Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > Błażej Krzyształowicz: Musimy schłodzić głowy, żeby gdzieś nie odlecieć

Błażej Krzyształowicz: Musimy schłodzić głowy, żeby gdzieś nie odlecieć

fot. Michał Szymański

Grot Budowlani Łódź po falstarcie na początku sezonu radzą sobie coraz lepiej. Łodzianki wygrały pięć spotkań z rzędu, a ostatnim była zacięta batalia z E.Leclerc Moya Radomka Radom, zakończona wygraną łódzkiego zespołu 3:2

Przed startem rozgrywek TAURON Ligi chyba nikt nie spodziewał się, że Grot Budowlani rozpoczną je od bolesnej porażki z beniaminkiem – Jokerem Świecie. Potem nie było lepiej, bo łódzkiego zespołu szukać należało w strefie spadkowej. Im dalej w sezon, tym gra Budowlanych zaczęła układać się coraz lepiej, co przekładało się na punkty i zwycięstwa.

– Byliśmy cierpliwi i wydaje mi się, że to było kluczem do tego, że teraz to wszystko tak wygląda. Cierpliwi w codziennej pracy, to my wiedzieliśmy, co było na treningach i dobrze wiedzieliśmy, że nie przekładamy tego na mecz. To działo się przez pierwsze trzy mecze i z biegiem czasu się odbudowaliśmy. Nie ma co mówić, terminarz póki co też był dla nas łaskawy. Te wszystkie rzeczy ułożyły się w jedną całość – wyjaśniał trener Błażej Krzyształowicz.

W łódzkiej drużynie po poprzednim sezonie, który zakończył się na piątym miejscu, nastąpiło spore przemeblowanie. Teraz składa się ona głównie z młodych, utalentowanych siatkarek. Jest to odejście od modelu budowania zespołu z ostatnich lat, kiedy to oprócz młodych talentów zawsze znajdowała się w składzie jedna bardziej doświadczona liderka. – Gramy na pewno inaczej. Ten atak jest rozłożony jeśli chodzi o tą formację. Nie opieramy się na jednej zawodniczce, dlatego że inne zawodniczki dają jakość. To nie był dawniej wymysł, że graliśmy więcej do Jovany (Brakocević – przyp. aut.) i gra wyglądała na jednostronną. Wychodziło tak w meczu, bo planowaliśmy co innego. Mówiąc o tym zespole widać równy rozdział, bo dziewczyny wywiązują się ze swojej pracy. To daje możliwość nam jako zespołowi kreowania gry na całej szerokości siatki. Od jednej, do drugiej antenki włączając w to akcje ze środkowymi i włączając to pajpa – analizował. – W tym meczu na pierwszej piłce, po perfekcyjnym przyjęciu nie byliśmy tak skuteczni. W innych meczach wyglądało to lepiej. W tym meczu trochę niższą skuteczność ataku miały środkowe. Gdyby to „zażarło” na lepszych procentach, to wyglądałoby to lepiej i skrzydła działyby inaczej. W pewnym momencie rozgrywające dostały dyspozycje, żeby oprzeć sytuację po dobrym przyjęciu mimo wszystko na dwóch opcjach – pajp, lewe i z tego mieliśmy grać czwartego seta seta i dalej. Wcześniej próbowaliśmy grać bardziej zbilansowanie – dodał trener.

Tie-break czwartkowego meczu był bardzo nerwowy i w jego trakcie gospodynie musiały odrabiać straty, do czego podobnie jak w meczu derbowym przyczyniły się zawodniczki rezerwowe. – Zmiana Justyny (Kędziory – przyp. aut.), która przyczyniła się na zagrywce to było dużo. Zmiana Pauli (Damaske – przyp. aut.) która weszła i ustawiła blok, więc już nie chcieli przez nią atakować także. Później w sytuacji w której zostaliśmy bez rozgrywającej i ktoś inny musiał dogrywać piłkę zespół także sobie poradził. Przez długi moment było szukanie nastawienie i mimo wszystko szukanie na zagrywce, bo tutaj też mogliśmy wyrządzić rywalowi więcej krzywdy – przyznał.

Przed Budowlanymi już w poniedziałek, 9 listopada, kolejny mecz. Zmierzą się one z Energą MKS Kalisz, która również jest zespołem złożonym z młodych talentów. Krzyształowicz zwracał uwagę na właściwe nastawienie. – My musimy schłodzić swoje głowy, żeby gdzieś nie odlecieć i nie poczuć się zbyt pewnie. W tym meczu w pierwszym i trzecim secie, kiedy prowadziliśmy większą ilością punktów było widać, że luzowaliśmy. Do każdego przeciwnika musimy podchodzić z szacunkiem, bo każda drużyna prezentuje swoją jakość i nigdy nie wiesz, która zawodniczka będzie miała „dzień konia” i jedna z nich będzie bardzo dobrze grała. Zespół z Radomia też w tym meczu był oparty na dwóch zawodniczkach, plus rozgrywającej i to nam mimo wszystko sprawiała problemy.

Trener E.Leclerc Moya Radomki Radom w rozmowie ze Strefą Siatkówki wspomniał, że jest zaskoczony i zasmucony brakiem profesjonalizmu ze strony Krzyształowicza. Sam trener Grot Budowlanych wyjaśnił więc o co dokładnie chodziło Riccardo Marchesiemu. – Przed meczem nie padły żadne docinki, ale gdzieś tam po prostu z sympatii zamienienie dwóch zdań z Agatą Durajczyk (Witkowską – przyp. aut.), z którą znamy się od lat i jemu to przeszkadzało. Uznał to w takim razie za próbę wytrącenia jej z rytmu i równowagi. Tylko, z tego co pamiętam, zachowuję się tak od lat na linii z Agatą. My mówimy na nią Solara (Solo to ksywka radomskiej libero – przyp. aut.) i nigdy nikomu innemu to nie przeszkadzało. Nie miało to nic wspólnego z tym, żeby jej zaszkodzić, bo bardzo ją serdecznie lubię. To z tego wynikało moje zachowanie. Jeśli pan Marchesi tak uważa, to gratuluję i nie będę się wdawał z tym człowiekiem w jakiekolwiek polemiki. Skoro sam jest takim wybitnym profesjonalistą, to nie wiem, co mam powiedzieć. Przypuszczam w takim razie, że wisi u niego na szyi worek medali – zakończył Krzyształowicz.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Tauron Liga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2020-11-07

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved