30 maja zakończył się dla juniorów Gwardia Wrocław Academy finałowy turniej mistrzostw Polski. Wrocławianie w stawce ośmiu najlepszych drużyn kraju zajęli ostatecznie szóstą lokatę. W spotkaniu o piąte miejsce ulegli po tie-breaku warszawskiemu KS Metro. Wynik w Krakowie można zapisać jednak na plus.
Zespół GWR Academy do turnieju finałowego awansował po udanym przejściu przez fazę ćwierćfinałową (Bydgoszcz) oraz półfinałową (Jastrzębie Zdrój). Obecność w krakowskim turnieju była pozytywnym zaskoczeniem dla drużyny, która w większości jest złożona z siatkarzy będących młodszymi od docelowego rocznika 2002 dla obecnych juniorów.
Co pokazuje, że potencjał Gwardzistów już teraz jest spory i w kolejnym roku ta grupa faktycznie myśleć jeszcze o czymś więcej, czyli walce o medale w finałach. Co zresztą jest naturalne i zrozumiałe przy pracy w grupach młodzieżowych i tego typu graniu na wysokim poziomie.
Tomasz Barański (trener juniorów GWR Academy): – Na pewno każdy zespół, który przyjeżdża na turnieju finałowy mistrzostw Polski chciałby znaleźć się w tej najlepszej czwórce, grając o medale. Nie ma się co oszukiwać. Zespół GWR Academy walczył jednak do końca, co pokazał wynik rywalizacji o piąte miejsce w Polsce. Naszym siatkarzom mocno zależało, chcieli udanie skończyć sezon. I za to na pewno trzeba pochwalić zespół. Cieszymy się, że w tym długim, pandemicznym sezonie, z wieloma przerwami, zrealizowaliśmy główny cel, czyli wejście do turnieju finałowego. Znaleźliśmy się w zacnym gronie. Mam nadzieję, że taka sytuacja będzie się jeszcze nie raz powtarzać. Nasz zespół był zbudowany z kilku siatkarzy z SMS Spały, do tego zawodnicy z pierwszoligowej eWinner Gwardii oraz tacy, którzy występowali w rozgrywkach III ligi. Stworzenie takiego zestawienia, które funkcjonowałoby na boisku płynnie, nie jest proste. Momentami wyglądaliśmy bardzo dobrze, ale też były fragmenty, gdzie widoczny był brak wspólnego trenowania i grania w trakcie sezonu. Na boisku regularnie był tylko jeden siatkarz, Krzysiek Kołtowski, który jest tzw. docelowym juniorem rocznikowo, czyli 2002. Pozostała trójka jego równolatków dostawała szanse, ale bazowaliśmy głównie na rocznikach 2003, 2004, a nawet 2005. Niektórzy w przyszłym sezonie zagrają nie tylko w juniorach, ale też w juniorach młodszych. Trzeba być optymistą na przyszłość. Jeśli miałbym kogoś wyróżnić, postawiłbym na Kołtowskiego. Widać, że funkcjonowanie w pierwszoligowej drużynie pozwala się rozwijać temu siatkarzowi. Prezentował się bardzo dobrze i mam nadzieję, że nadal będzie robił postępy. Trzymam kciuki za jego występy w seniorskiej siatkówce. Cieszę się również, że na trybunach mogli się w końcu pojawić kibice. Bardzo lubię brzmiące bębny na trybunie, nawet jeśli dźwięk dochodzi od sektora dla zespołu przeciwnego. Dziękuję za obecność wszystkich kibiców w Krakowie, w szczególności Gwardii Wrocław Academy.
Krzysztof Kołtowski (libero GWR Academy): – Mogliśmy w Krakowie uzyskać lepszy wynik niż to szóste miejsce. Jesteśmy tym zawiedzeni, bo mieliśmy na wyciągnięcie ręki awans do najlepszej czwórki w Polsce. Na tym etapie to mogłaby być już loteria. Można tam skończyć zarówno na czwartym miejscu, jak i sięgnąć po złoto. Pozostaje niedosyt po tych finałach. Widząc jednak nasze możliwości, byliśmy chyba najmłodszą drużyną w stawce, ten wynik nie jest taki zły. Trzeba pracować dalej i spróbować kolejnego podejścia. Ja kończę wiek młodzieżowca, a w sumie jestem nim chyba od siódmego roku życia. I właśnie w Krakowie ta moja historia dobiega końca w młodzieżowych drużynach. Kilka fajnych miejsc udało się osiągnąć, były czwarte miejsca, był też brąz w kadetach sprzed kilku lat w Szczytnie, gdzie odczarowaliśmy złą passę. Będę miło wspominał te czas w młodzieżówce, poznałem mnóstwo świetnych ludzi, z którymi będę się trzymał do końca życia. No cóż, jest mi trochę smutno, że to wszystko się kończy.
źródło: eWinner Gwardia Wrocław - materiał prasowy