W poniedziałek, 11 stycznia mija równo trzy tygodnie, odkąd Piotr Łuka pojawił się pierwszy raz w hali beniaminka TAURON 1. Ligi – BAS-u Białystok. – Bardzo szybko powróciły emocje i chęć pracy, aby zespół się rozwijał. W tym momencie wszystko jest podporządkowane celowi, jakim jest utrzymanie się w 1. lidze – przyznał nowy szkoleniowiec białostockiej drużyny.
Dokładnie trzy tygodnie temu przyjechał pan do Białegostoku. Czy decyzja o podjęciu się tak ważnego zadania dla klubu była trudna? Pytam o kwestie prywatne, bo jest to jednak drugi koniec Polski, lekko licząc ponad 600 km od miejsca zamieszkania oraz sytuację BAS-u Białystok w ligowej tabeli?
Piotr Łuka: Zawsze takie decyzje wymagają analizy i przemyślenia tematu. Pozycja BAS-u w tabeli oraz liczba punktów były nie najlepsze, jednak punktów do zdobycia jest jeszcze dużo i postanowiłem podjąć się tego niełatwego tematu. Odległość od domu jest duża, ale jestem tutaj z całą rodziną, więc nie była to trudna decyzja. Tym bardziej, że po feriach dzieci nadal będą uczyć się zdalnie. Podczas kariery zawodniczej mieszkaliśmy w Rzeszowie, Częstochowie, Kielcach czy Olsztynie, więc dla nas wszystkich taki wyjazd to nie pierwszyzna.
Za wami dwa wygrane mecze i mecz z liderem ligi. Jak odnajduje się pan po przerwie w styczności z siatkówką na boisku? Czy jest tak samo jak z jazdą na rowerze – tego się po prostu nie zapomina?
– Nie mam problemu z tym, że przez kilkanaście miesięcy nie trenowałem żadnej drużyny. Bardzo szybko powróciły emocje i chęć pracy, aby zespół się rozwijał. W tym momencie wszystko jest podporządkowane celowi, jakim jest utrzymanie się w 1. lidze.
Młoda i ambitna drużyna – te słowa najczęściej padają, gdy mówi się o BAS-ie od początku rozgrywek w TAURON 1. Lidze. Trzeźwa głowa, umiejętność panowania nad emocjami i przede wszystkim umiejętności siatkarskie? Jakie są mocne strony BAS-u?
– Oczywiście, powiedziałbym nawet, że bardzo młoda – średnia wieku to niewiele ponad 22 lata. Jedno co dało się zauważyć od pierwszego spotkania to chęć pracy, nauki, by wyniki były coraz lepsze. To ambitna grupa młodych ludzi, którzy naprawdę umieją grać w siatkówkę. Analizując mecze BAS-u z poprzedniej rundy jestem przekonany, że powinniśmy mieć teraz kilka punktów więcej. W siatkówce czasami decydują niuanse.
Relacje z zawodnikami, atmosfera w drużynie, która już że sobą pracuje od września – łatwo było nawiązać kontakt, nić porozumienia z zawodnikami oraz sztabem klubu?
– Nigdy nie miałem problemów z nawiązywaniem kontaktów, dlatego bardzo szybko złapaliśmy nić porozumienia i po kilku rozmowach wiemy, w którym kierunku mamy podążać. Wszyscy w jedną stronę.
Awans był ogromnym wyzwaniem dla klubu, również organizacyjnym. Jak pan oceni – jako osoba z zewnątrz – przygotowanie klubu do gry w pierwszej lidze?
– Na pewno czas, w którym zarząd klubu dowiedział się o awansie, nie był optymalny i sam start oraz organizacja były wyzwaniem. Po tych kilkunastu dniach jestem mile zaskoczony organizacją klubu oraz całą otoczką wokół zespołu. Atmosfera jest bardzo dobra.
źródło: BAS Białystok