Dość niespodziewanym rezultatem zakończyło się spotkanie ćwierćfinałowe Pucharu Polski w Bełchatowie. Faworyzowana PGE Skra Bełchatów musiała uznać wyższość walecznego Trefla Gdańsk. Gdańskie Lwy zagrały świetne spotkanie i zasłużenie awansowały do turnieju finałowego. Dla PGE Skry to niewątpliwie bardzo duże rozczarowanie.
Już od pierwszych piłek było widać, że zagrywka w tym spotkaniu będzie miała duże znaczenie. Jednak to za sprawą dwóch dobrych bloków Karola Kłosa na Mariuszu Wlazłym oraz skończonej kontrze przez Dušana Petkovicia gospodarze prowadzili 9:4. Gdańszczanie nie poddawali się jednak i co jakiś czas zmniejszali dystans, ale nie potrafili się zbliżyć do swoich rywali, którzy natychmiast odpierali ataki. Powyższe powodowało, że różnica czterech – pięciu punktów cały czas utrzymywała się. Po autowym uderzeniu Milada Ebadipoura było 15:12, a kiedy Wlazły trafił zagrywką – 13:15. Po asie serwisowym Bartłomieja Lipińskiego gracze Trefla nawiązali kontakt punktowy, ale cztery kolejne akcje wygrali bełchatowianie i sytuacja na boisku powróciła do tej z początku seta. Idealnie sprawdzało się powiedzenie ,,kto zagrywa, ten wygrywa”, gdyż dyspozycja w polu serwisowym miała duże znaczenie. Do końca premierowej odsłony spotkania nic się nie zmieniło. Miejscowi nie dali drugi raz się dogonić i po ataku Petkovicia wygrali 25:19.
Od prowadzenia 2:0 rozpoczęli miejscowi drugiego seta. Gra toczyła się punkt za punkt i dopiero techniczne zagranie w wolne pole Taylora Sandera sprawiło, że podopieczni Michała Mieszko Gogola powiększyli przewagę do trzech ,,oczek”. Mądre zagranie na siatce Amerykanina spowodowało, że trener Michał Winiarski musiał prosić o czas, gdyż sytuacja jego podopiecznych zaczęła przypominać tę z poprzedniej partii, gdy od początku musieli gonić swoich przeciwników. W hali Energia toczyło się ciekawe widowisko i mimo że gospodarze mieli przewagę to Gdańskie Lwy cały czas walczyły o doprowadzenie do remisu. Gdy krótką skończył Pablo Crer dystans między zespołami wynosił dwa punkty, a po zablokowaniu Dušana Petkovicia – jeden. Chwilę później ręce blokujących obił Mariusz Wlazły i było po 16. Przyjezdni świetnie rozegrali ten fragment meczu. Nie do zatrzymania był Bartłomiej Lipiński, podrażniony był Wlazły i to siatkarze z Trójmiasta wyraźnie uciekli swoim rywalom (23:18). Gra ekipy PGE Skry załamała się głównie w przyjęciu, co miało przełożenie na wyprowadzanie przez nich dalszych akcji. Nie potrafili poradzić sobie z naporem gdańszczan i ostatecznie przegrali do 20.
Początek trzeciego seta to wyrównana gra po obu stronach siatki. Gdańszczanie cały czas napierali na trochę rozregulowanych miejscowych, a gdy zatrzymali Dušana Petkovicia prowadzili dwoma ,,oczkami”. Zagrywka do linii Marcina Janusza zwiększyła je do trzech. Rozgrywane akcje były długie, gdyż obie drużyny grały dobrze w systemie blok-obrona. Po asie serwisowym Mateusza Bieńka gospodarze doprowadzili do remisu, a gdy swój atak zerwał Bartłomiej Lipiński prowadzący zmienił się. Cały czas obie ekipy ryzykowały na zagrywce i choć czasami zdarzały się błędy w tym elemencie to częściej posyłane ciosy sprawiały wiele problemów przyjmującym. Wynik cały czas oscylował wokół remisu i choć prowadzący zmieniał się dość często to nikt nie potrafił wypracować sobie wyższej przewagi. Dopiero seria trzech punktów zdobytych przez Trefl stawiała ich w lepszej sytuacji (22:20). Gdy asa serwisowego posłał Lipiński było 23:20 i przy tak wyrównanym pojedynku wydawało się, że różnica ta może okazać się niemożliwa do odrobienia. Seta zakończył Wlazły atakiem z prawego skrzydła.
Siatkarze z Pomorza zamierzali pójść za ciosem i nie dopuścić do rozegrania tie-breaka. Szybko wyszli na trzypunktowe prowadzenie i choć miejscowi próbowali odrabiać straty to dystans utrzymywał się. Słabe zawody rozgrywał Milad Ebadipour, ale trener Gogol nie zdecydował się na przeprowadzenie żadnej zmiany konsekwentnie trzymając na boisku wyjściową szóstkę. Bełchatowianom gra nie układała się i zaczynali popełniać coraz więcej błędów. Goście grali za to coraz pewniej i wychodziło im dosłownie wszystko. Marcin Janusz mógł uruchamiać wszystkie strefy, gdyż jego koledzy byli dobrze dysponowani. Po wykorzystaniu przechodzącej piłki przez Mariusza Wlazłego było 16:12, a gdy trafił też w kontrze Bartłomiej Lipiński – 18:13. Siatkarze PGE Skry byli postawieni pod ścianą i choć mieli chwilowe zrywy to nie potrafili dogonić swoich rywali. Ostatnia nadzieja wstąpiła w ich szeregi, gdy Karol Kłos zablokował Wlazłego (20:23), ale na wyrównanie było już za późno. Kiedy z blokiem nie poradził sobie Ebadipour w szeregach gdańszczan zapanowała euforia, gdyż to oni wygrali całe spotkanie 3:1 i awansowali do półfinału Pucharu Polski, w którym zmierzą się z Jastrzębskim Węglem.
PGE Skra Bełchatów – Trefl Gdańsk 1:3
(25:19, 20:25, 22:25, 20:25)
Składy zespołów:
Skra: Sander (13), Kłos (9), Ebadipour (12), Petković (16), Łomacz (2), Bieniek (7), Piechocki (libero) oraz Filipiak i Mielczarek (libero)
Trefl: Lipiński (24), Wlazły (18), Janusz (4), Reichert (10), Urbanowicz (5), Crer (9), Olenderek (libero) oraz Sasak (1) i Zaleszczyk (1)
Zobacz również:
Wyniki Pucharu Polski mężczyzn
źródło: inf. własna