– Wszyscy szykujemy się już na pierwszy turniej. Damy z siebie wszystko, by z tej grupy wyjść i grać w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów – powiedział przed rozpoczęciem rywalizacji w europejskich pucharach Konrad Piechocki, prezes PGE Skry Bełchatów.
Po przerwie do rywalizacji w Lidze Mistrzów wraca PGE Skra. W Bełchatowie nie ukrywają radości z powrotu do rywalizacji w najbardziej prestiżowym z europejskich pucharów. – Czegoś nam brakowało. Fajnie, że czekaliśmy na to tylko rok i że te rozgrywki w ogóle się odbywają. W normalnej formule nie byłyby one do rozegrania. Wiele państw ma tyle obostrzeń, że byłoby to niemożliwe. Wypracowana formuła turnieju jest jedyną, którą można było w tym momencie zaakceptować i wprowadzić w życie. Może ona być atrakcyjna. Turnieje, które już zostały rozegrane, pokazały, że jest wiele niespodzianek. Faworyci przegrywają, a każdy zespół szuka swojej szansy. Wszyscy szykujemy się już na pierwszy turniej. Damy z siebie wszystko, by z tej grupy wyjść i grać w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów – powiedział Konrad Piechocki, prezes PGE Skry.
Podopieczni Michała Gogola trafili do grupy z inną polską drużyną, Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Poza tym ich rywalami będą belgijski Lindemans Aals i tureckie Fenerbahce Stambuł. – Jest smaczek, że dwa polskie zespoły znalazły się w jednej grupie. Myślę, że doda to kolorytu rywalizacji. Znamy wartość ZAKSY, ale absolutnie nie można lekceważyć Lindemans czy Fenerbahce, w składzie którego są dobrze znani w Polsce zawodnicy tacy jak chociażby Oliva. Jest to mocny rywal, więc musimy zagrać na maksimum swoich możliwości, żeby wyjść z tej grupy – podkreślił sternik bełchatowskiej drużyny.
Z mniejszymi lub większymi problemami, ale rozgrywki ligowe w poszczególnych krajach się toczą. Rywalizacja w europejskich pucharach również nabiera tempa, chociaż nie ma tygodnia, w którym nie pojawiłyby się informacje o koronawirusie w jakiejś drużynie. Rozgrywki toczą się też bez kibiców, ale mimo wielu komplikacji i tak ważne jest to, że w ogóle się odbywają. – Trzeba cieszyć się z tego, co mamy. Jeszcze kilka miesięcy temu byliśmy załamani, nie wiedzieliśmy czy liga i europejskie rozgrywki będą mogły się odbywać. Obecnie patrzymy z optymizmem w przyszłość. Problem COVIDA nie zniknie, ale obyśmy sobie z nim poradzili – zaznaczył Piechocki.
Koronawirus wpłynął na wiele zmian w kalendarzu, przez co doszło do nagromadzenia się meczów, co może być sporym utrudnieniem dla zawodników. – Kalendarz wygląda tak, że praktycznie do marca trzeba grać co trzy dni, a ze zdrowiem różnie bywa. Sytuacja Grzegorza Łomacza w meczu z VERVĄ pokazała, że to nie są żarty. Wierzymy głęboko w to, że wszystko, co jest wykonywane przez sztab PGE Skry pozwoli nam przejść bez problemów zdrowotnych przez najbliższy okres, bo zdrowie jest najważniejsze – zakończył prezes PGE Skry.
źródło: opr. własne, YouTube - Skra Bełchatów