Oprócz planowych meczów 27. kolejki I ligi mężczyzn ponownie w trakcie tygodnia odbędą się pojedynki grane awansem. Najciekawiej w najbliższym czasie zapowiada się starcie na szczycie tabeli – już 23 marca o 18:00 wicelider na własnym terenie podejmie BBTS Bielsko-Biała. W weekend nie zabraknie spotkań, które mogą okazać się kluczowe dla kształtu ósemki.
Kolejny tydzień pierwszoligowych zmagań rozpocznie się w Spale. Na teren SMS-u przyjedzie Legia Warszawa, by awansem rozegrać mecz 30. kolejki. Podopieczni trenera Bąkiewicza choć nie mają szans na wyjście ze strefy spadkowej, starają się walczyć w każdym meczu.
Ostatnio dość niespodziewanie pokonali AZS AGH Kraków. Zupełnie inną wagę ten mecz ma dla legionistów. Mimo problemów finansowych warszawianie nie przestają punktować i wciąż mają szansę na awans do fazy play-off.
Drugim z środowych spotkań będzie pojedynek, który może zaważyć o tym, kto zakończy fazę zasadniczą na fotelu lidera. W ramach granego awansem spotkania 30. kolejki do Będzina przyjedzie BBTS Bielsko-Biała. Na trzy mecze do końca fazy zasadniczej bielszczanie mają cztery punkty przewagi nad najbliższymi rywalami. Obie drużyny mają za sobą serię wygranych meczów, a będzinianie w tym sezonie we własnej hali przegrali tylko dwa razy – 2:3 z Chrobrym oraz 0:3 z Wartą w Pucharze Polski. Niewiele wskazuje na to, że pojedynek zakończy się w czterech setach, jak to miało miejsce w pierwszej części sezonu. – Przystąpimy do tego meczu w pełni skoncentrowani, żeby go zagrać jak najlepiej, wygrać i zgarnąć trzy punkty u siebie a jak się skończy w tabeli to zobaczymy później – zapowiedział Jakub Rohnka.
W czwartek czeka nas pierwszy mecz 27. kolejki. Lechia podejmie w nim Gwardię. Dla obu drużyn to bardzo ważny mecz w kontekście miejsca w tabeli. Wrocławianie wciąż mają szansę na awans do najlepszej czwórki. Lechiści zaś obecnie są na 8. miejscu, ale mają tyle samo punktów co 7. Avia. W pierwszym meczu w tym sezonie Lechia triumfowała 3:1. Ostatnie dwa mecze nie poszły po myśli podopiecznych trenera Rebzdy, bowiem dwukrotnie przegrali 0:3. Lechiści z pewnością będą mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców, co może dać im przewagę. Co ciekawe gwardzistom tylko raz udało się zdobyć punkt w Tomaszowie, w grudniu 2020 roku przegrali 2:3.
Już w sobotę legioniści zagrają kolejny ważny mecz, który będzie zarazem ich ostatnim w fazie zasadniczej pojedynkiem granym we własnej hali. Tym razem przeciwnikiem stołecznej drużyny będzie Mickiewicz Kluczbork. W ostatnim czasie kluczborczanie zaliczyli serię porażek, zaś ich najbliżsi rywale triumfowali w trzech pojedynkach z rzędu 3:0. – Myślę, że spokojnie damy radę i zarówno w Spale, jak i w pojedynku z Mickiewiczem u nas zdobędziemy komplet punktów. Te „oczka” są istotne w kwestii możliwości udziału w play-off, choć nie wszystko zależy jedynie od naszych wyników – korzystnie dla nas muszą się także rozstrzygnąć inne pojedynki – zauważył Patryk Akala.
W minioną sobotę Krispol przegrał 0:3 z Legią, przerywając swoją serię zwycięstw. Wrócić na tę ścieżkę nie będzie łatwo, bowiem w najbliższej kolejce Krispol podejmie MKS Będzin. Na to, jak będzie wyglądał najbliższy mecz we Wrześni spory wpływ może mieć środowe starcie MKS-u z BBTS-em. Podopieczni trenera Kardasa pokazali już w tym sezonie, że są trudnym przeciwnikiem i w Będzinie urwali wiceliderowi punkt. Jeśli drużyna prowadzona przez trenera Serafina nie podejdzie do meczu z odpowiednim skupieniem, może to przypłacić stratą punktów. Wrześnianie wciąż pozostają w walce o jak najlepsze miejsce w tabeli, a w ostatnim czasie sprawili niespodziankę pokonując na wyjeździe Visłę.
