– Jesteśmy świadomi, że aby wykorzystać pełnię naszego potencjału, musimy awansować do PlusLigi – wydaje się, że innej drogi po prostu nie ma. Stąd też cała organizacja klubu skupiona jest na realizacji naszego trzyletniego planu, którego zwieńczeniem ma być awans na najwyższy szczebel rozgrywek w Polsce – powiedział Łukasz Tobys, prezes Gwardii Wrocław.
Siatkarze Chemeko-System Gwardii Wrocław mieli za sobą słaby początek sezonu, ale w klubie nie było nerwowych ruchów. W drugiej części pierwszej rundy drużyna z Dolnego Śląska powoli zaczęła łapać odpowiedni rytm gry. – Na początku tego sezonu zachowywaliśmy spokój, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to na dobrą sprawę nowa drużyna. Praktycznie cała pierwsza szóstka dopiero niedawno związała się z naszym klubem. Ten zespół wciąż potrzebuje czasu i zaufania, aby móc się dobrze zgrać. Najważniejsze mecze sezonu wciąż są przed nami – w play-off. To właśnie w ich trakcie trzeba pokazać pełną moc. Naszym celem na ten moment jest zakończenie rundy zasadniczej w czołowej trójce ligowej tabeli – przyznał Łukasz Tobys, prezes Gwardii.
Nie ukrywa on, że Gwardia chciałaby wrócić do PlusLigi, ale nie będzie to łatwe zadanie, bowiem chętnych do wywalczenia awansu do elity jest przynajmniej kilku. – W najbliższych miesiącach stawiamy wszystko na jedną kartę, aby wywalczyć awans przy najbliższej możliwej okazji – zaznaczył Tobys, według którego awans byłby kolejnym krokiem w rozwoju klubu. – Wrocław jest dużym miastem, które potrzebuje ambitnych sportowych projektów na wysokim poziomie. Jesteśmy świadomi, że aby wykorzystać pełnię naszego potencjału, musimy awansować do PlusLigi – wydaje się, że innej drogi po prostu nie ma. Stąd też cała organizacja klubu skupiona jest na realizacji naszego trzyletniego planu, którego zwieńczeniem ma być awans na najwyższy szczebel rozgrywek w Polsce – dodał.
Jednym z filarów Gwardii miał być Grzegorz Bociek, który szybko rozwiązał umowę z zespołem i przeniósł się do Cuprum Lubin. – Nie do końca byliśmy zadowoleni z funkcjonowania Grzegorza w naszym zespole. Można powiedzieć, że spodziewaliśmy się po nim czegoś innego. Pierwsze mecze pokazały, że nie za bardzo wkomponował się w I ligę. Myśleliśmy, że będzie naszym „koniem pociągowym”, a ostatecznie tak jednak nie było. Stąd decyzja, aby znaleźć rozwiązanie tego problemu i aby Grzegorz mógł bez większych przeszkód przejść do Cuprum Lubin. Patrząc na bilans zysków i strat, uważam, że przyjście Marco Ferreiry wyjdzie nam na dobre – zaznaczył Tobys.
Z portugalskim zawodnikiem we Wrocławiu wiązane są duże nadzieje. – Nie będzie to raczej nadużycie, jeśli powiem, że Marco Ferreira to gracz na światowym poziomie. Nadal gra w kadrze Portugalii, w ubiegłym roku godnie reprezentował swój kraj w międzynarodowych rozgrywkach, będąc jedną z kluczowych postaci drużyny. Myślę, że może być to zawodnik, który zrobi dużą różnicę. Jego atutem jest to, że na polskim rynku nie jest zbyt dobrze znany, to jego pierwszy sezon na naszych boiskach. Już obserwując go na treningach, można zauważyć, że jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie, ma dobrze ułożoną rękę i fizycznie świetnie się prezentuje. Mam nadzieję, że jeśli tylko zdrowie nie pokrzyżuje mu planów, da naszej drużynie wiele dobrego – dodał.
źródło: Gazeta Wrocławska, inf. własna