BBTS Bielsko-Biała pokonał MKS Będzin i jest o krok od zakończenia fazy zasadniczej na 1. miejscu. – To jest dla nas obowiązek wygrać z zespołem z Sulęcina i zapewnić sobie 1. miejsce. Myślę, że ten mecz nam bardzo w tym pomógł, mimo że to tylko dwa punkty. Ta tabela tak się poukładała, że mamy lekki komfort, ale jedziemy do Sulęcina po zwycięstwo. Później u siebie z Wrześnią – nie będziemy kalkulować, gramy cały czas swoje – powiedział Jarosław Macionczyk.
W minioną środę awansem rozegrano mecz ostatniej kolejki fazy zasadniczej, w którym MKS Będzin podejmował BBTS Bielsko-Biała. Po ciekawym meczu lepsi okazali się liderzy tabeli.
– Wiemy, z kim gramy, po drugiej stronie siatki stał zespół klasowy w I lidze. Trzeci, czwarty set pokazały, że walczyliśmy o komplet, o trzy punkty. Szkoda jednej piłki meczowej, ale cieszymy się. Z wyjazdu z Będzina przywieźć dwa punkty to dla nas wielki sukces. Tak jak mówiłem, wiemy z kim graliśmy. Bardzo trudny, wyczerpujący dla nas mecz, pięć setów. Mówię za siebie, choć wiem, że inni też są zmęczeni. Zostaje troszkę świętowania, w czwartek zapominamy rano trening i jedziemy po kolejne punkty do Sulęcina – powiedział po spotkaniu Jarosław Macionczyk, który został wybrany MVP tego pojedynku.
Będzinianie bardzo ryzykowali w polu zagrywki. Popełnili przy tym aż 24 błędy, serwując 5 asów. – Ta ich zagrywka dała nam się we znaki, ale myślę że oni przez cały mecz bardzo fajnie przyjmowali, szczególnie dwóch zawodników było trudno ich pogonić, przez co mieliśmy utrudnione zadanie w bloku. Myślę, że przyjęcie to był ich atut, ale w trzecim i czwartym secie może nie tyle oni zagrali wielkie zawody, ale my popełniliśmy parę błędów, a mimo wszystko graliśmy na przewagi. Na pewno zespół z Będzina zagrał bardzo dobry mecz. Pokazali, że będą walczyć o najwyższe cele w tej lidze – przyznał doświadczony siatkarz.
Dzięki podziałowi punktów będzinianie zachowali matematyczne szanse na zakończenie fazy zasadniczej na fotelu lidera. Aby tak się stało, MKS musiałby zdobyć komplet oczek, a BBTS maksymalnie 1. – Ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy teraz przegrali dwa mecze. To jest dla nas obowiązek wygrać z zespołem z Sulęcina i zapewnić sobie 1. miejsce. Myślę, że ten mecz nam bardzo w tym pomógł, mimo że to tylko dwa punkty. Ta tabela tak się poukładała, że mamy lekki komfort, ale jedziemy do Sulęcina po zwycięstwo. Później u siebie z Wrześnią – nie będziemy kalkulować, gramy cały czas swoje – podkreślił rozgrywający.
Niewykluczone, że to właśnie między BBTS-em a MKS-em rozstrzygnie się walka o bezpośredni awans do PlusLigi. – Ten mecz pokazał, że te dwa zespoły będą ze sobą walczyć. Jeżeli spotkamy się w play-off, to będzie się liczyło tylko zwycięstwo. Fajnie, że mentalnie jesteśmy ciut wyżej od nich, ale ja bym o tym meczu jak najszybciej zapomniał, bo podobna sytuacja była w tamtym roku. Niektórzy to pamiętają, że wygrywaliśmy z zespołem, który jest teraz beniaminkiem w PlusLidze, w rundzie zasadniczej, a przegraliśmy w finale – zakończył Macionczyk.
źródło: BBTS Bielsko-Biała - Facebook, opr. własne