z grą w AMP-ach i tak jak w ostatnich latach zameldowaliśmy się w najlepszej 16 w Polsce. W tym roku niestety nie wszyscy mogli pojechać na finał i nie powalczyliśmy w klasyfikacji generalnej, ale wśród uczelni niepublicznych mamy srebrny medal i szanse na stypendia w kolejnym roku akademickim. Także można powiedzieć, że cel został osiągnięty.
Po AMP-ach przyjdzie czas na zasłużony odpoczynek. Jak trener lubi spędzać czas wolny?
– Na pewno pomyślę o jakimś wyjeździe i resecie od siatkówki, ale na razie trzeba dokończyć jeszcze rok szkolny w najlepszej szkole sportowej w Polsce, czyli LIX Liceum Mistrzostwa Sportowego na Bielanach. Czas na urlop będzie w lipcu.
Jakbyś miał podsumować swój dwunasty sezon na drugoligowych boiskach to byś powiedział, że był on sezonem?
– Ostatnim.
Jak wspominasz lata spędzone na Rogalińskiej?
– Świetnie! Nie mam na szybko innego określenia. Po pierwsze to trafiłem jeszcze ma czasy aktywności trenerskiej trenera Krzysztofa Felczaka, a to była sama przyjemność móc siedzieć z nim na ławce trenerskiej. Pomagałem przy roczniku juniorów, którymi jednocześnie graliśmy w 3. lidze i wywalczyliśmy awans do 2. ligi. Po drugie trafiłem na fantastyczne osoby w klubie z prezesem Krzysztofem Zimnickim na czele. Prezes Zimnicki to skarbnica wiedzy i doświadczeń i bardzo miło, że chętnie się tym wszystkim dzielił. A po trzecie przez 13 lat poznałem super kolegów trenerów i prowadziłem mnóstwo fajnych chłopaków, którzy dawali z siebie wszystko na boisku. Nie sposób wszystkich wymienić, ale pamiętam i pozdrawiam!
Który zespół będzie następnym przystankiem w karierze Krzysztofa Wójcika?
– Jeszcze za wcześnie na oficjalne komunikaty, ale może już niedługo…
Autorem wywiadu jest Marcin Kalicki – nformator-stolicy.pl
źródło: informator-stolicy.pl