– Myślę, że wartość tych dziewczyn po meczach we Włoszech też wzrosła. Ich doświadczenie, a nasza wiedza o zespole jest większa. Kapitał, jaki zebraliśmy, powinien niedługo przekuć się na coś dobrego – mówi Sport.pl po powrocie z turnieju Ligi Narodów polskich siatkarek ich trener Jacek Nawrocki. Polki wygrały pięć z piętnastu rozegranych meczów i skończyły jako jedenasta drużyna tabeli rozgrywek.
Jak oceni pan występ na Lidze Narodów? Można powiedzieć, że ją przetrwaliście, czy pomimo dziesięciu porażek widzi pan pozytywy?
Jacek Nawrocki: – Trzeba na spojrzeć tak, że graliśmy coraz lepiej. Rozpoczęliśmy od tego, że szukaliśmy swojego składu, dużo eksperymentowaliśmy i jak się okazało, doświadczenia nadal nam brakuje. Momentami patrzyłem na składy, które desygnowaliśmy do gry i 70-80 procent to często były dziewczyny z rocznika 2000, czy 1999. Te bardziej doświadczone czasem były starsze tylko o rok albo dwa. Dwie-trzy zawodniczki z większym doświadczeniem to za mało na taką konfrontację. Natomiast myślę, że wartość tych dziewczyn po Lidze Narodów też wzrosła. Ich doświadczenie, a nasza wiedza o zespole jest większa. Mieliśmy trochę kłopotów na początku, ponieważ skonfrontowaliśmy się ze składami grającymi już kilka lat ze sobą. My takiego nie mieliśmy. To był nowy zespół, nowa drużyna. Takie coś stworzyły okoliczności. Inaczej nie mogliśmy podejść do tych rozgrywek. Kilka dziewczyn wypadło z zupełnie różnych przyczyn, a ta drużyna i tak robiła, co mogła. Kapitał, jaki zebraliśmy, powinien niedługo przekuć się na coś dobrego.
Młodsze zawodniczki dostały tyle, ile potrzebowały, żeby oswoić się z graniem na tym poziomie? Jest pan zadowolony?
– Na pewno nie. To niewystarczający czas grania. Już przed turniejem byłem świadomy, że nie dam rady dać równych szans całej siedemnastce zabranych do Włoch. Poruszaliśmy się bardziej pod kątem tego, jak widzimy te zawodniczki w przygotowaniach do mistrzostw Europy. Naprawdę chciałbym, żebyśmy tych spotkań mieli więcej i każda z zawodniczek mogła zagrać ich kilka w pełnym wymiarze.
Ten skład zdąży się zgrać przed mistrzostwami Europy, które startują w połowie sierpnia? To będzie kluczowa impreza tego sezonu, więc pewnie zdaje pan sobie sprawę z tego, że oczekiwania będą inne niż przed Ligą Narodów, prawda?
– Tak i nie ma wyboru: musimy po prostu zrobić wszystko, żeby przygotować ten zespół i go zgrać. Ostatnie mecze dały nam dużo materiału, na którego bazie powstał plan tych przygotowań. Tu nie pomoże nam nic innego niż ciężka praca. Mam nadzieję, że te dziewczyny będą jeszcze pewniejsze w graniu.
Jaka jest sytuacja tych zawodniczek, których nie było w Rimini? Rozmawiał pan już z tymi, które mogą dołączyć do kadry na mistrzostwa Europy?
– Niestety niektórych z nich nie było z nami z takich przyczyn, które nie dają szans także na wyjazd na mistrzostwa. Mówiłem, że nie będę rozmawiał do końca Ligi Narodów, teraz wróciliśmy do Polski po turnieju i w tym tygodniu myślę, że ten skład na zgrupowanie przed mistrzostwami Europy powstanie i zostanie ogłoszony. Chcemy bardzo zawęzić tę grupę do piętnastu lub szesnastu dziewczyn, zamknąć się w Szczyrku i trenować.
Wśród opinii o meczach kadry siatkarek w kraju było sporo tych sugerujących, że dostał pan dużo czasu na budowę tej kadry, a ona wciąż trwa i nie widać tak dużego rozwoju, jak choćby dwa lata temu. Jak pan na nie odpowie?
– To jest zupełnie niezależne ode mnie. Dwa-trzy lata temu mieliśmy w składzie Natalię Mędrzyk, Martynę Grajber, tutaj przez pierwsze dziesięć dni przygotowywaliśmy się też z rozgrywającą Martą Krajewską, ale doznała kontuzji. Nie ukrywam, że nie mieliśmy też wpływu na to, w jakiej dyspozycji są niektóre dziewczyny. Dziesięć dni wspólnego treningu na zgrupowaniu to nie jest dużo, dlatego bazowaliśmy głównie na formie, w jakiej dziewczyny przyjechały. Nie było mowy, żeby podczas Ligi Narodów to „eksplodowało”. Musieliśmy grać 2-3 zawodniczkami w ataku, to było założenie, do tego uważać na kontuzje. Przewagę nad nami miały te kraje, które doskonale znały się już w ustawieniach wystawianych w trakcie spotkań w Rimini.
Do mistrzostw Europy pozostały niecałe dwa miesiące. Stawia pan sobie jakiś cel, coś konkretnego chce osiągnąć z zespołem, z którym dwa lata udało się zostać czwartym zespołem turnieju?
– Staramy się przygotować do nich jak najlepiej, powalczyć na równi z najlepszymi i o najwyższe cele. Tak podejdziemy do tych mistrzostw Europy.
Rozmawiał Jakub Balcerski – cały wywiad w serwisie sport.pl
źródło: sport.pl