– Potrafiliśmy grać koncertowo, mieć rywala w garści, ale potrafiliśmy też oddawać przewagę, którą z trudem sobie wypracowywaliśmy. To najbardziej bolało, zarówno podczas sezonu zasadniczego, jak i później w ćwierćfinale i meczu o piąte miejsce – stwierdził Stanisław Szewczyk, statystyk Gwardii.
Siatkarze Chemeko-System Gwardii Wrocław mieli mocarstwowe plany w tym sezonie, ale skończyło się na słowach. Nie włączyli się bowiem do gry o awans do PlusLigi. Zatrzymali się na ćwierćfinale, a ostatecznie przegrali nawet bój o piątą lokatę z KPS-em Siedlce.
– Wydaje mi się, że ten ostatni mecz może być przykładem tego w jaki sposób falowała nasza forma w trakcie sezonu. Potrafiliśmy grać koncertowo, mieć rywala w garści, ale potrafiliśmy też oddawać przewagę, którą z trudem sobie wypracowywaliśmy. To najbardziej bolało, zarówno podczas sezonu zasadniczego, jak i później w ćwierćfinale i meczu o piąte miejsce – stwierdził Stanisław Szewczyk, statystyk dolnośląskiego zespołu.
Według niego drużyna z Wrocławia dobrze spisywała się w przyjęciu, ale brakowało jej ofensywnej siły, co zaważyło na jej niepowodzeniu w sezonie 2021/2022. – Nieźle pracowaliśmy w przyjęciu. Mimo czasami wypracowania sobie dogodnej sytuacji do skończenia piłki, nie potrafiliśmy tego zrobić. Ale jednak uważam, że Adrian Mihułka trzymał nam mocno linię przyjęcia, ale nawet Janusz Górski pokazał, że potrafi sobie z nim poradzić. Natomiast nie przekładało się to na punkty, co było naszą dużą bolączką – ocenił Szewczyk.
Nie chciał on odnieść się do poszczególnych zawodników. Za ostatni pojedynek z KPS-em wyróżnił młodego Oskara Pieknika. – W ostatnim meczu dobrą zmianę dał Oskar Pieknik. Musiał wejść na boisko z powodu lekkiego urazu Dawida Wocha, ale wywiązał się ze swoich zadań. Oczywiście, możemy rozbijać na części całą drużynę, ale biorąc pod uwagę cały mecz, to brawa dla Oskara – zakończył członek sztabu wrocławskiej drużyny.
źródło: Gwardia Wrocław - facebook, inf. własna