Można powiedzieć, że szklanka jest do połowy pusta lub do połowy pełna. W każdym razie połowa meczów zaplanowana na 6. kolejkę TAURON Ligi się odbyła. Patrząc na sąsiednie podwórko panów, to wcale nie jest to zły wynik. Odbyły się rywalizacje w Świeciu, Legionowie i Łodzi, a w nich tylko Budowlani potrafili zatrzymać punkty na miejscu. Reszta zdobyczy pojechała do drużyn gości.
W żadnym z rzeczonych trzech meczów nie można było wskazać stuprocentowego faworyta i jeżeli każde z tych spotkań zakończyło się odwrotnym wynikiem, to też nikt by się za bardzo nie zdziwił. Wygrały jednak drużyny, którym dawano odrobinę więcej szans.
Joker przywiózł w poprzedniej kolejce trzy punkty z Legionowa i bardzo chciał pójść za ciosem. Miał do tego niezłą okazję, bo w gościnę przyjechały bydgoszczanki, których gra mocno faluje, i które potrafią na własne życzenie pozbawić się zwycięstwa. Już pierwszy set potwierdził, że może to być wyrównane spotkanie. Tym razem Pałacanki nie pozwoliły sobie na deja vu z poprzednich spotkań. Po wygranej zaciętej pierwszej partii, w następnej rozgromiły rywalki do 15. Co prawda przegrały na przewagi trzecią odsłonę, ale czwarty i ostatni set tego meczu, to znów był popis podopiecznych Piotra Mateli.
– Byliśmy lepsi, ale wiedzieliśmy, że nie będzie to mecz łatwy. Tym bardziej, że to są derby i każdy nastawiał się na zacięty bój. Przed sezonem rozegraliśmy kilka meczów kontrolnych z Jokerem i pokazał on, że to nie jest beniaminek, który będzie łatwy do pokonania. Pokazują to zresztą także w lidze. Cieszę się, że od początku do końca byliśmy skoncentrowani, realizowaliśmy to, co sobie założyliśmy przed meczem – skomentował to spotkanie szkoleniowiec Polskich Przetworów. Teraz zarówno przed świeciankami, jak i przed Pałacem trudne wyzwania. Joker pojedzie do niepokonanej Radomki, a bydgoszczanki podejmą mistrza Polski z Polic.
E.Leclerc Moya Radomka Radom jest w tym sezonie bezlitosna dla przeciwników. Wydaje się, że pewność siebie emanująca z tej drużyny i bezgraniczne zaufanie koleżanek do Katarzyny Skorupy, powoduje, że radomianki konsekwentną do bólu grą w końcu przełamują swoje rywalki i doprowadzają do zwycięstwa. Podobnie było w poniedziałkowy wieczór. Trzeba przyznać, że zarówno Radomka, jak i DPD Legionovia mają swoje problemy kadrowe. W przypadku gospodyń na pewno największym osłabieniem był brak na ławce trenera Alessandro Chiappiniego. Po stronie gości nie mogliśmy z kolei oglądać Agaty Witkowskiej.
O ile legionowianki nie mogą rozpaczać po pierwszych dwóch setach tego spotkania, bo w pierwszym przegrywały wyraźnie, a w drugim przegrały końcówkę, to trzecia odsłona meczu będzie z pewnością przedmiotem analiz sztabu Legionovii. Ze stanu 15:8, a później 20:16, gospodynie pozwoliły dogonić się rywalkom i w efekcie przegrały tę partię, zamiast pewnie przedłużyć losy tego spotkania. To drugi z rzędu mecz Legionovii, w którym nie wygrała nawet seta.
„Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka…” – tekst popularnej piosenki idealnie pasuje do kończącego szóstą kolejkę meczu pomiędzy Budowlanymi Łódź a BKS-em Stal Bielsko-Biała. Bielszczanki po przegranym pierwszym secie, miały swoje szanse w końcówce drugiego, a później również w końcówce czwartego seta. Nie wykorzystały swoich piłek w górze, a gospodyniom nie trzeba było dwa razy powtarzać, żeby w takiej sytuacji rozstrzygnęły partie na swoją korzyść.
W odpowiednich momentach wyczuciem w bloku popisywała się Anna Lewandowska, a piłki kończyły Jones-Perry i Fedusio. Łódzka drużyna zasłużenie zgarnęła komplet punktów i mozolnie pnie się w górę tabeli po fatalnym początku sezonu. Odwrotnie wygląda sytuacja BKS-u. Po świetnym starcie, podopieczne Bartłomieja Piekarczyka spuściły nieco z tonu, choć wciąż mają nad Budowlanymi dwa punkty przewagi.
Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON Ligi
źródło: inf. własna