– Liczyłem, że bez kibiców, ale będziemy grać, zwłaszcza, że połowa klubów ekstraligi przeszła kwarantannę tuż przed startem sezonu, więc była szansa, że już ponownie nie zachorujemy i liga będzie trwać – powiedział skrzydłowy Black Volley Beskydy Maciej Krysiak.
W ostatnim meczu pokonaliście Fatrę Zlin, ale chyba odczuwaliście po nim niedosyt, bo mecz mógł się skończyć w trzech setach?
Maciej Krysiak: – Faktycznie, z jednej strony jesteśmy zadowoleni z tego, że po trzech kolejkach mamy na koncie dwa zwycięstwa. Jednak w ostatnim meczu przeciwko Fatrze Zlin prowadziliśmy już 2:0. Wszystko było pod naszą kontrolą aż do pewnego momentu w trzeciej partii, w którym rywale obronili kilka piłek, wygrali długie wymiany i nabrali wiatru w żagle, doprowadzając do piątej partii, w której pokazaliśmy, że gładko wygrane dwa pierwsze sety nie były przypadkiem i zgarnęliśmy dwa punkty do ligowej tabeli.
Obecnie w rozgrywkach trwa przerwa, bo jest w Czechach trudna sytuacja pandemiczna. Spodziewałeś się, że sezon tak szybko zostanie przerwany? Wiadomo, kiedy możecie wrócić do gry?
– Przerwa w rozgrywkach trwa od 12 października. Początkowo miała potrwać dwa tygodnie, jednak z powodu bardzo dużej liczby wykrytych przypadków koronawirusa każdego dnia rząd wprowadził jak na razie do 3 listopada podobny lock down do tego z początku pandemii, kiedy zamknięte były galerie handlowe, a z domu wychodzić można było tylko do pracy, sklepu spożywczego czy w sytuacjach przymusowych. Osobiście liczyłem, że bez kibiców, ale będziemy grać, zwłaszcza, że połowa klubów ekstraligi przeszła kwarantannę tuż przed startem sezonu, więc była szansa, że już ponownie nie zachorujemy i liga będzie trwać.
Obecnie nie macie gdzie trenować, bo hale zostały zamknięte. Jak sobie radzicie z taką sytuacją?
– Hale i siłownie zostały zamknięte. Generalnie sport w Czechach został zatrzymany. My z racji położenia naszego klubu blisko granicy z Polską jeździmy tam właśnie trenować w wynajętych obiektach. Kilka innych drużyn też sobie radzi w podobny sposób, ale większość zespołów ćwiczy po prostu w domu lub na świeżym powietrzu.
W innych krajach też jest sporo przypadków koronawirusa, ale jednak rozgrywki z mniejszymi lub większymi perturbacjami się toczą. Myślisz, że w Czechach mogłoby być podobnie?
– Myślę, że w Czechach rozgrywki powinny trwać bez kibiców, ze świadomością, że jakaś drużyna może mieć kwarantannę i być zmuszona do przesunięcia meczów lub grania kolejek. Powinniśmy grać, nawet rozgrywając awansem kolejki. Wszyscy sportowcy powinni mieć możliwość trenowania, wykonywania swojej pracy jak najlepiej i chociaż tylko w telewizji, ale dawać radość swoim kibicom.
Co prognozujesz na przyszłość? Uda się wrócić do regularnej gry czy kolejny sezon trzeba będzie spisać na straty?
– Trudno powiedzieć, co będzie w przyszłości. Trenujemy tak jak tylko możemy i czekamy na decyzję rządu oraz ligi o powrocie do gry. Bardzo bym chciał, żeby może w trybie przyspieszonym lub rozgrywając tylko zasadniczą część sezonu, ale żeby sezon się odbył, żebyśmy poznali mistrza kraju i żebyśmy mogli sobie powiedzieć, że w tych trudnych czasach zrobiliśmy na boisku wszystko, co w naszej mocy.
Można w ogóle mówić o jakiś celach Black Volley na ten sezon czy wszystko będzie zależało od szczęścia i przypadku?
– Celem Black Volley w tym sezonie jest zagranie w fazie play-off. Mam nadzieję, że do tego dojdzie, bo w pierwszych kolejkach pokazaliśmy, że władzom klubu udało się zbudować naprawdę fajną drużynę. Jeżeli liga wystartuje i rozegramy ją do końca, to wszystko jest w naszych rękach. Oby to rywalizacja sportowa i forma zawodników decydowały o końcowym wyniku, a nie sytuacja związana z koronawirusem. Tego życzę sobie oraz wszystkim sportowcom.
źródło: inf. własna