– Po słabych meczach z drużynami ze Świecia czy Bydgoszczy ten zespół znów pokazał charakter i to, że potrafi grać w siatkówkę, umie się bić. Oczywiście, zabrakło chłodnej głowy, bo jeżeli byłaby ona, to moglibyśmy zostawić w Kaliszu trzy punkty – powiedział po porażce z Chemikiem trener MKS-u Jacek Pasiński.
W siedemnastej kolejce TAURON Ligi kaliski zespół bardzo mocno postawił się faworytowi. Ostatnio będący w świetnej formie Chemik Police wygrał w Kaliszu dopiero po tie-breaku. Po wygraniu pierwszych dwóch setów wydawało się, że gospodynie mogą pokonać aktualne mistrzynie Polski. W czwartym secie pojawiła się okazja na zamknięcie meczu, jednak ostatecznie po tie-braku lepsze okazały się policzanki. Drużyna z Kalisza jednak doceniła zdobyty punkt. – Nie ma niesmaku. Po słabych meczach z drużynami ze Świecia czy Bydgoszczy ten zespół znów pokazał charakter. Pokazał, że potrafi grać w siatkówkę, umie się bić. Oczywiście, zabrakło chłodnej głowy, bo jeżeli byłaby ona, to moglibyśmy zostawić w Kaliszu trzy punkty. malkontenci powiedzą „mogli wygrać”. Tak, mogliśmy wygrać, gdyby nie to, że popełniliśmy parę błędów w secie numer cztery, bo w trzecim Chemik nam odjechał i dowiózł przewagę do końca, nie ma co do tego dyskusji. W secie czwartym jednak był moment, kiedy brakło najnormalniej na świecie chłodnej głowy, doświadczenia. I to w każdym elemencie, czy to w przyjęciu, ataku, bloku, zasłonięcie odpowiednich stref – przyznał Jacek Pasiński.
Potrafił on jednak docenić zdobyty punkt z przeciwnikiem, który chce walczyć o mistrzostwo Polski. – Pamiętajmy, gdzie jesteśmy i na pewno cieszymy się z tego, że takiemu zespołowi jak Chemik urwaliśmy punkt, pracujmy i walczmy o kolejne. Jeżeli ten zespół będzie grał tak jak w spotkaniu z Chemikiem, to na pewno nikt nie powie, że nie walczył. Każda dziewczyna, która weszła na parkiet starała się dać coś więcej. To było widać i bardzo się z tego cieszę – dodał szkoleniowiec ekipy znad Prosny.
W poniedziałek pierwszy raz na parkiecie w koszulce kaliskiego zespołu zagrała Emilia Mucha. – Emilia trenuje z nami dwa dni, więc trudno o niej coś więcej powiedzieć. Na pewno umie grać w siatkówkę. Kwestia odblokowania się po ciężkim okresie i myślę, że jeszcze pokaże kaliskiej publiczności, na co ją stać. To zawodniczka swego czasu ocierająca się o reprezentację. Z różnych przyczyn teraz nie mieściła się w składzie wyjściowym zespołu z Bydgoszczy, wzięliśmy ją ze względu na naszą trudną sytuację na pozycji przyjmującej, aby zwiększyć rywalizację. Po prostu, żeby lżej nam się grało – przyznał Pasiński.
W kilku ostatnich kolejkach rundy zasadniczej MKS czekają trudne pojedynki. Nie zamierza on jednak rozdawać punktów za darmo. Liczy, że sprawi jeszcze kilka niespodzianek. – Popatrzmy na to w ten sposób, że walczymy. Ktoś mógłby pomyśleć po meczach ze Świeciem i Bydgoszczą, że złożyliśmy broń. Jeżeli dodamy do tego epizod powrotu do Budowlanych Weroniki Centki, to każdy powie: poddali się, nie będą walczyć. Nie, broń boże, walczymy, zakasujemy rękawy. Idziemy do roboty po to, żeby wszyscy widzieli, że będziemy walczyć i wcale broni jeszcze nie złożyliśmy. Powalczymy o każdą piłkę, każdy set i oby tych punktów było na naszym koncie wywalczonych jak najwięcej – zakończył Jacek Pasiński.
źródło: MKS Kalisz, opr. własne