ŁKS Commercecon Łódź nie sprostał w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu CEV Mladosti Zagrzeb. Chorwatki były zdecydowanie w zasięgu łodzianek, ale Wiewióry nie pokazały pełni swoich umiejętności i przez większość meczu walczyły bardziej ze swoimi słabościami, niż z przeciwnikiem. – Weszliśmy do tego meczu bardzo źle, graliśmy zbyt nerwowo – podsumował występ swoich podopiecznych Michal Masek.
– Byliśmy przygotowani na ich grę środkiem, ale nawet jak ustawialiśmy blok na środek, to była to słaba reakcja dzisiaj. Zagraliśmy mało agresywnie i słabo w bloku. Próbowaliśmy jak najlepszych ustawień. Wyszliśmy z Krysią Strasz, której ten mecz nie wyszedł, Asia Pacak też wyszła w szóstce – fajnie zagrała w bloku, ale w ataku nie mogła skończyć piłki. Zaczęły się rotacje, szukaliśmy najlepszych rozwiązań w przyjęciu i ataku, ale nie mieliśmy dziś punktu zaczepienia – dodał trener.
Masek zmianami próbował zmienić oblicze swojego zespołu. Dobre wejście zaliczyła młoda Julita Piasecka. Siatkarka nie kryła rozczarowania wynikiem, ale też szukała pozytywów na dalsze losy tej rywalizacji. – Dziewczyny z Zagrzebia bardzo dobrze broniły. Nie sprostałyśmy dziś zadaniu, ale uważam, wyciągnięcie tego wyniku na 2:3 jest ważne. Szkoda, że piąty set nie skończył się naszym zwycięstwem, ale teraz mamy okazję do rewanżu. Mam nadzieję, że na wyjeździe pójdzie nam o wiele lepiej.
W środowym spotkaniu nominalna przyjmująca ŁKS-u zagrała na pozycji atakującej. Sama przyznaje, że docelowo chciałaby się rozwijać jako przyjmująca, ale jest do dyspozycji sztabu. – Staram się wykorzystywać szanse i czerpać jak najwięcej z moich występów na boisku. Chciałabym grać na przyjęciu, ale jeżeli jest potrzeba, żeby pomóc w ataku, to nie ma żadnego problemu, żebym tam zagrała.
źródło: inf. własna, TV Toya