W FIVB poruszenie. Do siatkarskich mistrzostw świata pozostało pięć miesięcy, a po odebraniu ich Rosji wciąż nie znamy nowego miejsca rozegrania. Jeden ze scenariuszy zakłada turniej w Polsce. Jakie są szanse oraz ile Rosjanie zapłacili za prawa do organizacji?
– Na stronie FIVB zniknął termin mistrzostw świata, więc widać, że prace trwają. Ale pamiętajmy o jednej rzeczy – Rosjanie zapłacili ogromne kwoty. Mówi się o 40 milionach dolarów za prawa do organizacji. Z całą pewnością będą domagali się zwrotu od FIVB tych pieniędzy. Z kolei FIVB będzie te straty chciała zminimalizować – mówi Jakub Malke, menedżer siatkarski.
Takich pieniędzy nikt centrali nie da. Jak trwoga to do… Polski. – Myślę, że jest taka szansa. My już wyraziliśmy taką wolę pierwszego dnia, na wypadek gdyby FIVB wiedząc, że nie jest specjalnie skora do podejmowania anty-rosyjskich ruchów, używała argumentu, że jest za późno i nikt nie podoła organizacji. Zgłosiliśmy gotowość, a ja uzyskałem od premiera Mateusza Morawieckiego gwarancje finansowe – komentuje Kamil Bortniczuk, minister sportu i turystyki.
W turnieju trzeba ugościć 23-24 drużyny, a grać trzeba w sześciu miastach. Mundial rozsiany po Europie? – Ja wiem nieco więcej, ale nie chciałbym uprzedzać faktów, bo to może zaszkodzić w negocjacjach. Niewątpliwie, w takim scenariuszu, Polska byłaby odpowiednio doceniona. Impreza w Polsce byłaby odpowiednio szeroka i Polacy graliby przed własną publicznością – dodaje Bortniczuk.
Prezes polskiego związku będzie rozmawiać z przedstawicielami włoskiej i francuskiej federacji. Jest chęć współpracy, ale pierwszy ruch musi należeć do FIVB. – Żadna z tych federacji oficjalnie nie aplikowała, ponieważ FIVB nie umożliwiła tych aplikacji. Oczywiście rozmowy się pojawiają. Natomiast chyba żadna z federacji nie jest w stanie sama zorganizować tego turnieju, ponieważ jesteśmy w dużym kryzysie, trudnych czasach – mówi Sebastian Świderski, prezes PZPS.
– Jesteśmy w stanie załatwić, żeby dwie, trzy grupy grały w Polsce. Obiekty mamy: Kraków, Gdańsk, Łódź, Gliwice, Katowice – to są nasze topowe miejsca. Również te mniejsze – Zielona Góra czy Częstochowa – dodaje.
Na razie za wcześnie by obwieszczać, że Polska będzie bronić złota na swojej ziemi, ale to coraz bardziej prawdopodobny scenariusz.
*Autor: Filip Czyszanowski, więcej w serwisie TVP Sport.
źródło: sport.tvp.pl