Piątkowy wieczór zamykały mecze Włoszek z Kanadą i Turcji z Holandią. W obu tych spotkaniach były momenty zaciętej walki i dobrej gry z obu stron, ale też oba zakończyły się w trzech setach pewnymi wygranymi Włoch i Turcji.
Mecz Włoszek z Kanadyjkami rozpoczął się od gry punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej jeden punkt więcej miały Kanadyjki (8:7). Wśród nich najjaśniejszą postacią była Kiera Van Ryk. W dalszej perspektywie żadnej z drużyn nie udało się zbudować wyraźnej przewagi (12:12, 14:14).
Punktowy blok Howe dał Włoszkom dwupunktowe prowadzenie (16:14). Kanadyjki stanęły w miejscu miały problemy z przyjęciem, nie kończyły ataków z pierwszego uderzenia. Przy serii Bosio przegrywały już 14:22. Błąd własny Nwakalor sprawił, że seria Włoszek dobiegła końca (22:15). Rywalizację w tej części meczu atakiem zakończyła Nwakalor.
Reprezentacja Kanady w drugim secie lepiej zagrała na siatce i prowadziła 7:5. Włoszki po ataku Van Ryk traciły trzy punkty i przegrywały 8:11. Ich riposta była bardzo szybka. Po raz kolejny odrzuciły swoje rywalki od siatki, kontrataki zamieniały w punkty i prowadziły 14:11. Reprezentantki z kraju klonowego liścia oddały pole gry, podobnie jak to miało miejsce w pierwszym secie seriami traciły punkty. Po ataku D’Odorico z szóstej strefy przegrywały 14:19. Pojedyncze akcje w wykonaniu Mitrovic oraz Van Ryk nic nie wniosły. Atak ze środka Bonifaccio sprawił, że ekipa z Półwyspu Apenińskiego po raz drugi mogła cieszyć się ze zwycięstwa.
W ostatniej odsłonie tego meczu Europejki nadal były stroną dominującą. Kanadyjki całą swoją grę opierały na Mitrović i Van Ryk. Ich gra była czytelna, a Włoszki po raz kolejny czujnie zagrały na siatce i punktowały bezpośrednio z zagrywki. Po asie serwisowym Bonifacio było 9:6 dla podopiecznych trenera Bregoliego. Nie mające nic do stracenia Kanadyjki punktowały w bloku i doprowadziły do remisu po 13. Do stanu 16:16 obie drużyny grały punkt za punkt. Po raz kolejny dała znać o sobie Bonifacio, przy jej zagrywkach Włoszki odskoczyły na pięć punktów (21:16). Przewagę tę utrzymały do końca seta, a punktowe zbicie D’Odorico zapewniło im zwycięstwo w całym spotkaniu.
Kanada – Włochy 0:3
(18:25, 20:25, 20:25)
Składy zespołów:
Kanada: Van Ryk (13), Mitrovic (12), Cross (6), King (2), Howe (2), Maglio (3), Bujan (libero) oraz Ogoms (2), Livingston i Jposeph (6)
Włochy: Bosio (2), Bonifacio (7), Nwakalor (18), Mazzaro (6), Melli (11), D’Odorico (13), Fersino (libero) oraz Guerra, Piva i Mingardi
Początek ostatniego piątkowego meczu należał do Turczynek, które szybko osiągnęły pięciopunktową przewagę, ale Holenderki cierpliwie odrabiały straty i już w połowie seta dystans stopniał do jednego punktu (12:13), chwilę później Nika Daalderop miała w górze pipe’a na remis, ale nadziała się na turecki blok. Turczynki nie były jednak bezbłędne w dalszej części i po autowej kiwce Ozbay Holenderki dopięły swego i dogoniły rywalki (14:14). Chwilę później holenderski blok dał prowadzenie podopiecznym Avitala Selingera i na drugiej przerwie technicznej bardziej zdenerwowany był jego vis-a-vis Giovanni Guidetti. Niedługo potem Iris Scholten asem powiększyła przewagę, a chwilę później dołożyła jeszcze punkt z kontry. Wtedy sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć Ebrar Karakurt, dzięki której Turczynki doprowadziły do remisu (22:22). Dwie akcje później kiwka Turczynek została uznana przez Wojciecha Maroszka za piłkę rzuconą i pierwszą piłkę setową miały Holenderki. Piłki setowej nie skończyła Jasper, za to nie pomyliła się Karakurt i gra toczyć się musiała na przewagi. Tak jak w poprzednich akcjach gra w zasadzie toczyła się pomiędzy Karakurt, a reprezentacją Holandii. Zwycięsko wyszła z niej Turczynka (27:25).
Drugi set znów zaczął się pod dyktando Turczynek, które objęły prowadzenie 6:2. Tym razem Holenderki nie czekały jednak do połowy seta na odrabianie strat i zrobiły to błyskawicznie (7:7). Nie potrafiły jednak utrzymać dobrego tempa gry i znów na boisku zaczęły dominować Turczynki. W ich szeregach nieco przebudziła się Hande Baladin i kilka akcji wystarczyło podopiecznym Guidettiego na zbudowanie przewagi 12:8. Trener Selinger zdecydował się na zmianę atakującej w swoim zespole i Iris Scholten została zastąpiona przez Celeste Plak. Coraz bardziej rozpędzały się jednak Turczynki i Plak dwukrotnie nadziała się na blok, co doprowadziło do drugiej przerwy technicznej (16:10). Holenderki próbowały szarpnąć, ale kiedy tylko niebezpiecznie się zbliżyły, siatkarki Guidettiego włączały turbo i odjeżdżały znów na kilka punktów. W końcówce znów brylowała Karakurt, set zakończyła kontrą Erdem (25:20).
Turczynki pewnie zmierzały po zwycięstwo w meczu i rozpoczęły trzecią partię od prowadzenia 11:5. Podopieczne włoskiego trenera spokojnie kontrolowały przebieg gry, a Holenderki nie mogły znaleźć sposobu na przebicie się przez blok i obronę Turczynek. Przewaga nie chciała nawet drgnąć i druga przerwa techniczna odbyła się przy sześciopunktowym prowadzeniu siatkarek znad Bosforu. Po przerwie Turczynki zaczęły grać trochę bardziej nonszalancko i Holenderki poczuły krew, dochodząc rywalki na 15:17. Na kłopoty tego dnia lekarstwem była Karakurt, która w końcówkach atakowała jak maszyna (20:16). Nic złego już nie mogło się stać Turcji w tym meczu. Trzymały przewagę i spokojnie dowiozły ją do końca, wygrywając ostatnią partię 25:20 i cały mecz 3:0
Turcja – Holandia 3:0
(27:25, 25:20, 25:20)
Składy zespołów:
Turcja: Erdem (13), Ismailoglu (2), Karakurt (21), Ozbay (1), Baladin (16), Gunes (11), Akoz (libero) oraz Unal i Ercan (1)
Holandia: Daalderop (9), Scholten (7), Timmerman (9), Lohuis (6), Bongaerts (2), Jasper (8), Schoot (libero) oraz Plak (2), Buijs (3) i Oude Luttikhuis
Zobacz również
Wyniki i tabela Ligi Narodów siatkarek
źródło: inf. własna