Siatkarze Vervy Warszawa Orlen Paliwa nie zdobyli nawet punktu w starciu we własnej hali z Treflem Gdańsk. Podopieczni Andrei Anastasiego co prawda dobrze rozpoczęli spotkanie, ale potem musieli uznać wyższość rywali z Gdańska. – Było czuć nerwowość na boisku w takich podstawowych rzeczach, które normalnie robimy z zamkniętymi oczami. Parę sytuacyjnych piłek nam wpadło, mieliśmy parę kontr w górze, z których nie mogliśmy wyprowadzić ataku – mówił kapitan zespołu ze stolicy Andrzej Wrona.
Wydaje się, że w drużynie z Warszawy w starciu z Treflem Gdańsk trochę zabrakło lidera. Gospodarze wygrali premierową odsłonę, ale w kolejnych bardziej skuteczni byli już gdańszczanie. – Niestety przegraliśmy. Ciężko powiedzieć na gorąco dokładnie dlaczego, ja mam jakieś swoje przemyślenia, ale nie będę o nich głośno mówił. Drużyna z Gdańska zagrała całkiem niezłe spotkanie, trzeba im oddać, że zasłużyli na tę wygraną w 100%. My nie pokazaliśmy się ze zbyt dobrej strony – podsumował gorzko Bartosz Kwolek, który nie chce zwalać słabszej dyspozycji Vervy Warszawa na nieobecność Piotra Nowakowskiego czy Artura Szalpuka (obaj zawodnicy zmagają się z koronawirusem). – Trzeba się pogodzić z tym, że czasami będą kontuzje, wirusy i inne rzeczy, które nie są od nas zależne. Trzeba się na to przygotować i w każdej drużynie tak naprawdę ktoś wypada prawie co mecz. Ja się cieszę, że ta liga ruszyła i mam nadzieję, że w najbliższym czasie się nie zatrzyma. Wiadomo, że to nie jest dobre pod względem przygotowania fizycznego, ale trzeba grać, póki można – mówił przyjmujący warszawskiej ekipy.
Trefl Gdańsk zagrał skuteczniej od miejscowego zespołu, ale oprócz tego prezentował się po prostu równiej. – Trefl zagrał bardzo dobry mecz, my momentami tylko graliśmy dobrze. Było czuć nerwowość na boisku w takich podstawowych rzeczach, które normalnie robimy z zamkniętymi oczami. Parę sytuacyjnych piłek nam wpadło, mieliśmy parę kontr w górze, z których nie mogliśmy wyprowadzić ataku. Takie akcje bolą najbardziej – kiedy obroni się niesamowitą piłkę i nie można z niej wyprowadzić ataku. To nam trochę podcinało skrzydła, a rywale zagrali konsekwentnie i bardzo dobrze. Już niedługo będzie okazja do rewanżu – mówił kapitan drużyny ze stolicy Andrzej Wrona i dodał: – Każdy walczy z wirusem, są jakieś problemy kondycyjne. Pewnie jakby był Piotrek Nowakowski, to po tygodniu czy dwóch bez treningu, nie pomógłby za dużo, podobnie jak i Artur Szalpuk, więc będą musieli spokojnie wracać do zdrowia, bo to jest najważniejsze, a my będziemy grali tym, co mamy.
źródło: opr. własne, vervawarszawa.pl