Po niemal miesiącu Bartosz Krzysiek wreszcie znalazł nowego pracodawcę. Po tym jak w grudniu rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron z koreańskim Daejeon Samsung Bluefangs, dokończy sezon w barwach omańskiego Al Salam Club. – Czeka mnie kilka ciekawych wyzwań, bo gramy nie tylko w lidze, ale także w pucharach arabskich i Zatoki Omańskiej – mówi polski atakujący.
Bartosz Krzysiek w Korei zdobywał często po 30-40 punktów w meczu. Klub z Daejeon rozstał się z nim jednak ze względu na brak wyników zespołu (do grudnia tylko 2 wygrane z 14 rozegranych meczów i przedostatnie miejsce w tabeli V-League). – Jestem już po 7-dniowej kwarantannie, w trakcie której trenowałem indywidualnie. W Omanie do wszystkiego dużo luźniej się podchodzi, dodatkowo na zewnątrz jest 25 stopni. W końcu mogę nacieszyć się słońcem i nieco wykaraskać z koreańskiej depresji – cieszy się Krzysiek, na którym, jako na jedynym obcokrajowcu w składzie Bluefangs, spoczywała największa odpowiedzialność. To on był główną i niemal jedyną „armatą” zespołu, co w V-League uznaje się za zupełnie normalne.
Atakujący w Korei Południowej głównie spędzał czas na wyczerpujących treningach. A te potrafiły trwać nawet po 10-12 godzin. – W Omanie odbyłem dopiero kilka treningów, bo tutaj dopiero odmraża się sport po pandemii. Trener jest Tunezyjczykiem i prezentuje dużo lepszy warsztat niż ten, którego doświadczyłem w Korei. Teraz treningi przypominają bardziej szkołę włoską albo francuską. Tęskniłem za takimi zajęciami, bo są o wiele bardziej zbliżone do tych, które znam z PlusLigi – przyznaje Krzysiek.
źródło: przegladsportowy.pl