Olimpia Sulęcin od grudnia wciąż szuka przełamania. Jeśli uda im się to w najbliższym meczu, będzie można to uznać za sensację. Sulęcinianie podejmować będą BBTS Bielsko-Biała. Co prawda bielszczanom zdarzało się niespodziewanie przegrywać na wyjazdach, a Olimpii wygrywać z wyżej notowanymi rywalami jednak w tym momencie sezonu BBTS musi bardzo pilnować punktów i nie powinno mu zabraknąć koncentracji, bowiem może to go kosztować stratę fotela lidera. Dodatkowo na uwagę zasługuje fakt, że sulęcinianie w dotychczasowej rywalizacji z BBTS-em ugrali tylko jednego seta. – Patrzymy na tabelę, ale mimo wszystko koncentrujemy się na każdym najbliższym meczu, bo zostało ich bardzo mało w rundzie zasadniczej – mówił po ostatniej wygranej z ZAKSĄ Jarosław Macionczyk.
W sobotę odbędzie się również pojedynek zespołów ze strefy spadkowej – ZAKSA Strzelce Opolskie podejmować będzie SMS. Podopieczni trenera Dembończyka wygrali we własnej hali w tym sezonie trzykrotnie, za każdym razem po tie-breaku. W dotychczasowych spotkaniach SMS nie zdołał wygrać z siatkarzami ze Strzelec Opolskich. Choć w ostatnim czasie strzelczanom nie najlepiej wiodło się na boisku, w meczu z SMS-em powinni dopisać do swojego konta zwycięstwo.
AZS AGH Kraków dość niespodziewanie przegrał w ostatniej kolejce z SMS-em. Na boisku nie wystąpił jednak krakowski lider Dawid Dulski. W sobotę krakowian czeka znacznie trudniejsze zadanie, bowiem będą podejmować 3. w tabeli Visłę Bydgoszcz. Poprzedni mecz tych zespołów był bardzo zacięty, zakończył się porażką krakowian 2:3. Bydgoszczanie choć nie zawsze prezentują na boisku bardzo dobrą siatkówkę, wygrali ostatnie trzy mecze z rzędu. Krakowianie natomiast po dwóch przegranych tie-breakach, ostatnio dwukrotnie przegrali 0:3. O przełamanie nie będzie im łatwo, wiele zależeć będzie od dyspozycji liderów obu drużyn.
KPS Siedlce czeka ciekawy pojedynek z Avią Świdnik. W pierwszym starciu świdniczanie wygrali, ale dopiero po tie-breaku. W obecnej sytuacji w tabeli żaden zespół nie zadowoli się takim wynikiem. KPS wciąż walczy o utrzymanie się na czwartym miejscu, co po stracie punktów w Częstochowie będzie trudne. Świdniczanie w tym sezonie mają problem z utrzymaniem równej dyspozycji. Co prawda wygrali ostatnie dwa spotkania, ale w obu mieli przestoje, które nawet niżej notowani rywale wykorzystywali. – To kolejny bardzo ciężki rywal z górnej półki – stwierdził szkoleniowiec KPS-u. – Zapowiada się bardzo fajny mecz, kolejna walka KPS-u o punkty ligowe a ponadto jest to ostatni mecz we własnym obiekcie, jeśli chodzi o fazę zasadniczą, zapowiadają się naprawdę wielkie emocje – dodał Mateusz Grabda.
W Głogowie zagrają ze sobą drużyny, które nie mają już szans na awans do play-off, ale mają zapewnione utrzymanie. W ostatnim meczu domowym w tym sezonie Chrobry podejmie Norwida Częstochowa. Obie drużyny grają nierówno. Częstochowianie dotychczas wygrali o dwa mecze więcej niż rywale. W pierwszej części sezonu podopieczni Piotra Gruszki pokonali głogowian 3:0. Dotychczas w Głogowie Norwid zagrał tylko raz, w 2019 roku przegrał 2:3. Teoretycznie faworytem będą przyjezdni, ale wsparci przez lokalnych kibiców głogowianie zapowiadają dobre widowisko. – Myślę, że do Głogowa pojedziemy na pewno zmobilizowani i głodni pokazania tego, co naprawdę potrafimy. Jestem dobrej myśli i uważam, że skończymy ten sezon z uśmiechami na twarzy – skomentował Bartosz Olczyk.
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna