Wśród powołanych przez Stefano Lavariniego do reprezentacji Polski kobiet nie brak debiutantek. W Szczyrku trenują już Aleksandra Szczygłowska, Weronika Sobiczewska i Magdalena Jurczyk. Wszystkie zawodniczki podkreśliły, że nie brakowało stresu, ale emocje powoli opadają. – Pierwsze wrażenia są na pewno bardzo pozytywne, po kilku treningach widać, że tworzymy fajną ekipę. Wiadomo, że jeszcze do końca się nie znamy, ale naprawdę jest miło – przyznała Aleksandra Szczygłowska.
Wśród debiutantek w kadrze są: Aleksandra Szczygłowska i Magdalena Jurczyk z Developresu BellaDolina Rzeszów oraz Weronika Sobiczewska z ŁKS-u Commercecon Łódź. Każda z siatkarek zwróciła uwagę, że pierwszym zajęciom w Szczyrku towarzyszyły spore emocje.
– Pierwsze wrażenia są na pewno bardzo pozytywne, po kilku treningach widać, że tworzymy fajną ekipę. Wiadomo, że jeszcze do końca się nie znamy, ale naprawdę jest miło. Oczywiście, że był stres przed przyjazdem do Szczyrku i jestem przekonana, że jeszcze chwilę mi będzie towarzyszył. Dopiero się poznajemy z dziewczynami, ze sztabem. Miałyśmy też chwilę przerwy, więc też potrzebujemy czasu, żeby wrócić do dobrego grania. Ale już jest lepiej, bo też niektóre dziewczyny znałam z poprzednich sezonów, dlatego myślę, że nie było najgorzej – oceniła libero wicemistrza Polski.
– Jest lekki stres, nie powiem, że nie, ale jestem bardzo podekscytowana i wdzięczna, że mogę tu być i trenować zarówno z dziewczynami, jak i nowym sztabem. Informacja o powołaniu była dla mnie dużym szokiem, zwłaszcza, że dostałam ją później niż reszta. Kompletnie się tego nie spodziewałam, ale się ucieszyłam – dodała atakująca ŁKS-u.
– Jestem bardzo podekscytowana, wszystko jest dla mnie nowe. Bardzo się cieszę, że tu jestem i mam możliwość rozwijania swoich umiejętności – krótko podsumowała Magdalena Jurczyk.
źródło: opr. własne, PZPS