– Dużo myślałem o tym meczu i bardzo się denerwowałem. Łatwiej jest chłopakom na boisku, bo wszystko mają w swoich rękach. Za bandami ciężko jest mieć wpływ na cokolwiek – stwierdził po wywalczeniu przez ZAKSĘ tytułu klubowego mistrza Europy jej przyjmujący Wojciech Żaliński.
Siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po raz drugi z rzędu okazali się najlepsi w Europie. W finale Ligi Mistrzów ponownie wykazali wyższość nad Itasem Trentino, któremu w tym roku nie oddali nawet seta.
– To był w moim życiu najtrudniejszy mecz pod względem emocji. Od rana byłem bardzo zdenerwowany. Spałem niespokojnie, bo dużo myślałem o tym meczu i bardzo się denerwowałem. Łatwiej jest chłopakom na boisku, bo wszystko mają w swoich rękach. Za bandami ciężko jest mieć wpływ na cokolwiek – stwierdził Wojciech Żaliński, przyjmujący mistrza Polski.
Dla niego zakończony sezon był wyjątkowy, bowiem z kędzierzynianami sięgnął aż po trzy trofea. Najcenniejszym jest bez wątpienia sukces w Lidze Mistrzów. – Medal jest twardy i ciężki, ale bardzo smakuje. Długo już gram w siatkówkę, ale do tej pory nie opływałem w sukcesy. Ten sezon był niesamowity, bo w kilka dni zostałem mistrzem Polski i triumfatorem Ligi Mistrzów. Jestem zaszczycony, że mogę być częścią tej genialnej drużyny – dodał przyjmujący ekipy z Opolszczyzny.
W finale nie wystąpił Norbert Huber, którego kontuzja wykluczyła z najważniejszych meczów w sezonie. – Norbi był dla nas inspiracją i ogromną motywacją od momentu, kiedy uległ kontuzji. Nie chcieliśmy płakać razem z nim. Chcieliśmy obrócić jego historię. Udało się, bo zdobyliśmy mistrzostwo Polski i wygraliśmy Ligę Mistrzów. Mimo że fizycznie w Słowenii go z nami nie było, to jest częścią naszego zespołu. On o tym bardzo dobrze wie. Dzięki technologii był z nami – wyjaśnił zawodnik zespołu z Kędzierzyna-Koźla.
Bezwzględnie liderem ZAKSY był Kamil Semeniuk, który w finałowym spotkaniu zapisał na swoim koncie 27 punktów. – Mecz wyglądał tak, że trzeba było nie przeszkadzać Semenowi. Wszyscy spodziewają się jak jego historia się potoczy. Jest on inspiracją dla wielu, bo w wielkim stylu zrobił to, co zrobił – zakończył Wojciech Żaliński.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl