– Mecz meczowi nierówny i zapewne Trefl Gdańsk będzie starał się wziąć na nas rewanż za dwie ostatnie porażki – powiedział przed ćwierćfinałowym spotkaniem Pucharu Polski libero GKS-u Katowice Bartosz Mariański.
Wróćmy pamięcią do roku 2016. Turniej finałowy Pucharu Polski we Wrocławiu, wtedy z udziałem ośmiu drużyn, pierwszoligowy GKS Katowice mierzy się w 1/4 finału z Asseco Resovią Rzeszów i prezentuje się całej siatkarskiej społeczności w Polsce. Jak wspominasz tamten turniej?
Bartosz Mariański: – Dla naszego młodego zespołu, wtedy pierwszoligowego, udział w takim turnieju był bez wątpienia wspaniałą przygodą. Wtedy system rozgrywek był akurat taki, że dwie ekipy z zaplecza PlusLigi mogły dostać się do finałów Pucharu Polski i mierzyć się z elitą. Zagraliśmy wtedy całkiem niezły mecz z Resovią, oczywiście patrząc na to, na co nas było w tamtym momencie stać, co prawda przegraliśmy 0:3 z zespołem naszpikowanym gwiazdami, ale schodziliśmy z parkietu z podniesionymi głowami, a sam turniej finałowy jest do dzisiaj super wspomnieniem.
Macie okazję nawiązać do tamtych chwil, bo w tym roku finały pucharu także zostaną rozegrane we wrocławskiej Hali Orbita, a GKS może wywalczyć sobie w nich udział dzięki zwycięstwu nad Treflem Gdańsk. Odżywają wspomnienia?
– To dla mnie zupełnie inna sytuacja niż wtedy, bo w 2016 rok udział w tamtych finałach pucharu był dla nas nagrodą. Teraz, kiedy poprzez nasze granie w ostatnim czasie stworzyliśmy sobie sami pewną presję – bo moim zdaniem gramy w ostatnim czasie naprawdę dobrze – jesteśmy w stanie myśleć o wejściu do najlepszej czwórki turnieju i spełnieniu pewnego marzenia. Gdybyśmy znaleźli się w ścisłych finałach Pucharu Polski, z pewnością nie zadowolilibyśmy się samym udziałem. Każdy z nas i każdy kibic w Katowicach chciałby na pewno zobaczyć, że GKS jest w gronie czterech najlepszych drużyn walczących o krajowe trofeum i gra o nie z najlepszymi klubami PlusLigi. To byłaby dla nas wielka sprawa. Chcemy wykorzystać to, że w naszym składzie są ludzie głodni gry i udziału w naprawdę wielkim sportowym wydarzeniu.
Sporo się mówi o GKS-ie Katowice w tym sezonie jako drużynie charakteryzującej się walecznością, natomiast czasem pomija się przy tym sportową jakość, a tę także prezentowaliście w ostatnich tygodniach.
– Tak, zdecydowanie dajemy od siebie sporo i niezależnie od tego, ilu mamy akurat graczy do dyspozycji w składzie, to cała grupa dokłada do rywalizacji na parkiecie sporo serducha i zaangażowania. Natomiast wiadomo, że sama walka nie zawsze wystarczy i do tego trzeba dołożyć wspomnianą jakość, bo za samą walkę nikt nikomu punktów jeszcze nie wręczył. W PlusLidze trzeba udowadniać swoje umiejętności, jeżeli chce się wygrywać i to staramy się robić w swoich spotkaniach.
Wygląda na to, że trzecie w tym sezonie starcie z gdańskim Treflem będzie najtrudniejsze ze względu na stawkę spotkania?
– Mecz meczowi nierówny i zapewne Trefl Gdańsk będzie starał się wziąć na nas rewanż za dwie ostatnie porażki. Tym bardziej, że Trefl w swojej historii już pokazał, że w Pucharze Polski spisuje się bardzo dobrze, wygrywał już to trofeum i wiele razy grał w turnieju finałowym tych rozgrywek. Poza tym dobre wyniki w Pucharze będą dla Trefla pewną osłodą za ten sezon, bo nie zajmują tak wysokiego miejsca w tabeli, jak to przewidywano.
Jakie warunki musicie spełnić, żeby wykonać ten ostatni krok i zameldować się w finałach Pucharu Polski?
– Po raz kolejny przychodzi na myśl waleczność, ale jeżeli zaprezentujemy się po prostu tak dobrze, jak w ostatnich kilku meczach, to myślę, że będzie dobrze.
źródło: siatkowka.gkskatowice.eu