Po przerwie na odpoczynek i podróżowanie mistrzostwa Europy kobiet powracają w sobotę z prawdopodobnie najbardziej ekscytującą częścią turnieju. Bułgarskie Płowdiw będzie gospodarzem dwóch pierwszych meczów ósmego finału – gospodynie zmierzą się ze Szwecją, a Holandia z Niemcami.
– Od teraz nie ma łatwych meczów – podkreśliła Emilija Dimitrowa, atakująca Bułgarek. – Albo wygrywasz i ruszasz dalej, albo przegrywasz i wracasz do domu. Każda drużyna będzie grać jak najlepiej i będziemy musiały pokazać jeszcze lepszą grę, aby kontynuować turniej.
Bułgaria wkracza do kolejnej rundy po tym, jak uplasowała się na szczycie grupy A z czterema zwycięstwami w pięciu meczach. Lwice po raz kolejny będą miały za sobą kibiców, co może zagwarantować gospodyniom udział w ćwierćfinale w drugiej z rzędu edycji EuroVolley.
Z drugiej strony sukces Szwecji jest bezpośrednio związany z fenomenalnymi występami Isabelle Haak. 22-letnia zawodniczka, która w turnieju jest kapitanem Szwecji, prowadzi w rankingu punktujących z 131 „oczkami”. Rozgrywająca Sofia Andersson również może być zadowolona ze swoich występów, zajmuje bowiem trzecie miejsce na swojej pozycji ze wskaźnikiem skuteczności 61,54%.
– Jesteśmy na dobrej drodze, dziewczyny grają lepiej z każdym meczem. Ale mimo to musimy zaakceptować to, że nie możemy kontrolować tego, jak grają nasi przeciwnicy. To była długa i trudna podróż, ale była też świetna zabawa i jesteśmy gotowi do walki – ocenił Ettore Guidetti, szkoleniowiec reprezentacji Szwecji.
źródło: cev.eu, opr. własne