– Zmienniczki odmieniły losy tego meczu, dzięki nim zrealizowaliśmy swoje założenia taktyczne i wygraliśmy to ważne dla nas spotkanie. Mamy wyrównany skład, jest duża rywalizacja i jest to nasz mocny atut – powiedział Krzysztof Zabielny, trener Płomienia Sosnowiec.
Odniosłem wrażenie, że ten mecz nie był dla was łatwy. Jakie są pana odczucia po tym spotkaniu?
Krzysztof Zabielny: – Nie był to dla nas łatwy mecz, był to dla nas mecz bardzo emocjonalny. Rozmiary porażki w Mielcu bardzo mnie zabolały. Przed spotkaniem z SAN-Pajdą mocno trenowaliśmy, nie chcieliśmy sobie nic udowadniać, chcieliśmy pokazać, że potrafimy grać na dużo lepszym poziomie, niż miało to miejsce w Mielcu. Mecze z SAN-Pajdą są zawsze bardzo elektryzujące, poniekąd z racji trenera gości, który prowokuje takie sytuacje. My rywalizujemy z tą drużyną od II ligi, oni jako pierwsi awansowali do I ligi. W ubiegłym sezonie rozegraliśmy zacięte spotkania, podobnie było w minioną sobotę w Sosnowcu i zapewne emocje będą również w meczu rewanżowym w Jarosławiu. Na pojedynki z tym rywalem nie muszę dodatkowo motywować zawodniczek. Ten mecz był ciężki, ponieważ na początku nie realizowaliśmy założeń taktycznych, które były przyjęte na to spotkanie. Głównym założeniem była gra przez środek, czyli pierwszym tempem. Zmiana, której dokonałem na pozycji rozgrywającej (Izabelę Klekot zmieniła Maria Woźniczka – przyp. red). odmieniła oblicze mojej drużyny. Maria Woźniczka uruchomiła obie środkowe, obie zdobyły ponad 20 punktów (Wiktoria Paluszkiewicz -10, Nikola Abramajtys – 17 – przyp. red.) Taka sytuacja nie zdarza się zbyt często. Ponadto Karolina Piśla zagrała bardzo dobrze w defensywie, podobnie też Magdalena Trojnar. Grało nam się przez to łatwiej, nie było chaosu w naszej grze.
Co należy zrobić, aby pańskie podopieczne nie traciły punktów w końcówkach setów?
– Dużo nad tym pracujemy na treningach. Treningi taktyczne mamy we wtorek, środę i czwartek. Bardzo dużo gramy końcówek, zdajemy sobie sprawę, że jest to nasz mankament. Celowo prowokujemy takie sytuacja na treningach, np. gramy od stanu 20:20 te końcówki, aby w meczach ligowych tych błędów nie popełniać. Dążymy do tego, aby ta skuteczność w końcówkach setów była taka, jak przez cały dystans seta. Dużo rozmawiamy o tym problemie, one też wiedzą o tym i nie zamierzają tego robić umyślnie, akurat tak układa się przebieg danego meczu, seta. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że były mecze w naszym wykonaniu, gdzie to my odrabialiśmy straty w końcówkach setów i udało nam się wygrać. Liczę na to, że w kolejnych starciach jak będziemy mieli przewagę, to utrzymamy ją do końca seta. Dla kibiców jest to dodatkowa gratka i emocje, myślę że jak wygrywamy seta po zaciętej walce na przewagi, to są z nas bardziej zadowoleni niż jakby to było gładkie zwycięstwo.
W końcówce pierwszego seta straciliście kilka punktów z rzędu, rywalki napędziły się. Czy to był klucz do wygrania przez nie drugiej partii?
– Byłem zaskoczony postawą rywalek w drugiej partii, wydawało mi się, że po pierwszym wygranym secie pójdziemy za ciosem i będziemy kontynuować naszą dobrą grę. To, że wygraliśmy pierwszą partię traktuję w kategoriach przypadku, ponieważ nie realizowaliśmy założeń taktycznych. Jarosławianki popełniły 12 błędów w pierwszym secie, a my tylko pięć i to był klucz do naszego zwycięstwa. W drugiej partii nie było żadnej taktyki, pojawiła się ona dopiero od trzeciej odsłony.
Czy szeroki skład to wasz mocny atut?
– Zdecydowanie tak, świadczy o tym postawa zawodniczek, które zagrały w tym meczu. Rywalizacja w drużynie jest bardzo duża, dopisuje nam zdrowie. Mamy do dyspozycji całą dwunastkę, wszystkie siatkarki dobrze trenują i każda chce grać. Tak naprawdę w piątek przed meczem mamy dylemat, kto ma zagrać. Mamy trzy środkowe na bardzo wysokim poziomie, jestem przekonany, że gdyby Wiktoria Nowak zagrała w tym meczu, to ten poziom byłby porównywalny. Na każdej pozycji mamy dobre zawodniczki. Dzięki takiej rywalizacji ten zespół idzie do przodu małymi krokami. Gramy coraz lepiej, to nie jest apogeum naszych możliwości. Uważam, ze na przełomie listopada i grudnia powinniśmy grać bardzo dobrze. Mamy siedem nowych zawodniczek i one też muszą się wkomponować w drużynę i muszą się zgrać z rozgrywającymi.
źródło: inf. własna