Przed PGE Skrą Bełchatów arcytrudne zadanie. Bełchatowianie udali się do stolicy Tatarstanu, aby tam postarać się odwrócić losy rywalizacji z Zenitem Kazań. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinału podopieczni Michała Mieszko Gogola walczyli, ale przegrali 1:3. PGE Skra pokazała się z dobrej strony, ale to nie wystarczyło na legendarny klub. Jak będzie w Kazaniu?
W zeszłym tygodniu już pierwszy set starcia w Bełchatowie pokazał, że PGE Skra Bełchatów nie zamierza tanio sprzedać skóry wyżej notowanej drużynie z Kazania. Gracze Michała Mieszko Gogola dopiero w końcówce pierwszego seta oddali pole rywalom, a potem pewnie wygrali kolejną odsłonę. Niewiele brakowało im także w trzeciej części meczu, ale znów więcej zimnej krwi zachowali zawodnicy z Kazania. To oni w czwartej partii poszli za ciosem i wyjechali z Polski z kompletem punktów i cenną zaliczką przed rewanżem. – Wiedziałem, że będzie to ciężkie spotkanie. Sam tutaj grałem i wiem, jakie są tu emocje i jaka jest motywacja w ćwierćfinale Ligi Mistrzów – mówił po wygranej w Bełchatowie Bartosz Bednorz.
To właśnie on był najlepiej punktującym graczem w szeregach Zenita. Polak zapisał na swoim koncie 22 oczka, notując 59% skutecznych ataków. Do tego nie należy zapominać o Maksimie Michajłowie, który także zagrał na swoim wysokim poziomie, skończył aż 70% swoich akcji ofensywnych. Czy w Kazaniu ci zawodnicy zaprezentują się podobnie? Z tym na pewno musi się liczyć sztab szkoleniowy bełchatowian, a do tego nie może on zapomnieć o mocnych i doświadczonych środkowych z Kazania. Artiom Wolwicz i Aleksander Wołkow zdobyli po 7 oczek i chociaż nie brylowali w bloku, to zawsze są groźni na siatce. Do tego cały czas zagrożeniem na skrzydle jest Earvin N’Gapeth.
Zenit Kazań miał w tym sezonie mocną zadyszkę, która jednak już dawno za nim. Gracze ze stolicy Tatarstanu trzy ostatnie mecze ligi rosyjskiej wygrali bez straty seta. Dwukrotnie 3:0 pokonali Dinamo Okręg Leningradzki, do tego dołożyli triumf nad Gazpromem-Jugrą Surgut. Tym samym Zenit jest wiceliderem ligowego zestawienia, ale ma rozegrane więcej spotkań niż pozostałe zespoły z czołówki.
Nic więc dziwnego, że to właśnie ekipa Władimira Alekno będzie faworytem rewanżu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. PGE Skra Bełchatów ma w tym sezonie mocne wahania formy. Z 45 punktami jest na 6. miejscu w tabeli PlusLigi, ale ostatnio zgarnęli komplet punktów w starciu z sąsiadami ligowego zestawienia – Vervą Warszawa. Swoją dyspozycją imponował Dusan Petković, a rewelacyjnie w polu zagrywki spisał się Mateusz Bieniek. Bełchatowianie będą jednak musieli wznieść się na wyżyny swoich możliwości, a do bombardiera i mocnego środka siatki muszą dołączyć przyjmujący. Nie wiadomo czy w Kazaniu swoich kolegów będzie w stanie wesprzeć Taylor Sander, którego zabrakło na boisku w poprzednim meczu ligowym ze względu na uraz przeciążeniowy kolana. Jego miejsce zajął Milan Katić, który zdobył wtedy 11 oczek. Kibice bełchatowian powinni także oczekiwać trochę lepszej dyspozycji od innego z liderów – Milada Ebadipoura. Z pewnością jeśli siatkarze prowadzeni przez Michała Mieszko Gogola myślą o sprawieniu niespodzianki i chociażby doprowadzenia do złotego seta, to każdy z zawodników musi zagrać na maksimum swoich możliwości. – Musimy myśleć pozytywnie. Nie ma czasu na negatywne spostrzeżenia. W czwartek w meczu z Zenitem musimy dać z siebie wszystko i zobaczymy… Mamy bardzo silnego rywala, więc trzeba dać z siebie sto procent możliwości – zapowiedział Dusan Petković.
Porażka 1:3 w pierwszym meczu półfinału Ligi Mistrzów oznacza, że PGE Skra musi wygrać 3:0 lub 3:1, aby doprowadzić do złotego seta. Każdy inny wynik awansem do półfinału premiuje Zenit Kazań. Pamiętajmy jednak, że bełchatowianie wygrywali już w stolicy Tatarstanu, co udało im się chociażby w 2016 roku. Czy bełchatowianie będą w stanie powtórzyć to, co w dwumeczu z Leo Shoes Modeną udało się Sir Safety Perugii?
Zenit Kazań – PGE Skra Bełchatów
czwartek, 4.03, godz. 16:00
transmisja: Polsat Sport
relacja live Strefy Siatkówki
źródło: inf. własna