Długi i emocjonujący mecz oglądali kibice zgromadzeni w hali Energia w Bełchatowie. Po dwóch setach granych na przewagi to gospodarze prowadzili 2:0. W trzeciej także byli blisko wygrania, ale losy tej partii rozstrzygnęli na swoją korzyść kędzierzynianie. Dwie kolejne także zapisali na swoje konto i to oni ostatecznie odnieśli piąte zwycięstwo w PlusLidze pozostając nadal niepokonaną drużyną. Gracze PGE Skry mają czego żałować, gdyż byli blisko pokonania wicemistrzów Polski i powrotu na zwycięską ścieżkę, jednak w decydujących momentach nie potrafili wykorzystać nadarzających się okazji.
Bełchatowianie zaczęli to spotkanie z dużą energią oraz świetnie dysponowanym Dickiem Kooyem. Z biegiem trwania meczu nie tylko Holender, ale i cały zespół miejscowych opadł nieco z sił. Dodatkowo nie potrafili zatrzymać Łukasza Kaczmarka oraz wykorzystać szans jakie mieli, aby doprowadzić do remisu. – Dwa pierwsze sety były dobre w naszym wykonaniu. Były to dwa bardzo równe sety i tak naprawdę dwie, trzy piłki decydowały, czy wygramy my, czy kędzierzynianie. W trzecim było podobnie. Czwarta partia była bez historii. Myślę, że na końcu gdzieś tam brakło sił. Uważam, że pokazaliśmy dobrą siatkówkę. Nie wykorzystaliśmy dużo piłek, które mogliśmy rozwiązać lepiej i jeżeli to poprawimy to będziemy wygrywać – ocenił Kacper Piechocki.
Bełchatowianie z dobrej strony pokazali się w polu serwisowym. To właśnie głownie temu elementowi budowali sobie przewagę, bądź niwelowali różnicę. – Generalnie dzisiaj tak siatkówka wygląda, że jak spotykają się dwa topowe zespoły, to trzeba ryzykować w polu serwisowym. Jeżeli piłka jest dograna do siatki to czy Grzesiu Łomacz, czy Marcin Janusz to są tak klasowi zawodnicy, że rozegrają dokładnie i ciężko się gra. Trzeba ryzykować zagrywką i utrzymywać ją przez cały mecz – dodał libero PGE Skry. Trudno się z nim nie zgodzić, ponieważ kiedy kędzierzynianie zaczęli lepiej serwować to jakość ich gry także się poprawiła, co miało przełożenie na wynik.
Miejscowi grali nierówno w ataku i nie mogli też zatrzymać Łukasza Kaczmarka, który kończył całe spotkanie z dorobkiem 29 punktów i 63% skutecznością w ataku. – Łukasz Kaczmarek zagrał dobre spotkanie i zasłużenie dostał nagrodę MVP – stwierdził Piechocki. Bełchatowianie mogą czuć niedosyt, gdyż do wygranej zabrakło niewiele. – Kilka piłek decydowało, kto wygrał ten mecz. Głowa do góry. Następny mecz postaramy się zwyciężyć – zakończył Kacper Piechocki.
źródło: inf. własna