BAS Białystok po roku przerwy ponownie będzie występował na parkietach TAURON 1. Ligi Mężczyzn. Ostatni sezon i awans zespołu podsumował Eugeniusz Iwaniuk, prezes BAS-u Białystok.
– Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz… Napisałem kiedyś, że aby wejść na wysoką górę trzeba zrobić pierwszy krok. Wśród wielu gratulacji otrzymałem jedną, która wspaniale określa otaczających mnie w klubie ludzi: „Gratuluję, upaść i zaraz się podnieść to cechuje najlepszych” – powiedział Eugeniusz Iwaniuk.
– Byłem świadkiem kilku finałów o wejście, do kiedyś 1. Ligi, a później po profesjonalizacji do TAURON 1. Liga, ale nigdy nie byłem świadkiem bardziej przejrzystego i sportowo sprawiedliwego finału. I nie piszę tego dlatego, że ten finał wygraliśmy. Nasza grupa była typowana jako najsilniejsza w lidze obok grupy z Astrą Nowa Sól i Anioły Toruń. Wielu mówiło też, że ubiegłoroczny spadkowicz MKCiS Jaworzno wróci do TAURON 1. Ligi w wielkim stylu, tym bardziej, że już na bardzo wczesnym etapie rozgrywek nie pozostawił złudzeń rywalom w grupie. Dodatkowo smaczku rozgrywkom grupowym dodawał, wprowadzony w tym roku, brak rundy play-off. Czyli jeżeli byłeś trzeci to kończyłeś rozgrywki na fazie grupowej. Między innymi, tak jak bardzo dobrze radzący sobie pod koniec sezonu zespół Sparty, który stracił kilka punktów na początku rozgrywek i nie wyszedł z naszej grupy różnicą jednego seta – opowiedział sternik białostockiego klubu.
– A teraz o finale, w którym zagrały cztery zespoły z 2 najsilniejszych grup drugiej ligi. Wspomniany wyżej zespół z Jaworzna, nie dotarł do finału różnicą zaledwie kilkunastu małych punktów. Finał zapowiadał się jak starcie finansowych Goliatów z Dawidem. Dodatkowo Goliaci nie czuli się chyba zbyt pewnie przed tym starciem, gdyż poczynili wzmocnienia: Arka już w fazie grupowej po przegranych z nami dwóch meczach zakontraktowała dwóch zawodników, a Anioły Toruń na kilka dni przed finałami zastąpili nagle niezdolnego do gry libero – przyjmującym. I to niebyle kim, a grającym w najlepszej lidze świata PlusLidze: Marcinem Walińskim. Na szczęście pieniądze nie zawsze wygrywają i tak też stało się tym razem. Nie pozostawiliśmy nikomu złudzeń, kto jest najlepszym zespołem. Zajęliśmy pierwsze miejsce w drugiej lidze, już po dwóch dniach turnieju, pewnie pokonując zespół z Chełma i gospodarzy. Dlatego trzeciego dnia mogliśmy wystawić zawodników, którzy do tej pory nie grali, bo po przegranych dwóch meczach, Toruń nie miał szans na sportowy awans. O wejściu do TAURON 1. Ligi miał decydować mecz bezpośredni między Astrą Nową Solą i Arką Chełm. Słowem czysty sport, żadnego kombinowania z setami. Zwycięzcy, czyli my, wygodnie obserwowaliśmy ten mecz z trybun, a ja osobiście w duchu kibicowałem Nowej Soli. Nic osobistego, po prostu ten zespół był budowany tak jak my, od początku, bez żadnych roszad i wzmocnień. Wygrała Nowa Sól – zakończył prezes Iwaniuk.
źródło: BAS Białystok