Udanie rywalizację o półfinał Pucharu CEV rozpoczęli siatkarze PGE Skry Bełchatów. Nieoczekiwanie jednak wygrana w starciu z CSM Arcadą Galati nie przyszła im łatwo. Po dwóch setach podopieczni Slobodana Kovaca prowadzili 2:0 i wydawało się, że nie wypuszczą szansy z rąk, zapisując na swoim koncie pewne zwycięstwo. Rywale odrobili jednak straty i o wyniku spotkania ostatecznie decydował tie-break. W nim lepiej spisali się gospodarze, którzy triumfowali 15:13.
Po pierwszym gwizdku grę od zagrywki rozpoczął Mateusz Bieniek, ale to rumuńska drużyna zaczęła dyktować warunki ekipie w żółto-czarnych strojach. Już na początku goście wypracowali niewielką przewagę nad bełchatowianami (3:1). Gospodarze mieli spore problemy z przebiciem się przez blok VasilaTalpy, zawodnika mierzącego 216 cm wzrostu (4:8). Do pierwszej przerwy na żądanie zawodnicy Skry zdołali nawiązać kontakt punktowy z rumuńskimi mistrzami (7:8). Dwa asy serwisowe w wykonaniu Bieńka i Aleksandra Atanasijevicia obróciły wynik meczu na korzyść gospodarzy (15:13). Siatkarze z Bełchatowa popisali się świetną asekuracją własnego ataku, dzięki czemu wyprowadzili jeszcze skuteczniejsze kontry. Wchodząc w decydującą fazę seta, rumuńska ekipa nie była w stanie skończyć żadnej akcji, a na jej drodze za każdym razem wyrastał bełchatowski blok (21:16). W końcowej części gra lekko wymknęła się spod kontroli Skry, albowiem rywale zaczęli znowu punktować i doprowadzili do zminimalizowania wysokiej różnicy (20:21) i niewiele zabrakło, aby wyrównali wynik. Ostatecznie gospodarze we właściwym momencie zdążyli się odbić, a Dick Kooy mocnym atakiem zakończył pierwszą partię (25:21).
Drugi set zaczął się od równej wymiany punktowej, a także od nieudanej serii zagrywek po jednej i po drugiej stronie siatki (3:3). Wielką wszechstronnością gry wykazał się rozgrywający Pedro Rangel, uruchamiając wszystkie strefy w rumuńskiej drużynie od początku partii. Kolejnym asem serwisowym popisał się Filip Sestan dając swojej drużynie prowadzenie 10:9. Po chwilowym przestoju w grze polskiej ekipy oraz błędach popełnionych przez przyjezdnych, gospodarze ponownie doprowadzili do remisu (13:13). Oba zespoły grały z ogromną determinacją, o czym świadczyła bardzo wyrównana walka oraz wynik (20:20). Żadna z drużyn nie była w stanie odjechać na większą przewagę oczek. W końcu blok postawiony przez Ivana Raica pozwolił odskoczyć mistrzom Rumunii na dwa punkty (20:22). Podopieczni Slobodana Kovaca znowu musieli gonić przyjezdnych. Ostateczny wynik rozstrzygnął Mikołaj Sawicki fantastycznym asem serwisowym (26:24).
Trzecia partia rozpoczęła się podobnie do pierwszej, albowiem Arcada bez większych trudności wypracowała bezpieczną przewagę nad gospodarzami (1:4). Goście, dzięki imponującej grze na skrzydłach oraz wysokiej dyspozycji Raty, zwiększyli swoje prowadzenie do pięciu punktów (8:13). Zagrywką postraszył rywali Marian Bala, zdobywając bezpośrednio oczko, a swojej drużynie pozwalając na wyprowadzanie skutecznych akcji (9:16). Z drugiej strony Skra miała ogromne problemy w polu serwisowym oraz w przyjęciu. Rumuńscy mistrzowie zdecydowanie zdominowali końcówkę tej partii (14:20). Seria nieudanych ataków po stronie bełchatowian przyczyniła się w tym secie do wygranej CSM Arcady 25:19.
Kolejna część spotkania zaczęła się od prowadzenia PGE Skry (5:3). Rumuński zespół długo nie pozostał dłużny, szybko odpracował stratę, a kolejny dołożony as serwisowy przez Ratę dał trzy oczka przewagi (8:11). Kolejne błędy popełniane w przyjęciu przez ekipę w żółto-czarnych strojach przełożyły się na sześć punktów zdobytych z rzędu przez Arcadę Galati (11:17). Bełchatowianie musieli się mocno napracować w elemencie blok-obrona, aby zmniejszyć przewagę punktową gości o połowę (15:18). Regularność Raty w polu serwisowym (2 asy) przybliżyła Rumunów do zagrania w tie-breaku (16:23). Bohaterem Skry w końcowej części seta, był Atanasijević, który również zaserwował rywalom dwa asy (19:23). Nieudana zagrywka Kooya w siatkę dała kolejne zwycięstwo siatkarzom trenera Sergiu Stancu (21:25).
Tie-break rozpoczął się od fenomenalnego pokazu sił obydwu zespołów w polu zagrywki, po dwa asy z każdej strony (3:2). Gra toczyła się na wyrównanym poziomie, ale pojedynczy blok Kooya wyprowadził bełchatowian na dwupunktowe prowadzenie (8:6), a jego atak po ciasnym skosie tylko powiększył przewagę gospodarzy (10:7). Po kolejnej udanej akcji serbskiego atakującego Atanasijevicia, polska ekipa przejęła kontrolę nad spotkaniem (12:7). Niezawodna forma Raty w polu serwisowym dała szansę mistrzowi Rumunii na walkę w ostatniej części. Emocje sięgnęły zenitu w hali Energia, kiedy zawodnicy Arcady jeszcze zdołali odpracować stratę do stanu 13:14. Silny atak Milada Ebadipoura ostatecznie zakończył całe spotkanie.
MVP: Dick Kooy
PGE Skra Bełchatów – CSM Arcada Galati 3:2
(25:21, 26:24, 19:25, 21:25, 15:13)
Składy zespołów:
Skra: Łomacz, Ebadipour, Kłos, Atanasijević, Kooy, Bieniek, Piechocki (libero) oraz Mitić, Taht, Sawicki, Schulz
Arcada: Rangel, Sestan, Talpa, Bala, Raić, Sobirov, Kantor (libero) oraz Rata, Toro Ramello, Teleleu, Butnaru, Darlaczi
Zobacz również:
Wyniki 1/4 finału Pucharu CEV M
źródło: inf. własna