– Chciałem popracować z niektórymi dziewczynami dłużej. Stąd zrodziła się idea pracy w klubie. Niestety nie dostałem pozwolenia, żeby te dwie prace łączyć. Czy dobrze, czy źle, to przyszłość pokaże. Do końca mistrzostw Europy oddawałem się wyłącznie reprezentacji, później przyszedł czas na przepychanki co do tego, w jaki sposób i jak szybko mogę poprowadzić zajęcia w Policach. Nie będę się cofał, nie będę myślał o tym co było – powiedział Jacek Nawrocki, nowy trener mistrzyń Polski.
Po ogłoszeniu, że Jacek Nawrocki został trenerem Grupy Azoty Chemika Police, w mediach społecznościowych klubu nie brakowało negatywnych opinii. – Ta opinia publiczna, którą kreują media i kibice jest bardzo ważna. Szanuję kibiców praktycznie wszystkich klubów, drużyn. Myślę, że są oni siłą też takiego klubu jak Chemik. To bardzo ważne mieć u nich zaufanie. Trudno mi się odnosić, wielokrotnie jak słyszę słowa krytyki, ponieważ nie widziałem na swoich treningach często ani mediów ani kibiców, ludzi którzy później wypowiadają się. Myślę, że to nie jest ważne. Wyniki będą to wszystko ustawiać. Jest to dla mnie na pewno wyzwanie, również zdobycie zaufania tych wszystkich, którzy teraz odnoszą się źle do takiej decyzji. Na pewno spróbuję zrobić wszystko, by odzyskać to zaufanie. Najważniejsze jest zaufanie tych ludzi, z którymi będę współpracował bezpośrednio, którzy są najbliżej. Myślę tu o zawodniczkach, trenerach w sztabie, bo to z nimi będziemy walczyć o kolejne sukcesy tego klubu – odniósł się do sytuacji Jacek Nawrocki.
Ze względu na obowiązki reprezentacyjne Jacek Nawrocki dołączył do zespołu na krótko przed startem ligi. – Myślę, że to jest trudna sytuacja, szczególnie te ostatnie tygodnie. Kiedyś urodziła się ta idea prowadzenia również zespołu klubowego przede wszystkim dlatego, że w tym klubie jest około 7-8 potencjalnych kandydatek do reprezentacji kraju i to praktycznie na każdej pozycji. Ja nie chciałem mieć wpływu wyłącznie 2 tygodnie przed Ligą Narodów czy 6 tygodni przed mistrzostwami Europy oczywiście nie licząc dni meczowych czy podróży. Chciałem popracować z niektórymi dziewczynami dłużej. Stąd zrodziła się idea pracy w klubie. Niestety nie dostałem pozwolenia, żeby te dwie prace łączyć. Czy dobrze, czy źle, to przyszłość pokaże. Do końca mistrzostw Europy oddawałem się wyłącznie reprezentacji, później przyszedł czas na przepychanki co do tego, w jaki sposób i jak szybko mogę poprowadzić zajęcia w Policach. Nie będę się cofał, nie będę myślał o tym co było. Myślę, że zespół, gdzie jest połączona młodość z doświadczeniem, szybko odnajdzie swoją jakość i będziemy gotowi na pierwsze mecze w lidze – powiedział Nawrocki.
Od czego pracę w klubie zacznie nowy szkoleniowiec Chemika Police? – Zacznę od wyjaśnienia dziewczynom, dlaczego taka sytuacja nastąpiła, dlaczego tak długo trzeba było czekać na to oficjalne rozpoczęcie przeze mnie pracy. Później standard – myślę, że musimy sobie wyjaśnić jak grać, jaki sposób grania będzie objęty w tym sezonie. On nie będzie się praktycznie niczym różnił od tego, co było. Myślę, że ten styl Chemika jest ułożony. Też jestem za szybkim graniem, za ułożonym graniem i myślę, że z tym sobie poradzimy. Ważne jest, żebyśmy wszyscy patrzyli do przodu, na to co przed nami, a nie to, co zdarzyło się rok temu, czy dwa lata wstecz – odpowiedział.
– Bardzo trudno jest to wszystko skwitować tak bezpośrednio po kontakcie z tą pracą. Myślę, że początek tej pracy był w trudnym momencie, w czasie przeobrażenia. Było jeszcze sporo zawodniczek, które pamiętały dobre czasy żeńskiej siatkówki, staraliśmy się je wykorzystać. Myślę, że dobry start w igrzyskach w Baku, gdzie był srebrny medal. Później były trudne eliminacje do igrzysk olimpijskich i tam te siatkarki najbardziej doświadczone powiedziały: „Trenerze, my tu jesteśmy kolejny raz, kolejne pokolenie gra przeciwko nam czy to w Rosji, Włoszech czy Holandii, może trzeba pójść inną drogą”. Rzeczywiście próbowaliśmy później przetransformować ten zespół, przejrzeliśmy wspólnie ze sztabem gro zawodniczek. Myślę, że to nie były lata złe. Tak naprawdę przy takim przeobrażeniu często jest tak, że ciężko jest utrzymać na pewnym poziomie, a dziewczyny były za każdym razem w finale II dywizji World Grand Prix, za trzecim razem wygraliśmy i awansowaliśmy do Ligi Narodów. Te dwie Ligi Narodów, mając gdzieś z tyłu głowy, że musimy się utrzymać, uważam, że dziewczyny zagrały znakomicie, bo tam było sporo meczów, którymi możemy się szczycić. Te mistrzostwa Europy przedostatnie i ostatnie. Nie wiem, czy zespół jest gotowy żeby wygrywać z Serbią. Włochami, Turcją, bo tak naprawdę byliśmy za tymi drużynami – wspominał o swojej pracy z reprezentacją Polski Jacek Nawrocki.
Podczas pracy z reprezentacją Jacek Nawrocki często sięgał po bardzo młode, nieograne siatkarki. – Wielokrotnie zarzucano mi, że odmładzam skład. To nie było odmładzanie, które było czasami kolejnymi moimi krokami. Tak po prostu wychodziło. Niektóre dziewczyny traciliśmy, próbowaliśmy zastępować młodymi. Myślę, że ten zespół ma potencjał, jest gotowy do tego, żeby grać o najwyższe cele, ale też ostrzegam, że potrzeba przyszłości i dużo cierpliwości. Nie każda reprezentacja w każdym roku zdobywa medale, czasami przychodzą takie lata, że trzeba wykonać pracę, przetrwać. Myślę, że dużo dobrego zrobiliśmy – podkreślił.
Czy Jacek Nawrocki po latach współpracy z reprezentacją nie chciał zrobić sobie przerwy? – Trener musi być w treningu, cały czas na bieżąco. Stąd moja chęć łączenia funkcji trenera reprezentacji i trenera klubowego. Myślę, że bycie w treningu ułatwia później poradzenie sobie ze stresem podczas drugiej pracy. Często bywa tak, że mamy mało czasu w reprezentacji, wyciskami wszystko jak cytrynę, a może czasami przez przerost ambicji tracimy nawet to zaufanie w pracy ze sobą. Myślę, że gdy ktoś jest cały czas na adrenalinie i sobie z tym radzi, to jest dobre wyjście. Nie czuję się wypalony, jestem gotowy na kolejne wyzwania. Cieszę się, że nie odchodzę z siatkówki, jeszcze nie jadę w Bieszczady. Powiem szczerze, że jestem na to zajarany – wyjaśnił.
źródło: Chemik Police TV, opr. własne