– Pracowaliśmy bardzo ciężko, mamy za sobą okres, o który ja się bardzo obawiałem. Muszę przyznać, że dziewczyny spisały się kapitalnie i wytrzymały te treningi tak, jak bym sobie życzył i wyobrażał – mówi selekcjoner reprezentacji kobiet Jacek Nawrocki w pierwszym odcinku naszego nowego programu „Siatkówka bez pudru”. Przepytaliśmy trenera kadry o tematy związane z powołaniami, Ligą Narodów, ale również TAURON Ligą.
– Pierwsza grupa zaczęła na początku kwietnia, druga przyjechała na przełomie kwietnia i maja, to były dziewczyny, które grały o medale. Nie ukrywam, tego czasu było bardzo mało. Pracowaliśmy bardzo ciężko, mamy za sobą okres, o który ja się bardzo obawiałem. Muszę przyznać, że dziewczyny spisały się kapitalnie i wytrzymały te treningi tak, jak bym sobie życzył i wyobrażał. W tej chwili dokonaliśmy selekcji, to pierwsza poważna selekcja, która idzie w kierunku ograniczania składu. Ta grupa 17 dziewcząt pojedzie na Ligę Narodów, a kilka jeszcze zostaje w Szczyrku i je również będzie brali pod uwagę jeśli chodzi o skład na Mistrzostwa Europy – mówi Jacek Nawrocki.
Kto zostaje w Szczyrku i ma szanse pojechać na ME? Skąd w kadrze Aleksandra Gryka, o której ostatnio niewiele było słychać? Jaki pomysł ma selekcjoner na to, by wytrzymać w zamknięciu niemal miesiąc w „bańce” w Rimini? I co Jacek Nawrocki sądzie o limicie zawodniczek zagranicznych w TAURON Lidze?
– Jednego dnia jestem za tym, żeby znieść wszystkie limity i żeby ta strefa komfortu, którą mają polskie zawodniczki została zupełnie zlikwidowana, a drugiego dnia chciałbym, żeby grały same Polki i żeby to one decydowały o grze drużyny. Żeby w finale ligi była to walka między czołowymi polskimi zawodniczkami – przyznaje Jacek Nawrocki.
źródło: inf. własna
