– Najcięższym meczem był ten półfinałowy z gospodarzem turnieju, natomiast mecz finałowy również był dla nas ciężki, mimo że wynik na to nie wskazywał. Musieliśmy zachować w nim koncentrację, zagrać mądrze i cierpliwie tak, jak uczył nas trener Bąkiewicz – powiedział mistrz świata z Iranu, Jakub Hawryluk, który dodatkowo został wyróżniony nagrodą dla najlepszego libero turnieju.
Od wywalczenia przez was mistrzostwa świata minęło już trochę czasu. Dotarł już do ciebie ten sukces? Jak z perspektywy czasu ocenisz ten turniej?
Jakub Hawryluk: – Od zakończenia mistrzostw świata minął już prawie tydzień, a do mnie jeszcze ten sukces nie dotarł. Na pewno dopiero za jakiś czas do mnie dotrze. Turniej oceniam mega pozytywnie. Była to dla mnie przygoda, którą zapamiętam do końca życia. Od zawsze marzyłem, żeby móc zagrać w mistrzostwach świata, a jeszcze je wygrać – po prostu brak słów.
W całych zmaganiach straciliście tylko seta. To najlepsze podsumowanie waszej dominacji w tym turnieju? A może wcale nie było tak łatwo jak wskazywałyby na to wyniki?
– Turniej rozpoczęliśmy bardzo dobrze i tak już zostało do końca. Każdy mecz w mistrzostwach był bardzo trudny, ale najważniejsze, że w ciężkich momentach zachowaliśmy zimną głowę. Z tego jestem bardzo zadowolony i dumny, że mogłem być częścią tej drużyny.
Finał był dość jednostronnym widowiskiem. Spodziewaliście się, że będzie to tak łatwe spotkanie? Co było w nim kluczem do wygranej?
– Myślę, że najcięższym meczem był ten półfinałowy z gospodarzem turnieju, natomiast mecz finałowy również był dla nas ciężki, mimo że wynik na to nie wskazywał. Musieliśmy zachować w nim koncentrację, zagrać mądrze i cierpliwie tak, jak uczył nas trener, Michał Bąkiewicz. Tak też zrobiliśmy.
Graliście z różnymi przeciwnikami, w tym tak egzotycznymi jak Nigeria, Indie czy Kolumbia. Trudno było w tych meczach utrzymać koncentrację i przyzwyczaić się do innego stylu gry?
– W turnieju rozegraliśmy siedem meczów, w tym pięć z drużynami z poza Europy. Każdy z zespołów miał własny styl gry i trzeba było się do niego przyzwyczaić. Myślę, że było to dla każdego z nas cenne doświadczenie.
A jak radziliście sobie z irańskimi prowokacjami? Gospodarze chyba próbowali utrudnić wam zadanie na wielu płaszczyznach?
– Przed pierwszym meczem z Iranem tamtejsi zawodnicy bardzo nas prowokowali. Patrzyli się w naszą stronę, pokazywali różne gesty, ale my byliśmy na to przygotowani. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać swoją siatkówkę. Tak też zrobiliśmy i bardzo się z tego cieszymy.
Dodatkowo zostałeś wyróżniony nagrodą dla najlepszego libero. Jak podchodzisz do takich nagród? Jest to dla ciebie dodatkowa motywacja do dalszej pracy?
– Na pewno najbardziej cieszę się ze złotego medalu, bo byliśmy jak jedna, wielka rodzina. Postawiliśmy sobie cel i go zrealizowaliśmy. Co do nagrody indywidualnej, jestem z niej bardzo zadowolony, bo jest ona spełnieniem moich marzeń, ale nie ma co spoczywać na laurach. Teraz mamy tydzień wolnego, a później wracamy do dalszej pracy.
źródło: inf. własna