Jastrzębski Węgiel nie pokazał się z najlepszej strony w ostatniej kolejce PlusLigi. Mistrzowie Polski do starcia z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle przystąpili mocno osłabieni, a trener Gardini postawił na rezerwowych. – Po to przychodzimy na treningi, by być gotowym na takie momenty. Może rzeczywiście trochę szkoda, że trafiło to na ZAKSĘ, która wiadomo, że jest w dobrej formie i jaki klasowy jest to zespół. Na pewno daliśmy z siebie maksa, a wynik pokazuje, na ile to wystarczyło – mówił po porażce libero jastrzębian Szymon Biniek.
Jastrzębski Węgiel zmaga się z problemami kadrowymi, które spowodowały, że Andrea Gardini na hitowe starcie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle postanowił wysłać w bój głównie nominalnych zmienników. Nie dali oni rady pierwszemu garniturowi ekipy z Kędzierzyna-Koźla.
– Moglibyśmy użyć wielu tłumaczeń i wymówek, ale myślę, że mistrzowskiej drużynie nie przystoi taka gra. Po to przychodzimy na treningi, by być gotowym na takie momenty. Może rzeczywiście trochę szkoda, że trafiło to na ZAKSĘ, która wiadomo, że jest w dobrej formie i jaki klasowy jest to zespół. Na pewno daliśmy z siebie maksa, a wynik pokazuje, na ile to wystarczyło – ocenił występ swojej drużyny Szymon Bieniek. Skład jastrzębian był mocno rezerwowy, ale wydawało się, że będą oni w stanie zaprezentować się odrobinę lepiej. – Jednak przegraliśmy w trzech setach. Trzeba brać to, co los daje. Ja czekałem na tę szansę i myślę, że jej nie zmarnowałem. Starałem się cieszyć każdą minutą na boisku, każdym zdobytym punktem. Jednak jak się przegrywa dziesięcioma punktami, to jest to trudne – podsumował libero jastrzębian.
Teraz przed mistrzami Polski rewanż w Lidze Mistrzów. W czwartek zagrają oni w Kędzierzynie-Koźlu i trudno wyrokować w jakim składzie jastrzębianie przystąpią do tego starcia. – Patrząc na tych chłopaków, którzy już wrócili, to myślę, że jest szansa powrotu na czwartek wszystkich chorych. Bartek Cedzyński wrócił, a on przechodził chorobę dość poważnie, więc myślę, że dwa trzy dni odpoczynku, jeden mocny trening i może uda nam się być w pełnym składzie – ocenił Biniek. Oprócz tego, że jego zespół ma problemy w składzie meczowym, to braki kadrowe mocno utrudniają także treningi. – Przeszkadza nam to na tyle, że nie mamy jak trenować gier sześciu na sześciu. Musimy kombinować, trochę improwizować, a wiadomo, że w takiej sytuacji nie jest to już to samo. Nie ma takiej typowej rywalizacji jak podczas treningów w pełnym składzie. A ta właśnie rywalizacja pomaga wspiąć się na wyżyny, by z kolei później rywalizować właśnie z takimi drużynami jak ZAKSA – wyjaśnił libero mistrzów Polski.
Na razie jednak Jastrzębski Węgiel musi skupić się na najbliższym meczu w Lidze Mistrzów. Czy uda mu się odwrócić losy półfinałowej rywalizacji? – Na pewno półfinał Ligi Mistrzów jest ważniejszy obecnie, ale to nie jest tak, że zaczęły się jakieś kalkulacje kosztem PlusLigi. Ja mogę mówić za siebie, że zawsze wychodząc na boisko daję z siebie maksa i walczę o każdą piłkę. A to, że wyszliśmy w tym meczu akurat drugim składem, to dlatego by właśnie dać chłopakom możliwość dojścia do pełnego zdrowia, by na czwartek byli w pełni gotowi do walki – mówił Biniek. Po starciu w Lidze Mistrzów zarówno Jastrzębski Węgiel, jak i ZAKSA mają jeszcze do rozegrania zaległe spotkania PlusLigi z Treflem Gdańsk.
źródło: inf. własna