– Różnica między byciem trenerem drugim a głównym jest ogromna, to dla mnie niesamowite przeżycie. Czasem sobie żartuję, że te 19 lat grania w siatkówkę i rok bycia asystentem mogę wyrzucić do kosza, bo w porównaniu z byciem pierwszym trenerem to niebo a ziemia – powiedział Paweł Rusek, trener Cuprum Lubin.
Jest trener zadowolony z osiągniętego w tym sezonie wyniku?
Paweł Rusek: – Z jednej strony tak, bo jest pewien progres. Wszyscy chcieliśmy, by wspiąć się choć to jedno oczko w górę tabeli i takie było założenie przed sezonem – by poprawić zeszłoroczny rezultat. Udało się i to mnie cieszy. Gdy jednak przeanalizujemy sobie cały sezon, to pozostaje pewien niedosyt. Mieliśmy takie spotkania, w których biliśmy się jak równy z równym, mieliśmy piłki setowe, a mimo to nie udawało się wygrać.
Czego zabrakło, by dostać się do play-off?
– W pierwszej rundzie mieliśmy sporo szans, by zebrać punkty, ale ich nie wykorzystaliśmy. A im bardziej liga zbliżała się do końca, tym inne drużyny częściej znajdowały okazje na dodatkowe „oczka”. Najlepsze zespoły przygotowywały się już pod play-off, więc było coraz trudniej. Myślę, że możemy podsumować to jako „sezon niewykorzystanych szans”, bo mieliśmy ich mnóstwo, a nie wszystkie wykorzystaliśmy.
Debiutancki sezon w roli pierwszego szkoleniowca przechodzi do historii. Co najbardziej zapadnie trenerowi w pamięć?
– Muszę przyznać, że to prawdziwa jazda bez trzymanki. Różnica między byciem trenerem drugim a głównym jest ogromna, to dla mnie niesamowite przeżycie. Czasem sobie żartuję, że te 19 lat grania w siatkówkę i rok bycia asystentem mogę wyrzucić do kosza, bo w porównaniu z byciem pierwszym trenerem to niebo a ziemia. Wszystko się pojawiło: były wzloty, upadki, radość, trudniejsze chwile… Ale podoba mi się ta praca. Zawsze marzyłem, by zostać trenerem.
Jak ocenia trener postawę swojej drużyny? Realizowała założenia taktyczne?
– Tak, jak najbardziej. Jak w każdym sporcie są momenty lepsze i gorsze, ale wewnętrznie nie mieliśmy problemów w drużynie. Czasem graliśmy taką siatkówkę, że spokojnie moglibyśmy walczyć o play-off, natomiast zdarzały się też chwile słabszej dyspozycji. Do tego doszły problemy zdrowotne. Najbardziej bolało nas, że mieliśmy tak mało okazji, by grać pełną czternastką. Nie chciałbym zwalać na to winy, ale nie ukrywam, że to bardzo nam utrudniło normalny trening.
Kto według trenera poczynił największe postępy na przestrzeni sezonu?
– Nie chcę chwalić indywidualnie, bo wiem, że cała drużyna pracowała ciężko. Uważam, że każdy dołożył swoją cegiełkę do naszego zespołu. Zauważmy jednak, że mieliśmy zawodników, którzy w tym sezonie zaliczyli swój debiut w PlusLidze. U nich ten progres może być większy, choć na pierwszy rzut oka tego nie widać. Nawet najstarsi zawodnicy zrobili postępy, co tylko pokazuje, że nieważne, ile masz lat, możesz wciąż stawać się coraz lepszym zawodnikiem i człowiekiem. To cieszy.
źródło: ks.cuprum.pl