LUK Politechnika Lublin przypieczętowała awans do finału we Wrocławiu, gdzie po raz drugi pokonała eWinner Gwardię 3:2. Podobnie jak w pierwszym starciu, lublinianie przegrywali już 1:2, zdołali jednak odwrócić losy meczu. – Bardzo się cieszę, że wytrzymaliśmy trzeci tie-break z rzędu, rozstrzygnęliśmy go w końcówce na swoją korzyść – powiedział trener LUK Politechniki, Dariusz Daszkiewicz.
Siatkarze LUK Politechniki co prawda ostatecznie triumfowali, jednak nie było to dla nich łatwe spotkanie. – Staramy się walczyć do końca. Ten mecz, podobnie jak wcześniejszy w Lublinie, nie bardzo nam się układał – przyznał trener lublinian Dariusz Daszkiewicz.
W trzech setach drugiego półfinałowego starcia tych zespołów walka była wyrównana, chociaż inicjatywa była po stronie Gwardzistów. Mimo że przegrali oni nieznacznie pierwszą partię, w dwóch kolejnych to oni dyktowali warunki gry. – We Wrocławiu nie zagraliśmy najlepszych zawodów, szczególnie przez trzy pierwsze sety mieliśmy dużo problemów z wyprowadzeniem ataku, psuliśmy wiele zagrywek – analizował po spotkaniu szkoleniowiec. Nie zdeprymowało to jednak jego podopiecznych, którzy zdołali odwrócić losy meczu. – Później zmieniliśmy trochę naszą taktykę, postanowiliśmy dać Gwardii więcej szans gry piłką i skupiliśmy się na grze blok-obrona. To przyniosło bardzo fajne efekty i myślę, że właśnie tym ostatnie sety rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść. Przede wszystkim ograniczyliśmy liczbę błędów – podsumował Daszkiewicz.
Mimo że na trybunach nie było kibiców, siatkarze LUK Politechniki stworzyli bardzo dobrą atmosferę na boisku, nie brakowało jednak również prowokacji pod siatką i kłótni między zawodnikami i szkoleniowcami obu ekip. – Tak, to są mecze o bardzo wysoką stawkę, więc wiadomo, że emocje są po jednej i po drugiej stronie. Myślę, że wszystkim w hali to się udzielało – stwierdził trener lublinian.
LUK Politechnika pierwsze finałowe starcie z BBTS-em Bielsko-Biała rozegra u siebie w najbliższy czwartek, 29 kwietnia. Zespół z Lublina będzie miał zatem więcej czasu na odpoczynek, niż przed rywalizacją półfinałową. – To zwycięstwo przede wszystkim da nam pierwszy pełny tydzień na spokojne przygotowanie do pierwszego meczu finałowego. To jest najważniejsze. Bardzo się cieszę, że wytrzymaliśmy czwarty tie-break z rzędu, rozstrzygnęliśmy go w końcówce na swoją korzyść, natomiast ja już jestem starszy człowiek i wolałbym, żebyśmy do tych tie-breaków nie doprowadzali, żebyśmy wygrywali wcześniej – uśmiechnął się szkoleniowiec. – Jednak jeśli mamy zwyciężać wszystko w pięciu setach, to grajmy je cały czas – dodał.
Trener zespołu z Lublina może mieć spory ból głowy przed finałem, bowiem jak pokazują mecze ćwierćfinałowe i półfinałowe forma jego podopiecznych mocno faluje. BBTS natomiast od początku fazy play-off prezentuje się stabilnie. – Na pewno troszkę nas to martwi, ale mam nadzieję, że ten odpoczynek, który będziemy teraz mieli, spowoduje też, że zawodnicy złapią trochę świeżości i że zagramy znacznie lepszą, skuteczniejszą siatkówkę w finale – zakończył Dariusz Daszkiewicz.
źródło: inf. własna