Jastrzębski Węgiel zameldował się w finale Pucharu Polski po trudnym meczu przeciwko Asseco Resovii Rzeszów. – Było bardzo ciężko. Często jak gramy, to mam wrażenie, że mnóstwo okazji do kontry, blok, obrona. To bardzo często działa, te przedłużone akcje. Dziś mam wrażenie, że tych naszych akcji nie było za dużo – powiedział po spotkaniu Jakub Popiwczak, libero jastrzębian.
– To był bardzo trudny mecz. Myślę, że kibicom bardzo dobrze się go oglądało – skomentował Jan Hadrava, atakujący Jastrzębskiego Węgla. – Resovia wróciła po dwóch setach, może trochę odpuściliśmy, zdekoncentrowaliśmy się, pojawiło się kilka błędów, nie wykorzystaliśmy okazji.
Czech nie ukrywał, że pięciosetowa walka zabrała nieco sił jego drużynie przed finałem Pucharu Polski. – Nie ma dużo czasu na odpoczynek. Musimy naj najszybciej zregenerować się, przygotować do kolejnego meczu. Mecz z ZAKSĄ będzie na pewno trudny, oni mają bardzo dobry zespół, ale my też. Mam nadzieję, że pokażemy dobrą siatkówkę i będziemy walczyć, żeby wygrać – zapowiedział Hadrava.
– Mieliśmy problem, żeby od trzeciego seta utrudnić Resovii grę, ale na szczęście my graliśmy dosyć dobrze. Trevor zagrał świetnie, Ben znakomicie prowadził tę grę. Kto miał atakować, ten atakował i mimo naprawdę dobrej gry Resovii, przetrwaliśmy to i wygraliśmy. Takie mecze naprawdę budują i tworzą dobre podwaliny pod to co się wydarzy – dodał Popiwczak.
W finale Jastrzębski Węgiel zmierzy się z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. – Spodziewam się bardzo ciężkiego meczu. Przeciwnik jeszcze z wyższej półki niż Resovia. Wszyscy wiemy jak gra ZAKSA, jak mocna jest i jakich ma zawodników. Ale skupiamy się na swojej grze. Wiemy, że z ZAKSĄ możemy wygrywać, bo w tym sezonie już to zrobiliśmy w Superpucharze, więc usuńmy „super” i żebyśmy teraz w Pucharze Polski to powtórzyli, co było w Lublinie – powiedział libero jastrzębian.
Podczas meczu gracze Jastrzębskiego mieli wpięte w koszulki meczowe wstążki w barwach narodowych Ukrainy, a kibice wsparli Jurija Gladyra owacjami na stojąco. Do tego aktu solidarności z narodem ukraińskim odniósł się również Jakub Popiwczak. – Wszyscy wiedzą jak jest, to przytłacza. Mnie to bezpośrednio nie dotyka, więc nie mam co nagle robić z siebie męczennika, ale te słowa spikera, że jest z nami osoba, która jest Ukraińcem i trzeba ja wesprzeć… To jest mój kolega, z którym gram trzy lata. Stał koło mnie i domyślam się, jakie emocje nim targają, więc tak po prostu po ludzku ta łza się uroniła – powiedział libero Jastrzębskiego Węgla. – Myślę, że ten sportowy aspekt ma dla Jurka teraz najmniejsze znaczenie, bo siatkówka jest dla nas ważna, ale w życiu są ważniejsze rzeczy i myślę, że to każdy z nas ma z tyłu głowy i nas najbardziej dobija.
źródło: inf. prasowa, inf. własna