Aż cztery spotkania 21. kolejki zakończyły się tie-breakami. Po pięciu setach swoje mecze wygrali siatkarze Mickiewicza Kluczbork, Legii Warszawa, Avii Świdnik oraz Gwardii Wrocław. Komplety punktów dopisali natomiast zawodnicy AGH Kraków, Krispolu Września, KPS-u Siedlce i Norwida Częstochowa. Czołowa trójka i grono spadkowiczów nie uległy po tej kolejce zmianie.
W czwartek Chemeko-System Gwardia Wrocław podejmowała BKS Visłę Proline Bydgoszcz. Bydgoszczanie do Wrocławia pojechali w bardzo okrojonym składzie. Podopieczni trenera Ogonowskiego przegrali dwa pierwsze sety, ale w kolejnych odbudowali się. Lepiej grali w obronie i wykorzystywali kontrataki. Chociaż tie-breaka gospodarze otworzyli wynikiem 3:0, rywale szybko wyrównali i do końca trwała zacięta walka o zwycięstwo. Ostatnie słowo należało do wrocławian. – Jestem bardzo zadowolony, bo myślę, że takie zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne. Ta gra ostatnio bardzo falowała, a w tym meczu od trzeciego seta też falowała, ale trzymaliśmy naprawdę cały czas dobry poziom. Mieliśmy pojedyncze przestoje po cztery-pięć punktów, ale później potrafiliśmy wrócić i nawiązać walkę. Wróciliśmy na tie-break i w końcu jest wygrany – powiedział MVP Dawid Woch.
Również 2:0 w derbach Opolszczyzny prowadził Mickiewicz Kluczbork. Przedostatnia drużyna tabeli – ZAKSA Strzelce Opolskie nie poddała się. Podopieczni trenera Dembończyka zdominowali dwie kolejne odsłony. Tie-breaka z wysokiego c rozpoczęli kluczborczanie, ale po zmianie stron ZAKSA doprowadziła do zaciętej końcówki. Ostatecznie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili goście. Nagrodę MVP odebrał Jan Siemiątkowski, który był najlepiej punktującym siatkarzem meczu. – Bardzo szkoda tego meczu. Wyszliśmy naprawdę z trudnej sytuacji, bo przegrywaliśmy 0:2. W tym pierwszym secie nie mieliśmy podejścia, drugi też przegraliśmy w końcówce. Potrafiliśmy wyjść i naprawdę fajnie to zaczęło wyglądać na emocjach, ta gra zaczęła nam się zazębiać i mało brakowało, ale taki jest sport – stwierdził na antenie Radia Opole Krzysztof Zapłacki.
Pierwsze dwa sety meczu w Głogowie należały do gospodarzy. Legia Warszawa już w drugim secie ruszyła do odrabiania strat, ale nie zdołała zniwelować dziesięciopunktowej różnicy. W trzeciej odsłonie głogowianie mieli nawet piłkę meczową, ale po grze na przewagi Legia przedłużyła grę. Czwartą partię warszawianie kontrolowali. W piątej partii ponownie nie zabrakło walki, ale ostatnie słowo należało do przyjezdnych, którzy dzięki zwycięstwu utrzymali się w ósemce. – Dla nas to bolesna lekcja. Prowadząc 2:0 nie potrafiliśmy nie zamknąć spotkania na swoją korzyść, zwłaszcza że graliśmy przed własną publicznością. Wyciągamy wnioski z tego meczu. Od poniedziałku będziemy dalej ciężko pracować, żeby zdobyć kolejne punkty do ligowej tabeli – przyznał Dominik Walenciej. W szeregach Chrobrego dobry mecz rozegrał Bartosz Janeczek (23 pkt. 46% skuteczności). Po drugiej stronie siatki atak opierał się na Arkadiuszu Żakiecie (23 pkt. 51% skuteczności) i Karolu Rawiaku (MVP, 20 pkt.).
