– W Pucharze Polski niespodzianki się zdarzają. Podjęliśmy walkę, nie mieliśmy nic do stracenia. Wyszliśmy na parkiet zmotywowani. Fajnie było zagrać z drużyną z czuba I ligi – zaznaczył po porażce w Pucharze Polski z Politechniką Lublin Mateusz Sylla, szkoleniowiec Stalpro Błyskawicy Szczecin.
Siatkarzom Stalpro Błyskawicy Szczecin nie udało się sprawić niespodzianki w kolejnej rundzie Pucharu Polski. Podopieczni Mateusza Sylli we własnej hali musieli uznać wyższość LUK Politechniki Lublin. Faworyci zwyciężyli zgodnie z planem, nie pozwalając przeciwnikom w żadnym z setów przekroczyć bariery 20 oczek. Mimo tego gospodarze momentami pokazali niezłą siatkówkę.
– Jestem zadowolony z pierwszego seta. Podjęliśmy w nim walkę z przeciwnikiem. Momentami nasza gra wyglądała naprawdę bardzo fajnie. W drugiej partii Politechnika pokazała swoją moc w zagrywce, a my mieliśmy trochę problemów w przyjęciu i wyprowadzeniu ataku. W trzecim secie do pewnego momentu realizowaliśmy założenia. Byłem zadowolony z postawy chłopaków, ale w końcówce przeciwnik pokazał wyższość – powiedział Mateusz Sylla, trener drużyny ze Szczecina.
Siatkarze Błyskawicy dopiero wracają do formy po przerwie związanej z koronawirusem, który pojawił się w ich szeregach. – Zawodnicy mieli przerwę około 20 dni, więc był to poważny rozbrat z siatkówką. Nie było łatwo wrócić do gry po przerwie. Wyszliśmy jednak z chęcią wygrania. W Pucharze Polski niespodzianki się zdarzają. Podjęliśmy walkę, nie mieliśmy nic do stracenia. Wyszliśmy na parkiet zmotywowani. Fajnie było zagrać z drużyną z czuba I ligi – zaznaczył szkoleniowiec zachodniopomorskiej ekipy.
Szczecinianie nie byli faworytem spotkania. Jednak już sama możliwość rozegrania spotkania z zespołem z wyższej klasy rozgrywkowej była dla nich nagrodą za wcześniejsze dobre występy w rundach wstępnych Pucharu Polski. – Niezbyt często się zdarza, że zespół drugoligowy jest w drugiej rundzie Pucharu Polski. Zagraliśmy z zespołem, który według mnie jest głównym faworytem do wygrania I ligi. Gra w nim kilku naprawdę świetnych zawodników z przeszłością reprezentacyjną czy gry w PlusLidze. Pokazali swoją wyższość. Był to zdecydowanie mocniejszy i lepiej poukładany zespół. Cieszę się, że mogliśmy się z nim zmierzyć – podkreślił trener Błyskawicy, według którego może ona poprawić się jeszcze przede wszystkim w polu serwisowym oraz w defensywie. – Pokazaliśmy trochę dobrego bloku, a olbrzymie rezerwy mamy jeszcze na przyjęciu i w zagrywce. To są elementy, nad którymi musimy jeszcze pracować – zakończył Mateusz Sylla.
źródło: Błyskawica Szczecin - Facebook, inf. własna