Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle obroniła Puchar Polski, w finale tegorocznej walki bez straty seta pokonała Jastrzębski Węgiel, dość pewnie kontrolując wydarzenia na parkiecie. – Był to jednak mecz o trofeum, z dużą presją i przeciwko klasowej drużynie, jaką jest Jastrzębski Węgiel. Zwycięstwo w takim meczu jest najważniejsze, a nie w jaki sposób zostało ono odniesione – mówił MVP finałowego starcia Marcin Janusz.
Finałowe spotkanie Pucharu Polski rozstrzygnęło się w trzech setach. Każdy z nich był pod dość wyraźnym dyktandem kędzierzynian. – Można powiedzieć, że wyglądało to na najłatwiejsze spotkanie. Był to jednak mecz o trofeum, z dużą presją i przeciwko klasowej drużynie, jaką jest Jastrzębski Węgiel. Zwycięstwo w takim meczu jest najważniejsze, a nie w jaki sposób zostało ono odniesione – mówił Marcin Janusz. Rozgrywający został wybrany MVP meczu finałowego. – Indywidualna nagroda to tak naprawdę nagroda dla całej drużyny. Nasz zespół szczególnie pokazuje jak ważna jest gra zespołowa. Tym wygrywamy mecze, świetnie funkcjonujemy w systemie blok-obrona, wykorzystujemy kontry, mało jest u nas słabości i ciężko rywalom gra się przeciwko nam – mówił rozgrywający ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Marcin Janusz na pozycji rozgrywającego zastąpił w ZAKSIE Benjamina Toniuttiego, który teraz broni barw Jastrzębskiego Węgla. – Zawsze jest dużo porównań, jeśli odchodzi legenda. Ben Toniutti to nie tylko legenda ZAKSY, ale też całej PlusLigi i mam do niego ogromny szacunek. Bardzo się cieszę, kiedy uda się pokonać zespół, który on prowadzi – podsumował rozgrywający kędzierzynian.
Dla niego jest to drugi Puchar Polski, ale te kilka lat temu kiedy wygrywał te rozgrywki z PGE Skrą Bełchatów, był jedynie rezerwowym. – Ten Puchar Polski, który wcześniej zdobyłem z drużyną z Bełchatowa traktuję trochę inaczej. Byłem zawodnikiem rezerwowym, teraz niesamowicie się cieszę. Grając w takim zespole jak ZAKSA, gdzie liczą się trofea, to po sezonach pamięta się tylko to, ile się wygrało – mówił Marcin Janusz.
ZAKSA nie ma chwili wytchnienia, za kilka dni będzie nadrabiać ligowe zaległości. Nie wiadomo jednak co z meczami europejskich pucharów, bowiem podopieczni Gheorghe Cretu wylosowali rosyjskie Dinamo Moskwa. – Ciężko nam jako zawodnikom przymykać na to wszystko oczy. Długo mówiło się, żeby nie mieszać sportu z polityką. Nie jesteśmy w stanie. Jesteśmy ludźmi i są ważniejsze rzeczy od sportu. Mi jest ciężko wyobrazić sobie granie z rosyjską drużyną. Decyzje podejmują ludzie nad nami, ale trzeba pamiętać, że sport nie jest najważniejszy – podsumował aktualną sytuację Marcin Janusz.
źródło: inf. własna