Drugą porażkę z rzędu odniósł lider rozgrywek. BBTS Bielsko-Biała prowadził już 2:1 w Świdniku, ale gospodarze doprowadzili do tie-breaka. W nim świdniczanie kontrolowali grę i dopisali do swojego konta ważne zwycięstwo. Mimo kolejnej porażki przewaga BBTS-u nad resztą stawki pozostaje wyraźna. W szeregach bielszczan na przyjęciu zagrał Paweł Gryc i zdobył 22 punkty zaś rolę atakującego pełnił Jake Hanes, który zapisał na swoim koncie 23 oczka. To jednak nie wystarczyło do pokonania Avii, której skrzydłowi zagrali bardzo dobre zawody. Jakub Urbanowicz zdobył 25 punktów, Mateusz Rećko 24, a Kamil Kosiba 20. – Tie-break rządzi się swoimi prawami. Czasem jedna, dwie przypadkowe akcje mogą zdecydować o wyniku. Na szczęście udało nam się i kolejny raz obroniliśmy halę w Świdniku. Po przegranym, trzecim secie nie poddaliśmy się, wręcz przeciwnie. Wiedzieliśmy, że byliśmy bardzo blisko, że długo walczyliśmy o tego seta i że w kolejnym musimy dołożyć jeszcze więcej starań – stwierdził Rećko, MVP meczu.
Również wicelider tabeli w tej kolejce zszedł z boiska pokonany. Dość niespodziewanie MKS Będzin uległ 0:3 KPS-owi Siedlce. Jedynie w drugim secie dopiero po walce na przewagi gospodarze wygrali, w dwóch pozostałych odsłonach siedlczanie dyktowali warunki. Dla MKS-u była to pierwsza ligowa porażka od listopada. Gospodarze wywierali na rywalach presję zagrywką, skuteczniej atakowali i bardzo dobrze ustawiali blok. Statuetkę MVP odebrał Adam Lorenc, który zdobył w tym meczu 17 punktów. – Cieszę się, że na tak dobrym poziomie rywalizowaliśmy z MKS-em. Zagraliśmy równe spotkanie, dobrze w każdym elemencie. Powoli przychodzi stabilizacja i nie mają miejsca wahania, które wcześniej występowały – powiedział trener siedlczan Mateusz Grabda.
W trzech setach zamknęło się spotkanie AZS-u AGH Kraków z Olimpią Sulęcin. Podopiecznych trenera Chajca nie omijają problemy zdrowotne, choć do gry wrócili rozgrywający. W pierwszych dwóch setach krakowianie dyktowali warunki. Więcej walki pojawiło się dopiero w trzeciej odsłonie, ale ostatnie słowo ponownie należało do gospodarzy. Po raz kolejny liderem AGH był Dawid Dulski i został MVP meczu. – Udało nam się narzucić swój styl gry poprzez dobrą zagrywkę. W pierwszym i drugim secie odrzuciliśmy rywali od siatki i łatwiej było nam grać, ciężej było im wyprowadzić pierwszą akcję i stąd te sety skończyły się do 19 i 16. W trzecim secie spotkania nie zagraliśmy tak dobrze zagrywką jak w pierwszym i drugim, przez co cały set graliśmy na styku, nie udało nam się zdobyć bezpiecznej przewagi nad rywalem, ale na szczęście zakończyliśmy na swoją korzyść – podsumował pojedynek Marcin Krawiecki.
Cenny komplet punktów do swojego konta dopisał Krispol Września. Co prawda podopieczni trenera Kardasa pozostają na 9. miejscu w tabeli, ale mają już tyle samo punktów co ósmy zespół. W minioną sobotę wrześnianie zagrali bardzo dobry mecz wyjazdowy i w trzech setach pokonali Lechię Tomaszów Mazowiecki. W poszczególnych setach nie brakowało walki, ale za każdym razem ostatnie słowo należało do przyjezdnych. Gospodarzom nie pomogły skuteczne ataki Mateusza Piotrowskiego i Dawida Sokołowskiego (obaj powyżej 50% skuteczności). Po drugiej stronie liderem był Mateusz Linda, który zdobył 17 punktów – 15 atakiem (60% skuteczności) i 2 blokiem, zostając MVP.
Awansem już w styczniu rozegrano spotkanie Norwida Częstochowa z SMS-em PZPS Spała. Uczniowie SMS-u walczyli, ale ponownie nie zdołali ugrać nawet punktu. W pierwszych dwóch setach po walce lepsi byli gospodarze. Trzecią partię zdominował SMS, ale nie zdołał pójść za ciosem. W czwartej odsłonie podopieczni trenera Bąkiewicza byli jedynie tłem dla dobrze grających rywali. Tym samym SMS pozostaje ostatnią drużyną w tabeli. MVP tego meczu wybrano Kamila Długosza, który zdobył 13 punktów i atakował z 67% skutecznością. 16 oczek do dorobku zespołu dołożył Krzysztof Gibek, a 15 Tomasz Kryński. Dla SMS-u najwięcej punktów zdobyli Kacper Ratajewski (14) i Piotr Śliwka (11).
Zobacz również:
Wyniki i tabela I ligi mężczyzn
źródło: inf. własna