Na ostatni tydzień stycznia zaplanowany został kolejny turniej Ligi Mistrzów, który odbędzie się w Bełchatowie. Tam oprócz dwóch polskich zespołów wystąpią drużyny Fenerbahce HDI Stambuł oraz belgijskie Lindemans Aalst. Barw tej ostatniej wymienionej ekipy bronił będzie polski przyjmujący. – Zdecydowanie nie jesteśmy faworytem w tych spotkaniach, przez co nie powinniśmy odczuwać żadnej presji. Mamy czerpać radość z grania, a kto wie – może uda nam się czymś zaskoczyć inne drużyny – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Jakub Rybicki.
Mimo powszechnie panującej pandemii udało ci się wrócić na święta Bożego Narodzenia do Polski. Zdołałeś naładować akumulatory podczas tego krótkiego pobytu w domu?
Jakub Rybicki: – Tak, zdecydowanie naładowałem baterie tym krótkim pobytem w domu. Zjadłem mnóstwo dobrych rzeczy. Co jak co, ale babcie gotują najlepiej na świecie. (śmiech) Bardzo miło było zobaczyć całą rodzinę, porozmawiać z bliskimi i spędzić miło czas. Oczywiście przestrzegaliśmy wszystkich obowiązujących nakazów i obostrzeń.
Jak wygląda u was obecnie sytuacja spowodowana koronawirusem? Czy rozgrywki przebiegają zgodnie z planem?
– Tak, rozgrywki przebiegają zgodnie z planem. Nadal obowiązują pewne obostrzenia, ale mimo wszystko cieszę się, że możemy kontynuować ligowe zmagania.
Jak czujecie się fizycznie? Osobiście odczuwasz na tym etapie jakieś dolegliwości lub zmęczenie tym nieregularnym i dość specyficznym sezonem?
– Przestój między sezonami był dosyć długi, przez co na pewno trudniej było wrócić do odpowiedniej formy. Osobiście nie odczuwam aż tak dużego zmęczenia. To mój pierwszy sezon, który rozgrywam praktycznie w całości, więc jest też to dla mojego organizmu większy wysiłek. Myślę, że jako drużyna jesteśmy gotowi po tych paru dniach przerwy na dalsze granie.
Mimo, iż jesteście jednym z faworytów do zdobycia tytułu mistrza rozgrywek, macie ostatnio pewne kłopoty. Plasujecie się obecnie w połowie tabeli. To twoim zdaniem chwilowa niedyspozycja czy przestój – czasem nieunikniony na przestrzeni sezonu, a może jednak problem jest nieco bardziej złożony?
– Jesteśmy bardzo młodą drużyną, przez co wahania formy są nieuniknione. Dodatkowo mieliśmy pewne kłopoty zdrowotne w wyniku czego poziom treningów delikatnie uległ zmianie. Myślę, że wyczerpaliśmy już limit pecha, więc możemy wracać do pracy na pełnych obrotach i odbudować naszą pozycje w tabeli.
Wasze ostatnie spotkanie ligowe po nieco dłuższej przerwie zapowiadało się całkiem dobrze od pierwszego gwizdka. Pojedynek zakończył się jednak w piątym secie, niestety nie po waszej myśli… Co spowodowało, że nie zdołaliście przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść? Czy możesz przyznać, że ta przerwa tylko wam zaszkodziła?
– Nasi przeciwnicy postawili wysoko poprzeczkę, a my mimo iż zbudowaliśmy czteropunktową przewagę, nie potrafiliśmy wygrać seta. Przyjezdna drużyna skutecznie grała blokiem, konsekwencją czego było to, że nie kończyliśmy piłek w końcówkach. Przerwa zdecydowanie była nam potrzebna, aby trochę odpocząć, myślę, że to nie jest jej wynikiem.
Twój udany popis podczas Ligi Mistrzów w Kędzierzynie-Koźlu nie obył się bez echa w siatkarskim środowisku. Odczułeś to na własnej skórze?
– Dostałem parę wiadomości, ale głównie to byli najbliżsi znajomi oraz rodzina, którzy powiedzieli kilka miłych słów na ten temat. Mam nadzieję, że kolejny turniej w Bełchatowie również będzie udany – tak jak ten w Kędzierzynie-Koźlu.
Przyznasz, że ostatnio dość często bywasz w Polsce. Wkrótce, bo końcem stycznia znowu się tutaj pojawisz, żeby – jak wspomniałeś – rozegrać w Bełchatowie kolejny turniej Ligi Mistrzów. Czy wasz zespół zdoła podjąć rękawicę w tych zmaganiach i stawić czoła tak wymagającym przeciwnikom?
– Zdecydowanie nie jesteśmy faworytem w tych spotkaniach, przez co nie powinniśmy odczuwać żadnej presji. Przede wszystkim mamy czerpać radość z grania, a kto wie – może uda nam się czymś zaskoczyć inne drużyny. Dla wielu z nas jest to niesamowite przeżycie. Kto wie, kiedy pojawi się kolejna szansa zagrać w Lidze Mistrzów.
Gra w ojczyźnie dla zawodnika twojego pokroju, czyli młodego emigranta, to doskonała okazja na zaprezentowanie siebie oraz swojego postępu przed polskim środowiskiem. Czy masz tę świadomość gdzieś z tyłu głowy, że będziesz teraz baczniej obserwowany przez ekspertów? Czy to dla ciebie mimo wszystko kwestia drugorzędna?
– Oczywiście, że gdzieś z tyłu głowy krążą takie myśli, lecz staram się na tym nie skupiać. Mam świadomość, że muszę nieustannie ciężko pracować, żeby zaprezentować się z jak najlepszej strony.
Czujesz jakąś presję z tego tytułu?
– Czuję delikatną presję, ale tak jak wspomniałem – staram się o tym nie myśleć i dalej ciężko pracować. Dla mnie ten turniej to spełnienie marzeń i szansa na pokazanie swoich umiejętności, którą chciałbym maksymalnie wykorzystać.
Jaki był dla ciebie 2020 rok?
– Dla mnie miniony rok był zdecydowanie przełomowy i ciężki – wszyscy doskonale wiemy dlaczego. Bardzo się cieszę, że jest już za nami. (śmiech)
W jakich barwach upatrujesz swoją przyszłość w 2021 roku?
– Na ten moment mam możliwość pozostania na kolejny sezon w Belgii, lecz gdyby pojawiła się jakaś ciekawa propozycja z innego klubu, to chętnie ją rozważę.
źródło: inf. własna